[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gdy tylko Peg wyszła, Lucy zalała się łzami.
 Och, milady... zrobiłam coś... strasznego...
Clara zamrugała. Odczuwała coraz większą ochotę na kawę i gorącą kąpiel. A po-
tem nagle wszystko do niej dotarło. Dlaczego nocowała w Domu. Skąd się wziął ból. I z
jakiego powodu Lucy odwiedziła ją o tak wczesnej porze. Jęknęła. Nie miała na to siły.
 Lucy... to nie jest dobry moment...
 Wczoraj w nocy to byłam ja... To ja zatrzymałam panią w tym zaułku.
Cudownie. Ten, kto stwierdził, że spowiedz jest zbawienna dla duszy, nie musiał jej
chyba nigdy wysłuchiwać po nieprzespanej nocy.
 Tego to i ja się domyśliłam  wymamrotała Clara, podchodząc chwiejnym kro-
kiem do miski z wodÄ….
 Czego?  spytała Lucy.
 Nieważne. Ale dlaczego teraz mi o tym mówisz?
 Bo zaraz mnie aresztują. Znajdą pistolet, dowiedzą się, że jest mój i...  Urwała.
 Musi im pani powiedzieć, że nie chciałam zabić kapitana. Była tam pani przecież i
wie, że nie chciałam.
Clara popatrzyła na nią z przerażeniem.
 Zabić? O czym tym mówisz?
 Nie może pani pozwolić, żeby mnie za to powiesili. To był wypadek i...
 Uspokój się  wtrąciła Clara.  Wcale go nie zabiłaś.
Lucy podniosła na nią twarz zalaną łzami.
 Co?
 Zraniłaś go w nogę. To wszystko.
 Widziałam, jak osuwał się na ziemię. Widziałam! Widziałam krew!
 Jaką krew?  spytał Samuel, który wpadł do pokoju zaraz za Lucy i stanął jak
wryty na widok Clary w nocnej bieliznie, oblewając się rumieńcem.  Pani raczy wyba-
czyć, milady, ale powiedzieli mi na dole, że znajdę tu Lucy, a wszędzie jej szukam.
Clara powstrzymała uśmiech.
180
 Wszystko w porządku, Samuelu. Lucy i ja właśnie coś omawiałyśmy. To jednak
ciebie nie dotyczy, więc gdybyś mógł...
 Och, Samuelu  zawołała Lucy, padając mu w ramiona i zadając oczywisty
kłam słowom Clary.  Zrobiłam coś strasznego! Musisz mi pomóc!
 No już, już  szepnął uspokajająco Samuel, rzucając porozumiewawcze spoj-
rzenie Clarze.  Wszystko będzie dobrze.
 Przecież ja go zastrzeliłam! Zastrzeliłam kapitana z pistoletu papy!
 Kapitanowi Pryce'owi nic nie dolega  wtrąciła stanowczo Clara. Miała już dość
tego przedstawienia.  Nie musisz się o niego martwić.
 Lady Clara ma rację  dodał Samuel, gładząc Lucy po włosach.  Kapitan czuje
się świetnie. Jest tylko lekko ranny w nogę. I przyniosłem pistolet... widzisz?  Samuel
podniósł do góry broń.
 Naprawdę?  Lucy zabrała mu pistolet jedną ręką, drugą otarła łzy.  Jesteś
pewny, że kapitanowi nic się nie stało? Nie powie policji i nie każe mnie powiesić?
 Nikt nie wiesza ludzi za to, że kogoś zranili. Chyba że ten ktoś umrze  powie-
dział sucho Samuel.  A nic takiego się nie stało. I kapitan nie pójdzie na policję. W
ogóle nic ci nie zrobi.  Uśmiechnął się i starł jej z policzka łzę.  Jest nawet lepiej, niż
sądzisz. Kapitan odesłał Johnny'ego do ciebie, więc już w ogóle nie masz się o co mar-
twić. Rozumiesz?
Lucy pociągnęła nosem; była już znacznie spokojniejsza.
 NaprawdÄ™?
 Johnny czeka pod Domem. Przysięgam. Kapitan Pryce kazał mu opiekować się
siostrą, więc nie miał innego wyjścia i przyszedł.
 Słyszała pani, milady!  wykrzyknęła Lucy z promiennym uśmiechem.  I to
wszystko pani zasługa... Przecież z nim pani rozmawiała. Już po tym, kiedy omal was
obojga nie zabiłam. Rozmawiała pani z kapitanem, a on dzięki pani wysłał Johnny'ego
do domu.
Clara zrozumiała natychmiast, że działania Morgana wynikają z eskalacji konfliktu
ze Specterem, ale o tym nie mogła nawet wspomnieć, więc wzruszyła tylko ramionami.
Zbyt pózno zdała sobie sprawę, w jaki sposób Samuel zinterpretował jej słowa, gdyż
jego twarz zmieniła nagle wyraz.
 O czym mówi Lucy?  spytał, mrużąc oczy.  Była pani w towarzystwie kapita-
na Pryce'a, gdy został postrzelony, milady?
 Zostaw milady w spokoju, Samuelu  odezwała się Lucy, zanim ten zdążył się
odezwać.  Lady Clara śledziła kapitana, kiedy do niego przyszłam, a potem... potem
się nim opiekowała, prawda, lady Claro?
Clara nie miała wątpliwości, że Samuel domyślił się od razu, jak wyglądała ta
opieka... Jak jednak tego dokonał? Nie wierzyła, by Morgan zdradził się przed nim
choć słowem.
 Lucy, idz, zaczekaj na mnie w holu  powiedział Samuel.  Muszę porozmawiać
z milady na osobności.
181
Lucy zawahała się; przez chwilę przenosiła spojrzenie z Samuela na Clarę. Potem
westchnęła i wyszła z pokoju. Clara oddychała z trudem. Boże, to się naprawdę dzia-
ło... podejrzenia, te wszystkie kłamstwa, które musiała wymyślić. Co ona sobie właści-
wie wyobrażała, kiedy rzuciła się tak niefrasobliwie w ramiona Morgana? Przecież mo-
gła w ten sposób zrujnować sobie reputację, sprowadzić zgubę na Dom.
No cóż, nie zamierzała do tego dopuścić. Nie zamierzała. Nie chciała kłamać przed
Samuelem, ale nie miała wyjścia. Nic innego nie wchodziło w grę. Clara zaczekała, aż
dziewczyna wyjdzie, i przybrała władczy ton.
 Tak, o co chodzi?
Samuel patrzył jej uparcie w oczy.
 Kapitan spędził tę noc z kobietą. W swojej sypialni.
Poczuła, że strach ściska jej żołądek.
 Powiedział ci o tym?
 Nie musiał. Czułem ten zapach.
Zapach? Boże, na to nie była przygotowana.
 Nie rozumiem, co fakt, że kapitan spędził noc z kobietą, może mieć wspólnego
ze mnÄ….
 Lucy twierdzi, że milady była w sklepie.
 A jeśli nawet, to co?
 Ja nie mówię o przyjacielskiej wizycie. Kapitan miał kobietę w łóżku.
 Samuelu!  wykrzyknęła Clara, udając największe przerażenie, na jakie mogła
się zdobyć.  Chyba nie sądzisz, że ja nią byłam!
Skrzyżował ramiona na piersiach.
 To co w takim razie robiła pani w jego sklepie? W nocy? Sama? I proszę nie za- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •