[ Pobierz całość w formacie PDF ]

letniego syna zboczeñcom.
Sybill Sciska³a kurczowo kieliszek oboma rêkami i dr¿a³a. Nie odzywa³a siê
ani s³owem.
 ¯y³ tak przez kilka lat. Pewnej nocy jeden z klientów, kiedy ju¿ skoñczy³
z Ethanem i z ni¹, przeszed³ do rêkoczynów. Poniewa¿ obiektem jego agresji by³a
tym razem ona sama, a nie jej dzieciak, przeciwstawi³a siê. Pchnê³a go no¿em.
Uciek³a, a kiedy przyjecha³y gliny, zabra³y Ethana do szpitala. Moja matka mia³a
wtedy obchód.
 I te¿ go wziêli  powiedzia³a szeptem.
 Tak, tak to wygl¹da w skrócie.
Podnios³a kieliszek, wypi³a powoli ³yczek, popatrzy³a na niego znad brzegu.
Nie zna³a Swiata, który jej opisywa³. Teoretycznie wiedzia³a, ¿e istnieje, ale nigdy
siê z nim nie zetknê³a. A¿ dot¹d.
 A ty?
 Moja matka pracowa³a w lokalu w Baltimore. Tandetny striptiz, jakieS lewe
numery na boku. Drobne naci¹ganie, szanta¿e i ¿a³osne machlojki.  Wzruszy³
ramieniem.  Mój ojciec zmy³ siê ju¿ dawniej. Przez jakiS czas siedzia³ za kra-
dzie¿ z broni¹, a kiedy go wypuScili, nawet na nas nie spojrza³.
 Czy ona & czy ona ciê bi³a?
 Zdarza³o siê, dopóki nie sta³em siê na tyle du¿y i silny, ¿e zaczê³a siê mnie
baæ.  USmiechn¹³ siê cierpko.  Nie przepadaliSmy za sob¹. Kiedy chcia³em
mieæ dach nad g³ow¹  a zdarza³o siê, ¿e chcia³em, potrzebowa³em jej  musia-
³em dawaæ pieni¹dze. Okrada³em ludzi, w³amywa³em siê. By³em w tym cholernie
dobry  powiedzia³ z odcieniem dumy.  Mimo to zajmowa³em siê drobnic¹.
CzymS, co mo¿na ³atwo zamieniæ na gotówkê albo na prochy. A kiedy by³o bar-
dzo krucho, sprzedawa³em siebie.
W jej szeroko otwartych oczach, które unika³y jego wzroku, zobaczy³ przera-
¿enie.
 ¯ycie nie zawsze jest idyll¹  powiedzia³ krótko.  Przewa¿nie fruwa³em na
wolnoSci. By³em twardy, bezwzglêdny i sprytny. Jeszcze kilka lat takiego ¿ycia,
a wyl¹dowa³bym w wiêzieniu  albo w kostnicy. Jeszcze kilka lat takiego ¿ycia 
doda³, patrz¹c jej w twarz  i to samo sta³oby siê z Sethem.
Wzdragaj¹c siê na tê mySl, zapatrzy³a siê w swoje wino.
 Uwa¿asz, ¿e jest to sytuacja podobna, ale &
 Widzia³em Gloriê  przerwa³ jej.  £adna kobieta, która siê stoczy³a. Twar-
de i ostre spojrzenie, zgorzknia³e usta. Podobna do mojej matki.
138
Co mia³a powiedzieæ, jaki argument przeciwstawiæ, skoro widzia³a to samo,
czu³a to samo?
 Nie pozna³am jej  odpowiedzia³a pospiesznie.  Przez chwilê s¹dzi³am, ¿e
to pomy³ka.
 Ona ciebie rozpozna³a. Podesz³a ciê. Wiedzia³a, jak siê do tego zabraæ. 
Przerwa³ na chwilê.  Dok³adnie wiedzia³a. Podobnie jak ja.
Zauwa¿y³a, ¿e przygl¹da siê jej uwa¿nie i trzexwo.
 I w³aSnie teraz to robisz? Naciskasz odpowiednie guziki?
 Mo¿e i tak  pomySla³.  Wkrótce oboje bêdziemy musieli rozwa¿yæ ten
problem .
 Teraz mówimy o czym innym. Czy chcesz znaæ resztê?
 Tak  odpar³a bez wahania.
 Kiedy mia³em trzynaScie lat, uwa¿a³em, ¿e sobie radzê w ¿yciu. Dopóki nie
wyl¹dowa³em nosem w rynsztoku, wykrwawiaj¹c siê na Smieræ. Postrzelony. Nie-
w³aSciwe miejsce, niew³aSciwa pora.
 Postrzelony?  Wbi³a w niego wzrok.  By³eS postrzelony?
 Dwie kulki w klatkê piersiow¹. Omal mnie nie zabi³y. Jeden z lekarzy, zna³
Stellê Quinn. Ona i Ray przyszli odwiedziæ mnie w szpitalu. Mia³em ich za Swiru-
sów, ale nic nie mówi³em. Moja matka skoñczy³a ze mn¹ i wygl¹da³o na to, ¿e na
dobre utknê w tym systemie. PomySla³em, ¿e ich wykorzystam, dopóki znowu nie
stanê na nogi. Potem zaS wezmê, co mi potrzebne, i zmyjê siê.
Kim by³ ten ch³opiec, którego jej opisywa³? Jaki ma to zwi¹zek z tym mê¿-
czyzn¹, który siedzi obok niej?
 Chcia³eS ich okraSæ?
 Zajmowa³em siê tym. By³em taki. Ale oni & wszystko znosili. A¿ zakocha-
³em siê w nich. A¿ sta³em siê kimS, z kogo mogli byæ dumni. To nie ¿adni chirur-
dzy uratowali mi ¿ycie. To Ray i Stella Quinn.
 Ile mia³eS lat, kiedy ciê wziêli do siebie?
 TrzynaScie. Ale nie by³em takim dzieciakiem jak Seth. Nie by³em tak¹ ofia-
r¹ jak Cam i Ethan. Dokonywa³em wyborów.
 Mylisz siê.  Ujê³a jego twarz w swoje d³onie i poca³owa³a go delikatnie.
 Nie spodziewa³em siê takiej reakcji.
Ona tak¿e spodziewa³a siê innej reakcji. Poczu³a jednak tak wielkie wspó³czucie
dla ch³opca, którego jej opisa³, oraz podziw dla mê¿czyzny, w którego siê zmieni³.
 Z jak¹ reakcj¹ najczêSciej siê spotykasz?
 Nigdy o tym nikomu nie mówi³em, poza rodzin¹.  Zmusi³ siê do uSmiechu.
 To nie pasuje do obrazu.
Poruszona do g³êbi, przytuli³a swoj¹ twarz do jego twarzy.
 Masz racjê. To móg³by byæ Seth  wyszepta³a.  Mog³o siê z nim zdarzyæ to
samo co z tob¹. Twój ojciec uratowa³ go od tego. Ty i twoja rodzina uratowaliScie
go, podczas gdy moja nic nie zrobi³a. A nawet gorzej ni¿ nic.
 CoS przecie¿ robisz.
 Mam nadziejê, ¿e to wystarczy.  Kiedy zbli¿y³ usta do jej warg, pozwoli³a
sobie na s³aboSæ, szukaj¹c pocieszenia i otuchy w poca³unku.
139

hillip otworzy³ warsztat o siódmej rano. Sam fakt, ¿e bracia nie robili mu
wymówek za to, ¿e zrobi³ sobie labê w niedzielê, przyprawi³ go o maksy-
malne poczucie winy.
Liczy³ na to, ¿e ma przed sob¹ przynajmniej godzinê, zanim pojawi siê Cam,
by kontynuowaæ pracê przy kad³ubie sportowego kutra. Ethan, nim przyjdzie po
po³udniu do pracy, wykorzysta ostatnie podrygi jesieni i po³owi rano kraby.
Bêdzie wiêc mia³ dla siebie ca³y lokal, by zaj¹æ siê papierkow¹ robot¹, któr¹
zaniedba³ w ostatnim tygodniu.
Po wejSciu do ciasnego biura natychmiast zapali³ Swiat³o. Nastêpnie w³¹czy³ ra-
dio. Po dziesiêciu minutach siedzia³ ju¿ z nosem w rachunkach i czu³ siê jak w domu.
Prawie same p³atnoSci. Wynajem, Swiadczenie, sk³adki ubezpieczeniowe, sk³ad
drzewny i jak zawsze popularna MasterCard.
Rz¹d upomina³ siê o swoj¹ dolê w po³owie wrzeSnia, a rata opiewa³a na doSæ
pokaxn¹ kwotê. Kolejny podatek te¿ nie napawa³ optymizmem.
¯onglowa³ liczbami, bawi³ siê nimi, wystukiwa³ je i stwierdzi³, ¿e czerwony
kolor strat nie jest a¿ tak z³ym kolorem. Zaoszczêdzili trochê przy pierwszej ro-
bocie  nadwy¿kê zainwestowali w interes. Gdy skoñcz¹ kad³ub, bêd¹ mogli wzi¹æ
kolejny czek od obecnego klienta. W ten sposób utrzymaj¹ siê na powierzchni.
Ale daleko im jeszcze do czarnego koloru oznaczaj¹cego zyski.
Sumiennie wpisywa³ czeki, sprawdza³ i korygowa³ daty wydruku, zestawia³
cyfry i stara³ siê nie narzekaæ, ¿e dwa plus dwa niezmiennie daje cztery.
Us³ysza³, ¿e otwar³y siê i zamknê³y ciê¿kie drzwi na dole.
 Znowu siê tam dekujesz?  zawo³a³ Cam.
 Tak, urz¹dzi³em sobie przyjêcie.
 Niektórzy z nas naprawdê haruj¹ i nie mog¹ sobie pozwoliæ na obijanie siê.
Phillip spojrza³ na liczby przelatuj¹ce na ekranie komputera i tylko zaSmia³
siê krótko. Pogodzi³ siê ju¿ z faktem, ¿e dla Cama cz³owiekiem pracuj¹cym mo¿e
byæ tylko ten, kto wykorzystuje do tego si³ê miêSni.
140
 Nie pozostaje mi nic innego jak zejSæ  mrukn¹³ i wy³¹czy³ komputer. Resz-
tê rachunków u³o¿y³ na rogu biurka. Czek z wyp³at¹ wsun¹³ do tylnej kieszeni, po
czym zszed³ na dó³.
Cam zapina³ pas z narzêdziami. Na g³owê w³o¿y³ baseballow¹ czapeczkê,
daszkiem do ty³u, ¿eby nie zas³ania³ widoku. Phillip zaobserwowa³, jak zdejmuje
obr¹czkê i troskliwie wsuwa j¹ do przedniej kieszeni.
Obr¹czki mog³y zaczepiæ o coS i spowodowaæ utratê palca. Mimo to ¿aden
z jego braci nie zostawia³ ich w domu. Zastanowi³ siê, czy obnoszenie siê z tym
dowodem stanu ma³¿eñskiego stanowi jakiS symbol, czy te¿ rodzaj pocieszenia.
Cam pierwszy zaj¹³ stanowisko pracy i nastawi³ radio na g³oSnego rocka. Gdy
Phillip siêgn¹³ po swój pas z narzêdziami, Cam zmierzy³ go ch³odnym wzrokiem.
 Co za nieoczekiwany widok  promienny i rzeSki jak skowronek! A pewnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •