[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jeśli nie masz czasu, może jednak zostawisz mnie samą? Najwyrazniej masz coś
ważniejszego na głowie.
- Nie, skądże. - Silvio ostentacyjnie schował telefon do kieszeni i spojrzał na
Jessie. Jego twarz spochmurniała.
- CoÅ› nie tak?
Odpowiedział dopiero po długiej chwili milczenia.
R
L
T
- Nie mam aż tyle czasu, żeby dyskutować o szczegółach każdej kreacji. Sprze-
dawczyni wybrała ubrania pasujące idealnie do twojej nowej roli; zdecyduj sama, które z
nich ci odpowiadajÄ….
Ponownie zajął się telefonem, a Jessie stała bez ruchu, zastanawiając się, dlaczego
właściwie czuje się tak upokorzona. Czy spodziewała się zachwytu, aprobaty? A może
zaczęła zapominać, że Silvio przygotowuje ją jedynie do wykonania zadania? Jeśli tak, to
jego reakcja sprowadziła ją na ziemię. I dobrze, pomyślała. Nie powinna zapominać, że
jej dobroczyńca jest także odpowiedzialny za śmierć jej brata.
- Niezależnie od ceny? Myślisz, że góra pieniędzy rozwiąże wszystkie problemy?
- Nie wszystkie, ale problem ubrań pasujących do twojej nowej tożsamości na
pewno.
- I zapewne nie oczekujesz dozgonnej wdzięczności? - parsknęła gniewnie.
- Niczego od ciebie nie oczekuję - mówił cicho, nie odrywając wzroku od ekranu
telefonu, choć zamiast stukać z zapałem w klawiaturę, zaciskał mocno palce na stalowej
obudowie. - Może tylko tego, że się trochę pospieszysz.
- Byłoby mi łatwiej, gdybyś mnie wtajemniczył w swoje plany. Na czym właściwie
polega moja rola?
Silvio schował w końcu telefon do kieszeni.
- Po południu lecimy na Sycylię. Organizuję małe przyjęcie na jachcie i chcę, że-
byś wzięła w nim udział. Dlatego wybierz, proszę, jakieś ubrania. - Uśmiechnął się sek-
sownie i dodał żartobliwie: - I nie martw się, nie doprowadzisz mnie tak łatwo do ruiny.
- Przyjęcie na jachcie? Przecież ja tam nikogo nie znam. - Jessie czuła, jak ogarnia
jÄ… panika.
- To poznasz.
- Będę stać cały wieczór sama jak kołek i nikt nie raczy się do mnie odezwać. -
Jessie nie do końca zdawała sobie sprawę, że wypowiada swoje obawy na głos.
- Jess, czemu masz o sobie tak niskie mniemanie?
- A czemu ty masz o sobie tak wysokie? - odparowała. Widząc jego uniesione ze
zdziwienia brwi, zreflektowała się i wyjaśniła pojednawczym tonem: - Nawet kiedy
R
L
T
mieszkaliśmy w sierocińcu i nie posiadałeś absolutnie nic i tak emanowałeś pewnością
siebie.
- Bo nigdy nie uważałem, że wartość człowieka określa się przez grubość portfela.
Szacunek należy się ludziom za to, co robią, a nie za to, co posiadają. - Przytyk do jej
domniemanej profesji był subtelny, ale nie umknął uwagi Jessie.
- Musimy sobie coś wyjaśnić. Jeśli chodzi o moją pracę...
- Nie chcę o tym rozmawiać! - uciął, wstając.
- Ale musisz! Może nie mam się czym chwalić, ale nie upadłam tak nisko, jak ci
się wydaje. Moja praca polega na śpiewaniu, w kiepskim klubie nocnym, to prawda, ale
jedyne, co robię, to śpiewam. Biorę pieniądze po występie i idę prosto do domu. Sama -
powiedziała ze wzrokiem utkwionym w guziku jego koszuli.
Po jej nieoczekiwanym wybuchu nastała długa, pełna napięcia cisza.
- Zdołałaś jakoś spłacić połowę długu, dwadzieścia pięć tysięcy dolarów. %7ładna
szansonistka nie zarabia aż tyle.
Nie spodziewała się, że jej uwierzy.
- Dlatego znalazłam dwie inne prace: sprzątałam biura i pracowałam w kawiarence
jako kelnerka. - Nie wiedziała, dlaczego tłumaczy mu się ze swojego życia. A wszystko
to w sklepie, w którym nawet skarpetki kosztowały więcej, niż byłaby w stanie zarobić w
jeden dzień wypełniony ciężką pracą.
- Po nocy spędzonej w klubie?
- A wyglądam na wypoczętą? - Tak naprawdę nie chciała, żeby odpowiadał na to
pytanie. Sama była swoim najsurowszym krytykiem. Nie potrzebowała szczerości tego
niewiarygodnie seksownego, pewnego siebie człowieka sukcesu. - Czasami plecy bolą
mnie tak bardzo, że podłogi czyszczę na czworakach. Piję hektolitry kawy, żeby nie za-
snąć na stojąco. Nie jestem dumna ze swojego stylu życia, ale nie jestem tym, za kogo
mnie uważasz. Prawdę mówiąc, myślałam, że znasz mnie lepiej.
Silvio westchnął i spojrzał na nią bezradnie.
- Ale ta sukienka...
- To tylko sukienka. Joe wymagał seksownych strojów. Kupiłam pierwszą lepszą
błyszczącą rzecz na wyprzedaży. Poza tym zapewniała wyższe napiwki. - Jessie wzru-
R
L
T
szyła ramionami i usiadła wyczerpana na kanapie, nie zważając na to, że może pognieść
elegancką szmaragdową suknię. - Przed chwilą mówiłeś, że dobra materialne nie świad-
czą o tym, jakim ktoś jest człowiekiem. Nie każda kobieta w wyzywającej, taniej su-
kience jest prostytutkÄ….
Silvio zignorował dzwoniący natrętnie telefon i usiadł obok Jessie, zachowując
jednak bezpieczny dystans.
- Mówiłaś, że wykorzystujesz to, co dał ci Bóg.
- Miałam na myśli mój głos. - Jessie siedziała bez ruchu z głową wspartą na dło-
niach, zbyt wyczerpana swoim wybuchem, by przejmować się tym, co teraz nastąpi.
Silvio nie odzywał się i tylko przyspieszony oddech zdradzał targające nim emocje.
- Dlaczego w ogóle dopuściłeś do siebie taką myśl? Przecież mnie znałeś. - Jessie
potrząsnęła głową z niedowierzaniem.
- Wcale nie - odpowiedział cicho.
Jessie odważyła się w końcu unieść wzrok i spojrzała na niego pytająco.
- Znałem cię jako dziecko, teraz jesteś kobietą. - Jego niepokojący wzrok sprawił,
że znów uciekła spojrzeniem w bok.
- Nie zmieniłam się tak bardzo.
- Wręcz przeciwnie. - Wstał nagle i podszedł do drzwi, nie patrząc na Jessie, która
zastanawiała się, czy on z tej odległości słyszy jej walące serce.
Co miał na myśli?
- Silvio?
Nie patrząc na nią, otworzył drzwi i rzucił sucho:
- Poproszę, żeby wybrane rzeczy przysłali kurierem. Musimy już iść, jeśli mamy
zdążyć. Mój pilot już czeka.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Helikopter mknął nad połyskującym morzem, a Jessie popiskiwała z emocji jak
mała dziewczynka.
- To jak jazda kolejką górską w wesołym miasteczku! - Zaciskała palce na oparciu
siedzenia i wyciągając szyję, wyglądała przez okno, by podziwiać wirujące chmury i
grzywy fal pędzących po szmaragdowej wodzie.
- Chodzisz do wesołego miasteczka?
- W moje piąte urodziny Johnny postanowił zrobić mi prezent. Byłam taka mała, że
przy kasie postawił mnie na cegle, żeby sprzedali mi bilet na kolejkę.
- Podobało ci się?
- Tak. - Jessie zapatrzyła się na pierzaste chmury w górze i spoważniała na chwilę.
- Mama nakrzyczała na niego. Bała się, że zwymiotuję. Ale ja świetnie się bawiłam i
wcale nie kręciło mi się w głowie. Zawsze miałam mocną głowę i żołądek. - Odległe
wspomnienia ukłuły ją boleśnie i zdecydowała się zmienić temat. - Czy to dużo kosztuje?
- Lot helikopterem? Dlaczego pytasz? - Rozbawiony Silvio przyglądał się podeks-
cytowanej Jessie z zaciekawieniem.
- Kiedy lecieliśmy twoim prywatnym odrzutowcem, wydawało mi się, że to nie-
samowite, ale helikopter jest lepszy. Chciałabym jeszcze kiedyś tak polatać. - Jessie,
oszołomiona nowymi wrażeniami, przestała kontrolować każde słowo. - Pewnego dnia,
gdy wydam płytę i zdobędę pozycję jako piosenkarka, wszędzie będę latać helikopterem.
- Aż tak ci się podoba? - Ciepły głos Silvia wyrwał ją ze świata marzeń.
Dopuściła go zbyt blisko, powinna bardziej uważać i nie dać się omamić luksuso-
wymi gadżetami mężczyznie, który zniszczył jej życie.
- %7łartowałam - odparła pospiesznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •