[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wana kontynuowaniem pracy w tym szpitalu? Czy już
postanowiłaś, że zatrudnisz się gdzie indziej, kiedy
wygaśnie twoja umowa?
-Ja... nie mam innych planów, ale...
- Rosemary Sinclair poinformowała mnie przed
chwilą - przerwała jej siostra Drummond - że po
skoÅ„czeniu urlopu macierzyÅ„skiego nie zamierza wró­
cić na swój etat. W praktyce oznacza to, że z niego
zrezygnowała. Otwiera się więc możliwość, żebyś
została...
-MuszÄ™ siÄ™ nad tym zastanowić - powoli od­
powiedziała Thea.
Kątem oka spostrzegła, że Joe patrzy na nią ze
zdumieniem, ale nie mogÅ‚a nic na to poradzić. Wpra­
wiła go kilka tygodni temu w zakłopotanie, sugerując,
że powinni się zastanowić nad zaręczynami. Nie miała
zamiaru przypierać go teraz do muru!
- Hmm... -przełożona pielęgniarek była wyraznie
niezadowolona. Czyżby zirytowały ją wahania Thei?
A może po prostu podejrzewała, że wcale nie byli
zaręczeni?
Znów zalegÅ‚a cisza i Thea spostrzegÅ‚a, że mimo­
wolnie wstrzymuje oddech.
- Proszę nie zwlekać z decyzją -przerwała w końcu
milczenie siostra Drummond. - DziÅ› jest dwunasty.
Szpital musi otrzymać odpowiedz do siedemnaste­
go... tylko dlatego mi na tym zależy. Czy... twoja
zmiana nie dobiegła już końca?
Polgara & Irena
scandalous
152
- Tak. WÅ‚aÅ›nie zbieraÅ‚am siÄ™ do wyjÅ›cia - wyma­
mrotała pospiesznie Thea.
Data, o której wspomniała przełożona pielęgniarek
dzwięczała jej jeszcze w uszach i po chwili zdała sobie
sprawę, że dziś upłynęły równo cztery miesiące od
księżycowej nocy pod Mount Aspiring, kiedy Joe po
raz pierwszy jÄ… pocaÅ‚owaÅ‚. Nie byÅ‚a to jednak od­
powiednia pora, by myśleć o tamtych, romantycznych
chwilach.
Joan Drummond przepuściła Theę w drzwiach.
Znalazłszy się na korytarzu dziewczyna nie miała
już nic innego do zrobienia, jak wyjść z budynku
i udać się do domu. Do szóstej, kiedy zgodnie
z obietnicą miała przyjść do Joego, zostało jeszcze
mnóstwo czasu.
Przeczuwała, że po tym, co wydarzyło się tego
popołudnia i po wielu dniach, w czasie których nie
mogli się ze sobą spotykać, dzisiejszego wieczoru coś
bÄ™dzie siÄ™ musiaÅ‚o miÄ™dzy nimi rozstrzygnąć. Prze­
brała się w sukienkę z zielonego dżerseju, uzupełniając
jÄ… zÅ‚otym naszyjnikiem i bransoletÄ…. JeÅ›li Joe zamie­
rzał zakomunikować jej, że nie ma między nimi
żadnych prawdziwych zaręczyn i że nie wyobraża
sobie ich wspólnej przyszłości, będzie przynajmniej
mogła czerpać śmiałość i siłę z tego, że ładnie wygląda!
Czy rzeczywiście usłyszy to od niego? Nie umiała
sobie na to odpowiedzieć. Czasami była pewna, że
Joe w peÅ‚ni odwzajemnia jej miÅ‚ość, ale czÄ™sto po­
trafiÅ‚a dostrzegać tylko piÄ™trzÄ…ce siÄ™ przed nimi prze­
szkody. Była niemądrze zazdrosna o Jessicę Lewis,
za bardzo denerwowała się tym, że muszą utrzymywać
ich zwiÄ…zek w tajemnicy... Czy wszystko to nie
ostudziło jego uczuć?
Kiedy dotarła tego wieczoru do domu Joego,
zapadł już wczesny jesienny zmierzch. Joe otworzył
drzwi, zanim zdążyła zapukać, wciągnął ją do środka
i okręcił dookoła, by obejrzeć śliczną dżersejową
sukienkę. Zaprosił ją do bawialni, która wyglądała
Polgara & Irena
scandalous
153
teraz bardziej domowo; stara, brzydka kanapa została
przykryta kolorową kapą, na ścianie nie było już
zwisających kawałków tapet, a w kominku tlił się
ogień.
- Wystroiłaś się - powiedział z uznaniem Joe.
- Ty też. - Miał na sobie ciemne spodnie, szyte na
miarę, i zieloną jedwabną koszulę, która świetnie
pasowała do jej sukienki.
- Pomyślałem, że moglibyśmy się pózniej gdzieś
wybrać.
- Gdzieś się wybrać?!
- Tak. Pokazać się między ludzmi. Pójdziemy do
restauracji. Czy nie sÄ…dzisz, Thea, że czas już skoÅ„­
czyć z tymi tajemnicami? - wyszeptał, biorąc ją
w ramiona.
- Koniec z tajemnicami? To byÅ‚oby cudowne! - po­
wiedziała drżącym głosem.
- Zdążyły już nas prawie zniszczyć... Nie jesteśmy
dobrymi konspiratorami - westchnÄ…Å‚, odsuwajÄ…c siÄ™
od niej.
- Masz rację - zgodziła się z nim chętnie, pragnąc,
by był blisko niej. Ale Joe cofnął się jeszcze o krok,
tak jakby szykowaÅ‚ siÄ™ do powiedzenia czegoÅ› waż­
nego... i bolesnego? Z pewnością nie!
-MieliÅ›my dziÅ› maÅ‚e zamieszanie... - zaczaj po­
ważnym tonem.
-Masz na myśli... to z siostrą Drummond?
- Myślisz, że uwierzyła w bajeczkę o zaręczynach?
- Nie wiem. Z początku chyba tak, ale pózniej...
- Przypuszczam, że nie było to zbyt przekonujące
- westchnÄ…Å‚ Joe. - Nie wyglÄ…damy jak narzeczeni...
prawda? I nie czujemy siÄ™ nimi...
- Chyba nie - odparła cichym głosem, nie patrząc
w jego stronÄ™.
W tej samej chwili Joe znalazł się tuż przy niej
z czarnym aksamitnym pudełeczkiem w dłoni.
- Może teraz bÄ™dzie to wyglÄ…daÅ‚o bardziej przeko­
nujÄ…co - szepnÄ…Å‚.
Polgara & Irena
scandalous
154
Otworzył pudełeczko i Thea ujrzała pierścionek
- cieniutką złotą obrączkę z wprawionym rządkiem
piÄ™ciu maleÅ„kich brylancików. Joe wyjÄ…Å‚ go z aksamit­
nego pudełka i włożył na środkowy palec jej lewej dłoni.
- Zobacz! Pasuje jak ulał! - ucieszył się.
- Jest... piękny! - wykrztusiła Thea z zachwytem.
- WybieraÅ‚em na wyczucie. PierÅ›cionek to coÅ› bar­
dzo osobistego. Jeśli chcesz, to pójdziemy do jubilera
i wymienisz go na inny...
- NiemÄ…dry! Przecież dobrze znasz mój gust. Bar­
dzo mi się podoba ten pierścionek... jest prosty...
- Czy teraz jest już jasne, że jesteśmy naprawdę
zaręczeni?
-Tak!
- Bogu dzięki! Od dawna chciałem cię spytać, czy
za mnie wyjdziesz...
- To dlaczego nie spytałeś? - szepnęła, podnosząc
wzrok.
Joe opowiedziaÅ‚ jej o tym, jak z poczÄ…tku wydawa­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •