[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tego, że jeśli Andrew jest dla ciebie taki ważny, nie
zostawiłabyś go na pół roku.
Podeszła do drzwi.
- A kto powiedział, że zostawiłam? Wyszła.
Do swojego pokoju miała tylko kilka kroków. Podeszła do okna
i zapatrzyła się w ciemność. Niebo mieniło się gwiazdami. Ale ona
nie była w nastroju. Nie cieszyła jej nawet myśl o nowiusieńkim
teleskopie. Było jej ciężko na duszy. I właściwie sama nie umiała
powiedzieć dlaczego.
Może dlatego, że Jack miał rację. Gdyby Andrew naprawdę był
dla niej ważny, nie zostawiłaby go na sześć miesięcy. A przecież
przyszło jej to całkiem łatwo. Zbyt łatwo. Czy gdyby go naprawdę
kochała, nie tęskniłaby za nim boleśnie?
Pierścionek zaręczynowy nią wstrząsnął. Nie wiedziała, jak
przyjąć propozycję. Jakaś jej część była szczęśliwa. Ale w głębi duszy
potrzebowała Jacka. Wiedziała, że przyjaciele Huntera przyjadą do
jego domu. Dlatego podjęła pracę gospodyni. I czekała na spotkanie z
Jackiem. I na zemstę. A wtedy wszystko będzie dobrze.
48
RS
- O to chodzi - szepnęła. - Muszę go ukarać. Kiedy wdepczę
Jacka w ziemię, będę mogła oddać całe serce Andrew. Jeszcze tylko
tydzień, może dwa. I będę szczęśliwa.
Jack nie mógł zasnąć. Wmawiał sobie, że to przez kawę, którą
wypił wieczorem, ale wiedział, że powodem były słowa Meri.
Oskarżyła go o to, że się z nikim nie związał. Pózno w nocy wyłączył
komputer i otworzył szufladę biurka. Leżała tam koperta. Czekała tak
od pierwszego dnia jego pobytu. Rozpoznał pismo i wiedział, że był
to list od Matta. Jego serdecznego przyjaciela. Z jakiegoś powodu aż
do tej chwili nie dotykał tego listu. Teraz otworzył kopertę.
Jack,
Kiedy przeczytałem list od Ryana, w którym nazwał to miejsce
chatą miłości, pomyślałem sobie, co za brednie. Teraz myślę, że coś w
tym jest. Miał też rację, kiedy mówił, że kompletnie się myliliśmy co do
kobiet. Pamiętasz? Jeśli tak, to zapomnij wszystko. Nie mieliśmy
pojęcia, o czym mówimy.
Przez ostatni miesiąc w tym domu nauczyłem się jednego:
najważniejsza praca, jaką mamy w życiu do wykonania, nie ma nic
wspólnego z naszą pracą zawodową. I nie możemy jej wykonać
samodzielnie. Ale kiedy znajdziesz kobietę, której możesz zaufać, we
dwoje podołacie. I żadna kariera nie odpłaci ci w tak wspaniały
sposób. A premie? Nawet sobie nie wyobrażasz...
Baw siÄ™ dobrze.
Matt
Jack przeczytał list po raz drugi. Już dawno sobie uświadomił,
jak niewiele wie o kobietach. Chociaż miał ich w życiu wiele. Za to
49
RS
często tęsknił za Mattem i pozostałymi przyjaciółmi. Nieraz się
zastanawiał, jak potoczyłyby się ich losy, gdyby Hunter nie umarł. Bo
to on trzymał ich wszystkich razem. Bez niego rozpierzchli się po
świecie.
Wstał. Potrząsnął głową. Musiał się napić kawy. Zszedł do
kuchni. Z jadalni dobiegały go głosy Meri i jej zespołu.
- Ta teoria rujnuje całą fizykę teoretyczną - mówił któryś z
mężczyzn. - Wszystko musi być jasno zdefiniowane i wyjaśnione, a to
zabiera mnóstwo czasu. Jest jeszcze wiele niewiadomych i wciąż nie
widać praktycznego zastosowania. To po co zawracać sobie tym
głowę?
- Ponieważ nie znajdziesz praktycznego zastosowania, dopóki
nie zrozumiesz teorii.
- To nie jest nawet teoria. To tylko równanie. Spróbujmy ją
porównać do czegoś innego. Jak...
Dyskutowali prawdopodobnie po angielsku, ale Jack nie
rozumiał ani słowa. Domyślał się tylko, że rzecz dotyczyła kosmosu.
- Wszystko to jest bardzo interesujące - odezwała się Meri. - Ale
mamy tu coÅ› do zrobienia. Wracajmy do pracy. Wszyscy.
Po chwili gwar ucichł i dyskusja potoczyła się na temat stałych
paliw rakietowych. Tak się przynajmniej Jackowi wydawało.
Z kubkiem w dłoni wyszedł na taras. Hunter byłby z Meri
dumny.
Wyjął z kieszeni telefon i wystukał numer. Bobbi Sue
odpowiedziała niemal natychmiast.
50
RS
- Mógłbyś przestać do mnie wydzwaniać? - rzuciła bez
powitania. - Zaczynasz grać mi na nerwach. My tutaj wiemy, co
mamy robić. Nudzisz się, a ja nie mam ochoty być ofiarą twoich
kaprysów i humorów.
- Trzeba sprawdzić kogoś, z kim spotyka się Meri. Nazywa się
Andrew Layman. Adres znajdziesz w aktach. Wygląda na to, że
sprawy zaszły daleko. Muszę mieć pewność, że facet nie poluje na jej
pieniÄ…dze.
- Jack. Przestań śledzić tę dziewczynę. Jeśli tak cię ona
interesuje, umów się z nią. Albo się od niej odczep.
- Nie mogÄ™. Jest dobrÄ… partiÄ…, a to z niej czyni potencjalnÄ… ofiarÄ™.
Poza tym dałem słowo.
- %7łałuję, że cię tu nie ma. Pokazałabym ci, jakie wrażenie robią
na mnie twoje słowa. To nie jest zdrowa sytuacja. - Bobbi Sue
westchnęła ciężko. - Zrobię to, ale tylko dlatego, że to moja praca. I
dlatego, że mimo wszystko cię szanuję.
Uśmiechnął się. Wiedział, że Meri polubiłaby jego sekretarkę
natychmiast.
- Tylko twoja pochwała ma dla mnie znaczenie.
- Już ci uwierzyłam! To zajmie kilka dni.
- Nie wybieram siÄ™ nigdzie.
- Słyszałam. Powinieneś wyjść od czasu do czasu. Znajdz sobie
jakąś kobietę. Mówię poważnie, Jack. Albo się zwiąż z Meri, albo
zostaw biednÄ… dziewczynÄ™ w spokoju. Nie masz prawa tak
postępować.
51
RS
- Mam pełne prawo. - Meri nie musiała wiedzieć, że go
potrzebowała. Ktoś musiał dbać o jej bezpieczeństwo.
Skończył rozmowę i poszedł do kuchni po więcej kawy. Tam
spotkał Meri. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •