[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie, niestety pana Coopera nie ma teraz w kraju.
 A... rozumiem. Dziękuję. Do widzenia.  Powoli odłożyłam
słuchawkę. Garth oznajmił mi wczoraj wieczorem, że pilna sprawa w
Londynie nie pozwala mu pozostać w Paryżu, ale widocznie sprawa nie
była aż tak pilna, żeby musiał dzwonić do biura. Plułam sobie w brodę, że
nie spytałam sekretarki, kiedy spodziewa się go z powrotem. Przyszło mi
jednak do głowy, że mógł chcieć wrócić nie zawiadamiając wspólniczki.
Może nie był aż tak uczciwy, za jakiego go brałam.
Przez chwilę poczułam niepokój, ale zaraz go odsunęłam, zdecydowana
nie dać się ponieść wyobrazni, po czym chwyciwszy torebkę zbiegłam
żwawo po schodach i wypadłam z hotelu, żeby zwiedzić Piccadilly.
Nie uszłam jednak daleko, bo wysiłek i zmęczenie ostatnich dni
najwyrazniej wybrały właśnie to popołudnie, żeby dać o sobie znać, toteż
wróciłam do hotelu i wylegiwałam się przez resztę popołudnia. O piątej
wstałam, wykąpałam się i przebrałam; wpół do siódmej kończyłam się
właśnie szykować do wyjścia, kiedy zabrzęczał telefon. Dzwonił Garth z
recepcji. Serce zaczęło mi bić odrobinę żywiej. Sekundę pózniej z
zaschniętym gardłem i trzęsącymi się rękami zeszłam na dół.
 Zlicznie wyglądasz!  zawołał na mój widok.  Nie widać po tobie
zmęczenia. Nikt by nie przypuszczał, że spędziłaś dzisiejszy ranek pijąc
szampana tysiąc metrów nad kanałem La Manche. Robiłaś coś dzisiaj?
 Nie, odpoczywałam po tym szampanie nad Kanałem. A ty? Byłeś w
biurze?
 Dopiero o piątej zawiadomiłem Lilian, że jestem. Muszę przyznać, że
chciałem trochę odpocząć, podobnie jak ty, dlatego pojechałem wprost do
domu. A skoro mowa o Lilian, uznałem, że może zechcesz poznać oboje
Jantzenów, więc zaprosiłem ich na drinka przed kolacją do swojego klubu.
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?
 Ależ skąd. Chętnie ich poznam. Pytałeś już panią Jantzen o Ginę?
 Tak.  Otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy na ulicę. Po chwili
dodał:  Dlaczego mi nie powiedziałaś, że dzwoniłaś do Scotland Yardu
w sprawie telefonu Giny?
Wstrzymałam oddech. Poczułam, że policzki zaczynają mi płonąć. Co
za idiotka ze mnie! %7łe też o tym nie pomyślałam!
 Dowiedziałem się od Lilian, że był u nich policjant z Yardu.
Wypytywał o telefon Giny do ciebie. Zakładam, że to ty spowodowałaś
wszczęcie postępowania.
 Owszem  potwierdziłam z ociąganiem. Tak mnie to stropiło, że
unikałam jego wzroku.  Ja.
Garth uniósł rękę i po chwili podjechała do nas taksówka. Rzucił
kierowcy nazwÄ™ klubu.
 Dlaczego pomyślałaś, że sprawa wymaga interwencji Scotland
Yardu?  spytał, kiedy wpadliśmy w młyn na Piccadilly Circus i
posuwaliśmy się wolno w korku wokół Erosa.
 Po co się z nimi kontaktowałaś?
 Bo się martwiłam  odparłam po chwili.
 Domyślam się  powiedział Garth z leciutką ironią.
 Skoro zdecydowałaś się na telefon z Nowego Jorku do Scotland
Yardu...
Nie potrafiłam znalezć na to odpowiedzi.
 Co dokładnie Gina powiedziała ci przez telefon?  spytał.  Chyba
rozmowa musiała mieć trochę inny przebieg, niż mi przedstawiłaś.
 Chodzi o to, że przerwano połączenie  odparłam pospiesznie.  A
kiedy zdołałam ustalić numer i zadzwoniłam do niej sama, telefon nie
odpowiadał. Wpadłam w popłoch.
Spojrzał na mnie dziwnie, jak gdyby podejrzewał, że nadal zatajam
część prawdy, lecz nic nie powiedział.
 Co ci mówili Jantzenowie?  wyjąkałam.  Podali jakiś powód,
który tłumaczyłby całą sytuację?
 Właściwie to nie. Lilian wpuściła Ginę do domu, ale musiała biec na
spotkanie ze znajomymi, zostawiła ją więc samą na jakiś czas. Erie, z
którym Gina miała porozmawiać na temat znajomości w kręgach
filmowców, spóznił się, a kiedy w końcu wrócił, nie zastał już Giny.
Doszedł do wniosku, że nie chciało jej się na niego czekać i
zbagatelizował całą sprawę, dopóki nie zaczęła go indagować policja.
Przedtem usiłował złapać Ginę w hotelu, żeby ją przeprosić za swoje
uchybienie, ale powiedziano mu, że wieczorem się wyprowadziła.
 Przed wizytą u Jantzenów czy po?  spytałam.
 Chyba nie próbował tego ustalić. Dzwonił do hotelu przed
przybyciem policji... nie miał pojęcia, że coś jest nie w porządku. Wtedy
nie wiedział nawet, że Lilian wpuściła Ginę do mieszkania. Kiedy policja
oświadczyła mu, że Gina musiała być u nich w domu, założył nie
wiadomo czemu, że to ja wpuściłem Ginę. Zupełnie nie rozumiem,
dlaczego uważał, że będę jej towarzyszył. Wcale nie byłem
zainteresowany rozmowÄ… o jego kontaktach filmowych.
 Ale masz klucz do mieszkania Jantzenów?
 Tak. Kiedyś się u nich zatrzymałem i dorobiłem sobie klucz. Teraz
też czasem z niego korzystam, kiedy przyjmuję tam klientów. Zawsze tak
robimy, bo ich mieszkanie jest znacznie większe od mojego. Zresztą Lilian
ma również klucz do mojego domku w Surrey, bo zdarza nam się zapra-
szać klientów na weekend na wsi.
Znów pomyślałam o swojej siostrze.
 W jakim hotelu mieszkała Gina?
 W Westbury, tuż przy Bond Street.
 Gdybyśmy więc zdołali ustalić, że wyprowadziła się stamtąd po
telefonie do mnie, to przynajmniej wiedzielibyśmy, że była cała i zdrowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •