[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siebie niemiłe uczucie, jakie go ogarnęło w momencie, gdy
pomyślał, że Jane może całkowicie odzyskała pamięć. Niemiłe
pona
ous
l
a
d
an
sc
dlatego, że musiał się liczyć z tym, że prędzej czy pózniej ją straci.
Zawstydził się tego uczucia.
- Za to, że jesteś tu ze mną. %7łe mi pomagasz. %7łe mnie
wspierasz.
-To mój... Przez twarz Jane przemknął wyraz rozczarowania.
- To dla mnie przyjemność, Jane.
Oczywiście, że czuł się za nią odpowiedzialny i jego
zadaniem było udzielenie jej pomocy, ale musiał sam przed sobą
przyznać, że zrobiłby wszystko, co w jego mocy, żeby jej pomóc,
niezależnie od tego, czy byłoby to jego służbowym obowiązkiem,
czy nie. Ta myśl mocno go zaniepokoiła. A nawet nim
wstrząsnęła.
Tak, nie da się ukryć, że Jane go zafascynowała.
Dzisiaj, jutro albo następnego dnia może całkowicie
odzyskać pamięć. I wtedy odejdzie.
- CzujÄ™ siÄ™ taka bezpieczna, kiedy mnie obejmujesz, Mac.
Mam wtedy wrażenie, że wszystko będzie dobrze.
Odczucia Maca były diametralnie inne. Kiedy ją obejmował,
czuł, że nic w jego życiu nie będzie już takie samo jak dotąd.
Jane wysunęła się z jego ramion, wzięła go za rękę i
pociągnęła.
- Chodz, miałeś mi jeszcze kupić sandałki na lato.
Jane rozłożyła na łóżku swoje nowe ubrania, przyglądając się
pona
ous
l
a
d
an
sc
bluzkom, spodniom, dżinsom i szortom. Była zadowolona z
zakupów. Nie naraziła Maca na wielkie wydatki. Dokładnie
sprawdzała ceny i każdą rzecz wybierała z namysłem. Nareszcie
miała się w co ubrać!
- Super! - zawołała z podziwem Lizzie, która wbiegła do
pokoju i obrzuciła spojrzeniem rozłożoną garderobę.
- Bardzo mi siÄ™ podoba ten malinowy komplet. Idealnie
dobrany do twoich oczu i włosów.
- To była fajna wyprawa - uśmiechnęła się Jane. -I Mac był
naprawdę miły i cierpliwy. Oboje jesteście dla mnie tacy dobrzy.
- Mac też był zadowolony z waszej wyprawy.- Naprawdę tak
ci powiedział? - zamrugała oczami Jane.
- Mój braciszek za żadne skarby nikomu by się nie przyznał,
że bawiły go zakupy, ale - tu spojrzała głęboko w oczy Jane - nie
poskarżył się ani słowem, a to już dużo. Wiesz, wydaje mi się, że
cię polubił.
Jane poczuła, jak jej policzki oblewa rumieniec. Pomyślała,
że wypada to jakoś skomentować.
- To dobry i miły człowiek - mruknęła, chociaż wiedziała, że
mogłaby o wiele dokładniej go opisać. Powiedzieć, że jest silny i
opanowany. Opiekuńczy, chociaż powściągliwy. Niezawodny.
Autorytatywny. I niesamowicie seksowny. Kiedy na nią patrzył,
dostawała gęsiej skórki, a kiedy ją przytulał, całe jej ciało
pona
ous
l
a
d
an
sc
ogarniała fala gorąca.
- Tak go postrzegasz? %7łe jest dobry i miły? - zapytała Lizzie,
odsuwając na bok kilka ubrań i siadając po turecku na łóżku.
- Tak - kiwnęła głową Jane, zajęta wieszaniem białej letniej
sukienki bez rękawów. To był ostatni zakup, do którego namówił
ją Mac. Zgodziła się z nim, że rzeczywiście będzie potrzebowała
przynajmniej jednej sukienki, więc nie stawiała oporu. Powiesiła ją
w szafie i odwróciła się do Lizzie. - Do czego właściwie
zmierzasz?
Lizzie obdarzyła ją szelmowskim uśmiechem.
- Mac potrzebuje kobiety w swoim życiu.
- Och, Lizzie. I ty uważasz, że tą kobietą jestem ja?
- Ty też go lubisz, Jane. Widzę to po tym, jak na niego
patrzysz.- Naturalnie, że go lubię. Uratował mi życie, udzielił
gościny, a nawet mnie ubrał - powiedziała Jane, wskazując ręką na
ubrania. - Jestem wdzięczna tobie i Macowi, ale obawiam się, że
nie ma dla nas przyszłości. Ja przecież wciąż nie wiem, kim
jestem. Mac ma racjÄ™, zachowujÄ…c wobec mnie dystans.
- Więc nie uważasz, że to świetny facet?
- Oczywiście, że Mac jest świetnym facetem i z pewnością
nie potrzebuje, żebyś go swatała - powiedziała łagodnie Jane. -
Więc dlaczego to robisz? I jak wygląda twoje własne życie
osobiste? Gdzie jest twoja miłość?
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Jaka znowu miłość?
Jane usiadła przy niej i spojrzała na nią wymownie.
- A Lyle Brody?
Lizzie wzruszyła ramionami, ale na wspomnienie jego
imienia na moment rozbłysły jej oczy.
- Powiedz mi, o co chodzi - poprosiła łagodnie Jane. - Bardzo
bym chciała jakoś ci pomóc.
- Widzisz... myślę, że Lyle się boi, co Mac by na to
powiedział.
- Lizzie, przecież jesteś dorosła i masz prawo dokonywać w
życiu własnych wyborów. Poza tym mam wrażenie, że Lyle Brody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •