[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podopiecznych.
 Ma dość zabawny sposób okazywania swojej troski
 jęknęła Liz, gdy nagle wyrósł przed nią obszarpany
chłopiec i z galanterią otworzył przed nią drzwiczki
wozu.  Gracias  podziękowała z uśmiechem i wręczyła
malcowi monetÄ™.
 Buenas tardes, senorita. Miłego dnia, panienko  po-
wiedział chłopiec, zamknął drzwi, obejrzał monetę i od-
biegł zadowolony.
 Zbankrutujesz przez swoją hojność  roześmiał się
Jonas.
 Znów zmieniasz temat  zarzuciła mu.
 Jasne. A teraz powiedz mi, gdzie dostaniemy wszyst-
kie składniki chili?
 Chcesz, żebym gotowała akurat dziś?
 To oderwie cię od ponurych myśli. Na razie nie
mamy nic więcej do roboty. Dziś będziemy odpoczywać
 dodał z uśmiechem.
 I to gotowanie ma mnie odprężyć?  Liz sama już
nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać.  Skręć
w lewo na skrzyżowaniu. Powiem ci, co masz kupić, ty to
kupisz, a potem będziesz się trzymał z daleka w czasie
gotowania.
 Zgoda.
j:nz20 8-11-2006 p:138 c:0
138 Nora Roberts
 I posprzÄ…tasz.
 Oczywiście.
 Zatrzymaj się przy tym sklepiku  zarządziła.
 I pamiętaj, sam tego chciałeś.
Liz już jako dziecko zasmakowała w meksykańskich
potrawach, gdy z rodzicami przyjeżdżała na wakacje na
Cozumel. Nie była kucharką z powołania i sama często
zadowalała się zwykłą kanapką, lecz kiedy jej na tym
zależało, potrafiła przyrządzić wspaniały posiłek.
Być może chcę zaimponować Jonasowi, przyznała
w duchu, szykując swoją popisową sałatkę. Obierając
awokado, zdała sobie sprawę, że jednak gotowanie
odpręża ją, bo poczuła się zrelaksowana.
To, co przeżyła ostatnio, było dla niej tak dziwne
i obce, że cieszyła się, że jedyną decyzją, którą teraz
podejmuje, jest sposób pokrojenia warzyw. Zaczęła
przystrajać sałatkę. Uśmiechnęła się na myśl, że jest to
jedyna sałatka, która podobała się Faith na tyle, aby
córka chciała ją jeść. Decydował nie smak, ale wygląd.
Liz zaczęła kroić ostre papryczki i cebulkę do sosu.
Dodała szczyptę czosnku i postawiła garnek na elek-
trycznej kuchence.
 Całkiem niezle pachnie  powiedział Jonas, zwa-
biony do kuchni przyjemnymi zapachami.
 Miałeś nie przeszkadzać  rzuciła mu przez ramię.
 Ty gotuj, a ja nakryję stół  zaproponował.
Liz wzruszyła ramionami i wróciła do przyprawiania
potrawy. Gęsty sos z mięsem i warzywami kusząco
bulgotał na ogniu. Zadowolona z siebie, wytarła ręce
i spojrzała wreszcie na Jonasa. Siedział wygodnie przy
j:nz20 8-11-2006 p:139 c:0
Czarny Koral 139
kuchennym stole i przyglądał się jej z wyraznym zainte-
resowaniem.
 Zwietnie wyglądasz  powiedział.
Cała sytuacja wydawała się tak naturalna, że Liz nagle
zrozumiała, jak bardzo tęskniła za takimi prostymi rze-
czami w życiu. Odłożyła ściereczkę i nie wiedziała, co
zrobić z rękami.
 Niektórzy mężczyzni uważają, że kobieta najlepiej
wyglÄ…da w kuchni.
 Nie wiem, co myślą inni, ale dla mnie wyglądasz
równie uroczo za sterami łodzi  odparł z psotnym
uśmiechem.  Słuchaj, jak długo to się musi gotować?
 Z pół godziny.
 Dobrze  skinął głową i wstał.  W takim razie
napijemy siÄ™ wina.
 Nie mam odpowiednich kieliszków  powiedziała
i alarmowe światełko rozbłysło w jej głowie.
 Pomyślałem o tym  oznajmił zadowolony Jonas
i wyjÄ…Å‚ z torby butelkÄ™ wina i dwa kieliszki na cienkich
nóżkach.
 Ty podstępna bestio!
 Nie chciałaś, żebym plątał się obok ciebie, więc
musiałem się czymś zająć  odparł ze śmiechem i ot-
worzył wino.
 Te świece nie są moje  powiedziała Liz, przy-
glądając się nakryciu stołu.
 SÄ… nasze.
Liz niespokojnie gniotła w dłoniach serwetki, które
miała położyć na stole. Nie planowała romantycznej
kolacji. Ostatni raz, kiedy zapaliła świece do posiłku,
popełniła największą pomyłkę swego życia.
j:nz20 8-11-2006 p:140 c:0
140 Nora Roberts
 Nie musiałeś sobie zadawać tyle trudu. Nie chcę...
 Czy wino i świece cię krępują?
 Nie, oczywiście, że nie  mruknęła i ułożyła
wreszcie serwetki na stole.
 To dobrze  pokiwał głową, nalał wino do kielisz-
ków i podał jeden Liz.  Bo mnie odprężają. A mieliśmy
się właśnie relaksować, pamiętasz?
 Obawiam się, że oczekujesz ode mnie więcej, niż
mogę dać  powiedziała nagle Liz.
 Nie. Oczekuję dokładnie tego, co możesz mi dać.
Dziewczyna poczuła, że pułapka się zamyka. Ze
sztucznym uśmiechem odwróciła się do lodówki.
 Zaczniemy od sałatki  oznajmiła drżącym głosem.
Jonas zgasił światło i zapalił świece. Liz wmawiała
sobie, że to nic takiego. Atmosfera jest jedynie dodat-
kiem do posiłku.
 Jaka ładna  zachwycił się Jonas na widok sałatki.
 Nauczyłam się ją robić, kiedy pracowałam w hotelu
 powiedziała Liz.  Właśnie tam nauczyłam się gotować.
 Rewelacja  oznajmił, gdy tylko spróbował.  %7łału-
ję, że nie namówiłem cię wcześniej na gotowanie.
 Tylko ten jeden raz  zastrzegła Liz.  Wiesz, że
posiłki nie są...
 ...wliczone w cenę  dokończył za nią.  Ale
moglibyśmy renegocjować naszą umowę.
 Nie sądzę  Liz wreszcie się uśmiechnęła i zdener-
wowanie zaczęło mijać.  A jak sobie dajesz radę
w Filadelfii?
 Gospodyni gotuje mi raz w tygodniu. Zwykle
jadam na mieście  odparł, delektując się sałatką.
 I pewnie chodzisz na przyjęcia?
j:nz20 8-11-2006 p:141 c:0
Czarny Koral 141
 Czasem dla przyjemności, ale przeważnie w spra-
wach służbowych  powiedział, odkrywając na nowo
uroki domowego posiłku.  Jeśli mam być szczery, to na
dłuższą metę jest to nużące i bezcelowe.
 Nie wyglÄ…dasz na kogoÅ›, kto oddaje siÄ™ bezsensow-
nym zajęciom  zdziwiła się Liz.
To było to! Jonas wreszcie zdał sobie sprawę, że to nie
praca i nie godziny siedzenia w biurze, bibliotekach czy
na sali sądowej sprawiały, że tęsknił za innym życiem.
Chodziło o wieczory spędzane bez celu.
 Właśnie niedawno sam to odkryłem  odparł, nie
zmieniając nawet wyrazu twarzy, ale w jego oczach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •