[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potrzebuje pomocy!
Słyszała, jak Kurt krzyczy do przewodnika karawany, żeby się
zatrzymał. Wróciła do miejsca, gdzie zauważyła turystę i ostrożnie
wychyliła się poza krawędz.
- Hej tam?! Proszę się odezwać!
Na dole coś się poruszyło, po czym zapadła cisza.
Andrea gorączkowo zastanawiała się nad następnym krokiem. W
tym miejscu było tak stromo, że niewiele mogła zobaczyć; pole
widzenia dodatkowo ograniczała roślinność. Czy powinna poczekać
tu na Kurta, czy zejść?
- Proszę mi pomóc, bo spadnę - dobiegł ją słaby męski głos.
Andrea poczuła nagły przypływ adrenaliny.
- Kurt, schodzę w dół! - krzyknęła.
- Ani się waż! To rozkaz! - zawołał w odpowiedzi, ale Andrea
zdążyła już zejść ze szlaku. Stała tyłem do przepaści i, przylegając
brzuchem do skały, szukała oparcia dla stóp. Schodziła z prawej
strony mężczyzny; stąpała ostrożnie, żeby nie zrzucić mu na głowę
obluzowanych kawałków skał.
50
RS
%7łeby znalezć się przy wąskim występie skalnym, na którym stał
turysta, musiała zejść sześć metrów poniżej krawędzi. W
przeciwieństwie do Andrei stał plecami do ściany. Pod nim
rozpościerała się kilkusetmetrowa przepaść. Zwykły parapet szerszy
jest od tego występu, pomyślała, czując ciarki na grzbiecie.
- Cześć! Nazywam się Andrea - powiedziała. Nieszczęśnik
zwrócił w jej stronę bladą, zmęczoną twarz. Nie mógł mieć więcej niż
dwadzieścia lat.
- Widzę, że zboczyłeś z drogi - zauważyła z uśmiechem.
- Przyszłam, żeby ci pomóc. Jak się nazywasz?
- Mike. Nie czujÄ™ siÄ™ najlepiej.
I nie najlepiej wyglądasz, pomyślała Andrea. Ostrożnie ujęła go za
nadgarstek, żeby zbadać puls.
- Co się stało?
- Wchodziłem na szczyt i nagle zakręciło mi się w głowie. Było
tak gorąco i... - Tu jego głos się załamał.
- Potknąłeś się i upadłeś? Przygnębiony skinął głową.
- Nie martw się. Jest tu ze mną kolega, zaraz ci pomożemy.
Wyciągniemy cię stąd. - Andrea puściła rękę Mike'a nie dając po
sobie poznać zdenerwowania. Szybkie tętno, wilgotna i zimna skóra
oraz obfity pot wskazywały na klasyczny przypadek udaru
cieplnego. Modliła się w duchu, żeby chłopak nie stracił nagle
przytomności.
- Andreo, czy mnie słyszysz? Odbiór.
Andrea sięgnęła po przypiętą do pasa krótkofalówkę.
- Słyszę cię, Kurt. Mamy kłopot. Jest tu ze mną Mike, wiek około
dwudziestu lat...
- Dwudziestu jeden.
- Dwudziestu jeden lat - sprostowała. - Poważny przypadek
udaru cieplnego. Znajduje się w niebezpieczeństwie - powiedziała
przyciszonym głosem. - Musimy go jak najszybciej stąd wydostać.
Odbiór.
- Czy twoje oparcie jest w miarę bezpieczne? Odbiór.
- Obydwoje stoimy na niepewnym gruncie - odparła Andrea,
51
RS
czując, że ziemia osypuje jej się pod nogami.
Na chwilę zapadła cisza. Andrea zerknęła w górę i ujrzała twarz
Kurta, który wychylił się, żeby ocenić sytuację.
- Mamy liny. Możemy wyciągnąć go przy użyciu mułów. Odbiór.
Mike jęknął, zamykając nagle oczy.
- Lepiej się pośpiesz. On z każdą chwilą czuje się gorzej. Koniec.
Andrea sięgnęła po rękę Mike'a i mocno ją ścisnęła.
- Tylko mi tu nie zemdlej - powiedziała bez ogródek. - Chłopak
otworzył oczy. - Teraz lepiej. Powiedz mi, jak się nazywasz i gdzie
mieszkasz. Czy przyjechałeś tu z rodziną albo z przyjaciółmi?
Udzielenie odpowiedzi na te pytania powinno go trochÄ™
zmobilizować, pomyślała.
I rzeczywiście. Po chwili mogła przekazać te informacje przez
krótkofalówkę.
- Uważaj, lina już w drodze! - krzyknął Kurt. Andrea znowu
uniosła głowę i zobaczyła, jak wzdłuż
ściany Kanionu szybko przesuwa się lina ze specjalną uprzężą. Nie
próbowała jej dosięgnąć, bojąc się, że straci równowagę. Poczekała,
aż znajdzie się tuż przy niej.
- Oto twój bilet na górę, Mike - powiedziała spokojnie. - Pomogę
ci nałożyć uprząż. Zrobimy to spokojnie i powoli. Nie śpiesz się.
- W porządku. - Twarz chłopaka pobladła jeszcze bardziej.
- Nie patrz w dół, skoncentruj się na tym, co robimy. -
Przemawiając do chłopaka spokojnie i wykonując powolne ruchy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •