[ Pobierz całość w formacie PDF ]

być.
- Nie musiałem niczego przemyślać. Nie rozmawiamy o jakimś
problemie. Zoe jest rzeczywistością.
- Nie musi nią być - padła szybka, pełna niepokoju odpowiedz. -
Mogę jej wyjaśnić, że wczorajsze spotkanie to sen. Jeszcze się nie
obudziła. Możesz odejść i mnie zostawić obowiązki rodzicielskie.
- Nie! - Wyprostował się gwałtownie. Każdy mięsień w jego
ciele był gotów do walki. - Nie dam się usunąć z życia mojej córki.
- To przemawia twoje ego, nie miłość. - Rozgorączkowanym
wzrokiem szukała jego spojrzenia. - Nie sądzę, byś wiedział, czym
jest miłość. I to nie w porządku, podbić serce małej dziewczynki, a
potem odmówić jej wszystkiego, czego od ciebie pragnie. - Uniosła
błagalnie dłonie. - Proszę... daj sobie czas na przemyślenie. A
przynajmniej odłóż decyzję do piątku, kiedy przyjdę do ciebie.
- Czekanie nie zmieni mojej decyzji. Zgodziłaś się, żebym dziś
tu przyszedł. I nie odejdę.
- Wczoraj nie myślałam logicznie.
- A ja tak. I dziś też tak myślę. - Spojrzał na zegarek. - Już po
siódmej, i chociaż ty nie jesteś zachwycona moim przyjściem, sądzę,
że moja córka się ucieszy. Możemy przerwać tę daremną dyskusję i
postępować zgodnie z umową?
Rzuciła mu spojrzenie pełne lęku i bezsilnego gniewu.
- Nic cię to nie obchodzi, prawda? Ma być tak, jak chcesz, i już?
86
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Nicole, czy twój sposób jest lepszy? - odparował. - Chcesz
mieć Zoe tylko dla siebie? I nie obchodzi cię, że może chciałaby mieć
ojca?
Gorący rumieniec pojawił się na jej bladej twarzy.
- Związek z tobą nie był dobry dla mnie. Dlaczego miałabym
wierzyć...
- Był dobry - wtrącił gwałtownie. - Inaczej nie mieszkałabyś ze
mną tak długo. Po prostu nie tańczyłem, jak zagrałaś, i nie zamierzam
teraz tego robić.
Zbliżył się do niej o krok.
- Wpuść mnie do domu, Nicole. Załatwimy to po dobroci albo
oczekuj sÄ…dowego nakazu, ustalajÄ…cego moje prawo do odwiedzin.
Chcesz wciągnąć naszą córkę w taki konflikt?
Oparła się o drzwi. Była zbita z tropu i wystraszona tą grozbą.
Nie wyobrażała sobie, że mógłby z taką siłą upomnieć się o dziecko.
Ale to robił.
Opanował nawałnicę uczuć, zmusił się, by mówić spokojnie.
- Zapomnijmy o przeszłości. Mamy budować przyszłość Zoe, a
współpraca jest lepszą podstawą niż spory. Zgoda?
Nicole uniosła dłoń do gardła, jak gdyby było zbyt ściśnięte, by
mogła się odezwać.
- Wszystko będzie w porządku. Obiecuję - zapewnił z powagą.
Zaczerpnęła tchu, wypuściła powietrze z płuc, potem cofnęła się
i otworzyła drzwi, aby wpuścić go do środka.
- To pierwsza ważna obietnica, którą mi złożyłeś.
87
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Głos jej drżał. - Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa.
Zatrzymał się przy niej, delikatnie uniósł dłonią jej twarz, aby
mogła zobaczyć szczerość w jego oczach.
- Przypieczętujmy to pocałunkiem.
Nie czekał, by wyraziła zgodę słowami. Wystarczyło, że patrzyła
na niego i nie próbowała wywinąć się z lekkiego uścisku. Przez kilka
chwil zachowywała całkowitą bierność, pozwalając, by ją całował,
sama jednak nie reagowała. Potem jej wewnętrzne napięcie zelżało,
wargi poruszyły się niezdecydowanie, jakby chciały poznać smak
tego, co miał do zaoferowania, niepewne, do czego zmierzał. Quin nie
domagał się niczego więcej. Podstawowym zadaniem na ten dzień
było zdobycie akceptacji Nicole i utrzymanie jej.
CofnÄ…Å‚ siÄ™ powoli, delikatnie przesuwajÄ…c ustami po jej wargach,
i wyszeptał:
- Nowy poczÄ…tek. Dla nas trojga.
- Wykorzystaj jak najlepiej czas, który masz spędzić dziś z Zoe -
powiedziała schrypniętym głosem.
- Znasz drogÄ™ do jej sypialni.
Była to odprawa, ale pozbawiona wrogości.
Zadowolony z dokonanego przełomu, nawet tak małego, Quin
ruszył korytarzem i po cichu otworzył drzwi do sypialni ich córki.
Byłby szczęśliwy, mogąc tylko popatrzeć na nią, w razie gdyby spała.
Nienawidził siebie za to, że stracił cztery lata z jej życia, że nie
mógł widzieć, jak zmienia się w dziecko,którym teraz była. Powinien
znać na pamięć twarz Zoe i każdy jej wyraz.
88
Anula
ous
l
a
and
c
s
Zoe nie spała. Leżała na boku i wpatrywała się w drzewko
motyli. Poranne światło sączyło się przez wykuszowe okno,
oświetlając różnobarwne skrzydełka, tworząc magiczny obrazek.
Dziecięca kraina czarów, pomyślał, świadcząca o tym, jak kochającą
matką musiała być Nicole. Jak wiele kobiet poświęciłoby swój czas na
takie przedsięwzięcie?
Zoe zauważyła go i usiadła. Na jej twarzy malowało się
zaskoczenie, które zastąpił uśmiech nieskończonego szczęścia.
- Znowu przyszedłeś!
Napięcie, które czuł, wchodząc do pokoju, natychmiast zniknęło.
- I przyniosłem ci prezent.
Wręczył jej torbę z butiku i przysiadł na łóżku, obok niej. Z
radością obserwował jej zaskoczenie, pełną podniecenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •