[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chyba, że ma zamiar tu wrócić?
Zapadła chwila ciszy. Gdy Lawrence Browne odezwał
się ponownie, jego głos nie był już tak wesoły.
- Nie. Oczywiście, że nie. Pomyślałem sobie jedynie, że
z doświadczeniem Amy i kapitałem inwestycyjnym Maxa
można by... zresztą dajmy temu pokój. Co się stało?
- Nie mogÄ™...
- Powiedziałeś jej prawdę?
- Nie, nie powiedziałem. Ale proszę cię, tato, nie
mówmy o tym. Już sam sobie zatrułem życie, więc nie
dolewaj oliwy do ognia. Faktem jest, że Amy może wrócić
do Los Angeles. A jeśli to zrobi, ja pojadę za nią.
Nastąpiła kolejna chwila ciszy, tym razem dłuższa.
- Rozumiem - odezwał się w końcu ojciec - innymi
słowy może się okazać, że jeśli wyjedzie, stracę partnera.
- Mówię jedynie, że istnieje taka możliwość. Przykro
mi, tato.
- Do licha, nie przejmuj siÄ™, Doug. Wiesz, jaki jest
nasz stosunek do Amy. I wiesz, jak przeżyliśmy wasze
rozstanie.
- O ile dobrze pamiętam, powiedziałeś mi, że przydałby
mi się solidny kopniak, bym odzyskał rozum - odparł Doug
z humorem zabarwionym goryczÄ….
134
RS
- Cóż, zgadza się - powiedział Lawrence Browne - a
jeśli idzie o to spotkanie z Petersonem i Hardym... Nie chcę
nalegać, ale nie tak łatwo jest zebrać tych dwóch panów
razem.
Doug już się zdecydował.
- Rozumiem, tato, obiecałem i będę.
- Dziękuję, Doug - w głosie po drugiej stronie
słuchawki zabrzmiała ulga. - Och, i jeszcze jedna sprawa.
- Tak?
- Mama prosi, byś zostawił klucz pod wycieraczką.
Chce ci zawiezć kilka skrzyń twoich rzeczy.
Doug pięciokrotnie usiłował złapać Amy telefonicznie
przed wyjściem na spotkanie. Za każdym razem numer był
zajęty. Nie mógł dłużej zwlekać.
Chociaż modlił się, by Amy nie przyszła pod jego
nieobecność, na wszelki wypadek zostawił kartkę w
drzwiach.
 Amy! Zostań. Nie wyjeżdżaj. Jesteś mi potrzebna.
PragnÄ™ ciÄ™. Kocham ciÄ™. Ciebie i tylko ciebie, Amy. Uwierz
mi, proszÄ™ .
Podpisał: Twój Doug.
Amy zauważyła kartkę, wchodząc na ganek domu. Od
razu poznała charakter pisma. Serce zabiło jej jeszcze
mocniej.
Zanim znalazła się na ostatnim schodku, drzwi domu
otworzyły się. Amy o mało się nie potknęła.
- B-Beth! - zawołała, próbując utrzymać równowagę.
- Amy, kochanie - malutka, siwowłosa matka Douga
powitała ją uśmiechem tak ciepłym, że mogłaby zawstydzić
słońce. - Cieszę się, że cię widzę. Wpadłam, by podrzucić
rzeczy Douga. Szczerze mówiąc, to śmieszne, że wciąż
zawalajÄ… nam dom.
135
RS
- Douga nie ma? - zapytała Amy, usiłując ukryć swe
rozczarowanie.
- Och, na pewno wkrótce wróci - powiedziała Beth
Browne. - Jest w biurze swego oj... - przerwała i spojrzała
na Amy z uwagą. - Czy coś się stało? Widzę po twoich
oczach. Odmłodniałaś od czasu naszego ostatniego
spotkania. W twoim wieku to nic dziwnego, a jednak
wyglądasz jakoś... jakoś - nie mogła znalezć słowa. - Jest
to trudne do opisania.
Wybór właśnie tego określenia przypominał Amy noc
sprzed dwóch dni. Przeniknęła ją fala ciepła na samo
wspomnienie tamtych chwil.
- Prawdę mówiąc, rzeczywiście coś się wydarzyło -
zaczęła, ale zawahała się. Chciała, by Doug dowiedział się
o tym pierwszy.
- Tak? Słucham, mów kochanie.
- No więc - zaśmiała się Amy - w porządku. Prawda jest
taka, że właśnie zawiadomiłam mego szefa, że odchodzę.
Oczy Beth Browne pojaśniały.
- Wracasz do Nowego Jorku? - ucieszyła się i uściskała
Amy. - Och, tak siÄ™ cieszÄ™.
Amy była zadowolona, ale też zaskoczona reakcją Beth
Browne. Miała nadzieję, że Doug równie entuzjastycznie
odniesie się do jej decyzji. Chciała ponownie związać swoje
życie z Dougiem i wiedziała, że nie będzie to możliwe, póki
będą mieszkać i pracować daleko od siebie. Uznała, że to
ona powinna wykonać pierwszy ruch. Poza tym Nowy Jork
- to ich historia, przeszłość. Nawet dom...
- Mam nadzieję, że obrugałaś niezle Douga za to, że
tak długo zwlekał z ujawnieniem całej prawdy - głos Beth
przerwał myśli Amy.
- Prawdy? - zapytała zdumiona.
- Uważam, że masz prawo być wściekła -
kontynuowała starsza pani. - I widzę, że podoba ci się ten
136
RS
dom. Rozejrzałam się po nim i muszę przyznać, że wygląda
teraz zupełnie inaczej. Nie mogę wprost uwierzyć! Mój
Boże, kiedy Doug mi go pokazał mówiąc, że chce, abyście
we dwoje w nim zamieszkali, pomyślałam, że ma kłopoty z
głową, a nie z sercem. Ale to już całkiem inna sprawa.
Prosiłam, by ci powiedział o zawale. Amy! Amy! Co się
stało? Och, nie! Czy to znaczy, że ty nic nie wiedziałaś?
137
RS
ROZDZIAA DWUNASTY
Doug nie miał pojęcia, co zastanie w domu Hilliardów.
Wiedział jedynie, że na pewno nie będzie przyjemnie.
Spotkanie w biurze ojca zakończył tak szybko, jak
tylko pozwalała mu na to grzeczność. Gdy rozmowa ze
spraw zawodowych zeszła na osobiste, Doug przeprosił
zebranych i ponownie zadzwonił do Amy. Tym razem
numer nie był zajęty, ale nikt nie podnosił słuchawki.
Przeraził się, ale przypomniał obietnicę Amy, że o
decyzji poinformuje go osobiście. Tylko to trzymało go
jeszcze przy życiu, gdy wybierał własny numer. Ale zamiast
Amy słuchawkę podniosła jego matka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •