[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciemn kipiel.
Jak ju mówi em, nie dotrzyma em obietnicy
* * *
S o ce zacz o si powoli chyli ku zachodowi, kiedy Ismael z Irène zobaczyli wreszcie
przebijaj c zza drzew tyln elewacj Domu na Cyplu. Zdawa o si , e zm czenie, które dot d
odczuwali, opu ci o ich teraz, jakby w oczekiwaniu na odpowiedniejszy moment, by znienacka
znów ich dopa . Ismael s ysza o tym dziwnym zjawisku, o rodzaju specyficznego oddechu, jaki
apali sportowcy, przekraczaj c próg skrajnego zm czenia. Od tego momentu cia o potrafi o
pod a dalej bez oznak wyczerpania. Rzecz jasna, dopóki ostatecznie nie odmówi o
pos usze stwa. Kiedy by o ju po wszystkim, zm czenie znów dawa o o sobie zna . Po yczka od
mi ni, by tak rzec.
- O czym my lisz? - zapyta a Irène na widok zafrapowanej miny ch opca.
- O tym, e co bym zjad .
- Ja te jestem g odna. To dziwne.
- Wr cz przeciwnie. Nic tak nie zaostrza apetytu jak porz dny strach - za artowa Ismael.
Wydawa o si , e w Domu na Cyplu panuje spokój, nie by o ladu jakichkolwiek
nieproszonych go ci. Dwie girlandy susz cego si prania powiewa y na wietrze. Ismael spojrza
k tem oka na co , co bez w tpienia by o bielizn Irène. Przed oczyma stan mu obraz dziewczyny
w samej tylko bieli nie.
- Dobrze si czujesz? - zapyta a Irène.
Ch opak prze kn lin i przytakn .
- Jestem tylko g odny i zm czony. Poza tym wszystko w porz dku.
Irène pos a a mu tajemniczy u miech. Ismaelowi przysz o do g owy, e by mo e wszystkie
kobiety posiad y umiej tno czytania w my lach, po chwili uzna jednak, e z pustym o dkiem
lepiej nie zag bia si w podobne rozwa ania.
Dziewczyna spróbowa a otworzy tylne drzwi do domu, ale stwierdzi a, e kto zamkn je
od wewn trz. U miech na jej twarzy natychmiast ust pi miejsca grymasowi zdziwienia.
- Mamo? Dorian? - zawo a a, cofaj c si i przygl daj c oknom z wy szego pi tra.
- Spróbujmy od frontu - zaproponowa Ismael.
Irène posz a za nim, okr aj c dom a do ganku. Nagle stan li jak wryci przed
rozci gaj cym si u ich stóp dywanem szklanych od amków. Ich oczom ukaza y si zniszczone
drzwi i powybijane okna. Na pierwszy rzut oka sprawia o to wra enie, jakby eksplozja gazu
wyrwa a drzwi z zawiasów i rozbi a w drobny py wszystkie szyby. Irène usi owa a powstrzyma
rosn c w o dku kul lodu. Bezskutecznie. Spojrza a przera ona na Ismaela i ruszy a w stron
wej cia. Powstrzyma j bez s owa.
- Madame Sauvelle? - krzykn z ganku.
Jego g os rozszed si po ca ym domu. Ismael ostro nie wszed do rodka i rozejrza si .
Irène posz a jego ladem. Tak ci kiego westchnienia nigdy jeszcze z siebie nie wyda a.
Okre lenie dewastacja do pewnego stopnia jedynie oddawa o stan zniszcze , w jakim
zastali dom. Ismael nigdy dot d nie widzia efektów tornada, ale wyobrazi sobie, e po przej ciu
straszliwej wichury zniszczenia s jednak znacznie mniejsze od tych, na które w a nie spogl da .
- Mój Bo e
- Uwa aj na szk o - ostrzeg ch opak.
- Mamo!
Krzyk potoczy si po ca ym domu niczym duch b kaj cy si od pokoju do pokoju. Ismael,
ani na chwil nie puszczaj c Irène, podszed do schodów i spojrza w gór .
- Wejd my tam - powiedzia a dziewczyna.
Zacz li wchodzi powoli, rozgl daj c si uwa nie po tym wszystkim, co pozostawi a po
sobie niewidzialna si a. Irène pierwsza dostrzeg a brak drzwi w pokoju Simone.
- Niemo liwe! - wyszepta a.
Ismael szybko znalaz si na progu sypialni i zajrza do rodka. Pusto. Obeszli wszystkie
pokoje na pi trze. Pusto wsz dzie.
- Gdzie oni si mogli podzia ? - spyta a dziewczyna dr cym g osem.
- Nie mam poj cia. Tu w ka dym razie nikogo nie ma. Wracamy na dó .
Z tego, co zd y zobaczy , wygl da o na to, e w domu wywi za a si gwa towna walka.
Ale swoje spostrze enia i wnioski wola na razie zachowa dla siebie, tym bardziej e zacz y w
nim narasta ponure podejrzenia. Zszokowana wci Irène p aka a u podnó a schodów. Jeszcze
troch , a wpadnie w histeri , pomy la Ismael. Musia szybko co wymy li , by temu zapobiec. W
g owie zawirowa a mu karuzela pomys ów. Co jeden, to gorszy. Nagle do ich uszu dotar omot. A
po nim zapad a martwa cisza.
Irène unios a g ow i zap akanymi oczyma spojrza a pytaj co na Ismaela, by si upewni ,
czy on te s ysza ten ha as. Ch opak przytakn , przyk adaj c palec do ust. Krótkie metaliczne
uderzenia rozleg y si ponownie w ca ym domu. Ismael zacz si gor czkowo zastanawia , co mu
ten przyt umiony d wi k przypomina. Co w rodku wali o o metal. A mo e kto . Rytmiczne
walenie si powtórzy o. Ismael poczu , jak pod stopami lekko wibruje mu pod oga. Jego wzrok
zatrzyma si na zamkni tych drzwiach w korytarzu, który prowadzi do kuchni.
- Co jest za tymi drzwiami?
- Schody do piwnicy - odpar a Irène.
Ch opak podszed do drzwi i przy o y do nich ucho. Znów us ysza omot uderze .
Nacisn klamk , ale ta by a zablokowana.
- Jest tam kto? - krzykn .
Z piwnicy dobieg odg os kroków stawianych na schodach.
- Uwa aj - ostrzeg a Irène.
Ismael cofn si . Na chwil stan mu przed oczyma obraz wy aniaj cego si z piwnicy
anio a. Za drzwiami odezwa si s abo s yszalny, dr cy g os. Irène dopad a do drzwi.
- Dorian!
W odpowiedzi g os wymamrota co niezrozumia ego.
Irène spojrza a na Ismaela i przytakn a.
- To mój brat.
Ch opak na w asnej skórze przekona si , e wywa enie drzwi czy nawet ich rozwalenie jest
przedsi wzi ciem znacznie bardziej skomplikowanym, ni mog oby to wynika z seriali radiowych.
Dobry kwadrans zaj o im znalezienie w kuchennej spi arni metalowego pr ta i wywa enie nim
drzwi. Ismael, zlany potem, cofn si , a Irène zwie czy a jego trud, jednym pchni ciem otwieraj c
drzwi. Zamek, bezkszta tna pl tanina drzazg i pordzewia ego mechanizmu, spad na pod og .
Ch opakowi ten widok przywiód na my l je a.
Chwil pó niej z ciemno ci wy oni si blady Dorian o st a ej ze strachu twarzy. R ce mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •