[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łagodnie, jak tylko potrafił, lecz szczerze.  Teraz jest zmartwiony i
zawstydzony, ponieważ poświęcił ci tak wiele czasu, który mógł
spędzić o wiele lepiej. To kwestia wartości. Postaraj się nauczyć, co
jest naprawdę warte, a może uda ci się go zrozumieć.
 Jestem człowiekiem martwym za życia  stwierdził z drżeniem
Ciaran.  Nie mam suzerena, nie mam przyjaciół ani powierzonego
zadania...
 Jeśli dobrze poszukasz, znajdziesz to wszystko. Udaj się tam,
dokąd cię wysłano. Znoś to, na co cię skazano, i staraj się doszukać w
tym znaczenia  poradził Cadfael.  Wszyscy musimy tak czynić.
Odwrócił się z westchnieniem. Nie wiemy nigdy, jak wiele dobrego
mogą zdziałać słowa albo lekcje, których udziela życie, nie mówiąc już
o skrusze, jaka narodziła się w rozbitym umyśle Ciarana. Cadfael nagle
poczuł wielkie zmęczenie. Spojrzał na Beringara z niewesołym
uśmiechem.
 Chciałbym już być w domu. Co teraz, Hugh? Możemy jechać?
Hugh ze zmarszczonym czołem stał, patrząc w milczeniu z góry na
jawnego mordercę, leżącego w trawie jak wąż z przetrąconym
kręgosłupem, potulnego, z twarzą zamazaną łzami, który odniósł
niewielkie obrażenia. Godny pożałowania widok, choć litość nie była
tu na miejscu. Poza tym nie miał więcej niż dwadzieścia pięć lat, był
dobrze ubrany, sprawny fizycznie, mocny. Jego nie kończąca się
wędrówka mogła być męcząca i trudna, lecz nie przekraczała jego sił.
Ponadto nadal miał pierścień swego biskupa, mający wielkie znaczenie
tam, gdzie obowiązywało prawo. Tych trzech łotrzyków, teraz
zwiÄ…zanych
i pod strażą, nie będzie już go prześladować. Ciaran na pewno
osiągnie bezpiecznie cel swej podróży, niezależnie od tego, ile czasu
mu to zajmie. A końcem tej podróży nie będzie, jak w jego fałszywej
historii, błogosławiona śmierć w Aberdaron i pochówek wśród
świętych w Ynys Ennli, lecz powrót w rodzinne strony i rozpoczęcie
życia od nowa. Być może nawet się zmieni. Być może nadal będzie
obstawał przy swoich trudnych warunkach podczas całej drogi do
Caergybi, skÄ…d regularnie kursujÄ… irlandzkie statki. Nawet do Dublina,
nawet do końca jego okupionego życia. Cóż można tu przewidzieć?
 Odejdz stąd  powiedział Hugh  gdy tylko będziesz mógł. Nie
musisz się już bać, że ktoś cię napadnie. Granica nie jest daleko. To,
czego możesz się obawiać ze strony Pana Boga, załatw z Nim sam.
Tak stanowczo odwrócił się od Ciarana, że jego ludzie uznali to za
znak, że cała ta sprawa została zakończona, i ruszyli ochoczo, by zająć
się końmi i więzniami.
 A tych dwóch?  spytał Hugh.  Czy nie byłoby lepiej, gdybym
zostawił tu na szlaku któregoś z moich ludzi z zapasowym koniem dla
Luca? Pieszo gonił za swą zwierzyną, lecz nie musi pieszo wracać. A
może wysłać kogoś za nimi?
 Nie ma potrzeby  odparł stanowczo Cadfael.  Olivier
wszystko załatwi. Wrócą razem.
Nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Poczuł miłe odprężenie,
był zadowolony. Zło, którego się obawiał, zostało powstrzymane, choć
w ostatniej chwili, i to wielkim kosztem. Olivier odnajdzie tego, kto
zaginął. Poradzi sobie z nim lub pójdzie w ślad za nim, gdyby starał się
go uniknąć. Luc wewnętrznie okaleczony miał przed sobą jeden
jedyny, obsesyjny cel, którego tak długo nie mógł zrealizować. A w
sobie  tylko bolesną pustkę, gdzie mieściła się ta pożerająca go
namiętność. Olivier musi odnalezć drogę do tej jałowej przestrzeni, by
ogrzać wyniszczone serce, w którym winno znalezć się miejsce
na nową miłość. A była to najbardziej pocieszająca wiadomość,
przyniesionÄ… od Juliany Bossard, obietnica odzyskania domu i
serdecznego powitania. Istniała przyszłość. Jak widział swą przyszłość
Mateusz-Luc, kiedy opróżnił sakiewkę do ostatniego pensa w
opactwie, nim wyruszył w pogoń za wrogiem? Z pewnością
zastanawiał się nad końcem tego kogoś, kim dotąd był, ostateczne
zakończenie, poza którym nic nie dostrzegał. Teraz znów był młody,
miał przed sobą życie i tylko potrzebował trochę czasu, żeby znów stać
siÄ™ sobÄ….
Olivier sprowadzi go do opactwa, kiedy najgorsza żałość minie.
Olivier obiecał też, iż nie odjedzie, nim nie spędzi trochę czasu z
Cadfaelem, a na jego obietnicy można było polegać.
A co do tego drugiego... Kiedy wsiedli na konie, Cadfael obejrzał się.
Po raz ostatni zobaczył Ciarana, nadal klęczącego pod drzewem, gdzie
go zostawili. Był zwrócony twarzą w ich stronę, lecz oczy miał chyba
zamknięte, a ręce ciasno splecione na piersi. Może się modlił, a może
po prostu każdą cząstką swego ciała doświadczał życia, które mu
darowano. Kiedy stąd odejdziemy, pomyślał Cadfael, zapadnie w sen
tam, gdzie teraz leży, nie będzie w stanie uczynić nic więcej, gdyż
przekroczył granicę wyczerpania. W miejscu, gdzie upadł, umarłby.
Lecz gdy się obudzi, zrozumie, że narodził się po raz wtóry.
Orszak, który miał zaprowadzić pojmanych do miasta, zaczął się
formować. Sprawdzono rzemienne pęta, ludzie niosący pochodnie
przeszli przez polanę, by wsiąść na konie. %7łółtawe światło oddalało się
od klęczącej postaci, tak że Ciaran niknął stopniowo, jakby pochłaniał
go bukowy pień.
Beringar prowadził wszystkich do szlaku i skręcił w stronę
Shrewsbury.
 Wiesz co, Hugh  rzekł Cadfael, szeroko ziewając.  Starzeję
się. Marzę o swoim łóżku.
Rozdział piętnasty
Było już po północy, kiedy przy wschodzącym księżycu wjechali
przez wartownię, a potem na wielki dziedziniec. Usłyszeli śpiewane w
kościele Godzinki. W drodze powrotnej nie spieszyli się, mało
rozmawiali, zadowoleni, że jadą razem, jak to dawniej bywało, w letnie
noce czy zimowe dni. Nim ludzie Beringara przyprowadzą więzniów
do zamku, upłynie godzina albo i więcej, idą bowiem pieszo. Jednak
nad ranem Symeon Poer i jego kamraci na pewno znajdÄ… siÄ™ pod
kluczem.
 Zaczekam, aż się skończą laudesy  powiedział Hugh, kiedy
zsiedli koło wartowni.  Ojciec opat będzie chciał wiedzieć, jak się to
wszystko odbyło. Choć mam nadzieję, że nię będzie od nas wymagał
dokładnej relacji jeszcze dziś w nocy. Chodz do stajni, sam dopilnuję,
żeby mój koń został rozsiodłany i oporządzony, dopóki ktoś tam jest.
Raz na zawsze zostałem nauczony tego, że najpierw trzeba zadbać o
konia, a dopiero potem o siebie.
Na dziedzińcu stajennym światło księżyca całkiem im wystarczało.
Nocna cisza i bezruch powietrza sprawiły, że słyszeli każdą nutę
oficjum; cicho, lecz wyraznie. Cadfael rozsiodłał swego konia i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •