[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wrażliwości pomówimy pózniej. Zajmijmy się najpierw tym, którego z miejsca chciałbym
wyeliminować. To jest tym, który zna mnie najmniej, bo jakoś nie mieliśmy okazji zbliżyć
się do siebie. Jest to pan Schulz. On jest raczej gotów sam się poświęcić niż poświęcić
innych. Dalej wyeliminować trzeba pana Kerze-go. Jest za bardzo pochłonięty swoimi
sprawami, nie miał czasu na to, żeby osobiście interesować się Meinersem. Poza tym jedyną
treścią jego życia jest fabryka. Zainwestowałby w nią miliony, ale ani jednej kropli krwi.
Jako człowiek interesu wie, że w pewnych okolicznościach żadna książeczka czekowa świata
nie jest w stanie zmazać krwi. Dalej poza wszelkimi podejrzeniami był od samego początku i
jest pan, panie Hirsch. Z wielu powodów. Jednym z nich jest to, że za bardzo kocha pan
życie, żeby mordować.
Hirsch zrobił taki ruch ręką, jak gdyby pochylał nad grobem obnażoną szablę.
 Niełatwo mi przyjdzie teraz  ciągnął dalej Tantau
 wymienić nazwisko pana Giseniusa. Kiedy myślę o pa
nu Giseniusie, a myśleć będę o nim jeszcze długo, widzę
go w śnieżnobiałej kamizelce, w takiej samej bieliznie
i w białych rękawiczkach. Ten, kto sprawia takie wraże
nie, nie zwykł mordować. I nie ruszy nawet małym palcem
tam, gdzie mogłaby popłynąć krew. Ale myśli jego są
ostre jak nóż i mogą działać jak dynamit. Pytam więc: czy
mogło się w tej grupie stać coś, do czego on dopuścić by
nie chciał?
·ð ð Chyba jest pan Å›wiadom tego  powiedziaÅ‚ Gisenius lodowatym tonem  że w moim
szczególnym wypadku wypowiada pan wyłącznie przypuszczenia i teorie.
·ð ð Owszem, jestem tego Å›wiadom  przyznaÅ‚ siÄ™ szczerze Tantau.  Dla mnie jest to
tylko teoria. DecyzjÄ™ o tym,
czy teoria ta jest słuszna, muszą pozostawić tym, którzy7 znają pana o wiele dłużej, co wcale
nie znaczy, że gruntownie.
 To śmieszne  rzekł Gisenius sztywno.  Wszystko
to jest śmieszne, już dawno przedawnione i prawnie nie do
udowodnienia.
Tantau kiwnął potakująco głową.
 Miałby pan rację, gdyby tylko o to chodziło. W ostat
nich dniach wojny poświęcono bezmyślnie i bez skrupułów
całą masę ludzi i z prawnego punktu widzenia nie można
tego zaczepić. Skądże więc to zdenerwowanie, ta paniczna
obrona? To zupełnie proste: usunięcie Michela Meinersa,
zaplanowane usunięcie, nie było przypadkowe, uwarunko
wane przez sytuację, lecz z określonego punktu widzenia
całkiem konsekwentne.
Gisenius patrzył na Tantaua jak zahipnotyzowany. Tantau podniósł do ust kieliszek, który
mu Hirsch podsunął, i przepłukał sobie gardło.
 Bo dlaczegóż to czasami ktoś powinien albo musi
umrzeć?  ciągnął dalej.  Przeważnie dlatego, że albo za
wiele ma, albo za wiele wie. Co mógł wiedzieć taki Mei-
ners? Może wiedział o tym, co się zdarzyło poprzedniej
nocy? Cóż to mogło być? Znaleziono trupa pewnej dziew
czyny. Kto był sprawcą jej śmierci? Kto brał w tym udział?
Niezawodnie Meiners wiedział, kto jest mordercą, znał
bezpośrednich i pośrednich sprawców tej ohydnej zbro
dni. Był więc niebezpieczny i dlatego najlepiej by było,
gdyby w ogóle nie istniał.
Gisenius zamarł w bezruchu. Schulz spoglądał żałośnie na kolegów i szukał wzrokiem
pomocy. Kerze ciągle jeszcze nerwowo ugniatał palcami swoje cygaro. Bermicken wyglądał
jak kamienny posąg. Tylko Frammler wiercił się niespokojnie na swoim krześle.
·ð ð Dość trudno mi byÅ‚o  ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej Tantau  wyrobić sobie zdanie o panu
Frammlerze, tak aby mieć przed oczyma jakiś jasny obraz.
·ð ð Bo nie jestem kimÅ› przeciÄ™tnym  wtrÄ…ciÅ‚ Frammler.
·ð ð Pan Frammler  powiedziaÅ‚ Tantau  ma zdumiewajÄ…ce doÅ›wiadczenie, że aż
chciałoby się rzec: nic, co śmier-
234
telne, nie jest mu obce. I chyba nie ma takiej rzeczy, której nie można by mu zaufać i
powierzyć.
·ð ð Niech mi pan to da na piÅ›mie  rzekÅ‚ Frammler  zużytkujÄ™ te sÅ‚owa jako reklamÄ™.
·ð ð OsobÄ… pana Frammlera  ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej Tantau - zajmowaÅ‚em siÄ™ dosyć gruntownie.
Przede wszystkim informowałem się co do pewnych szczegółów u niejakiego Siegerta. Nie
dowiedziałem się wprawdzie nic nowego, ale przynajmniej potem miałem jasny obraz tego,
w jaki sposób pan Frammler zdobywa informacje. Uświadomiłem sobie przy tej okazji, że na
to, aby być przestępcą, brak jest panu Frammlerowi siły, energii i zimnej krwi. Właściwości
te posiada jednak, i to aż w nadmiarze, pan Bennicken.
·ð ð Czy muszÄ™ tego wysÅ‚uchiwać?  zapytaÅ‚ Bennicken brutalnie.
·ð ð Zabij go  poradziÅ‚ mu Hirsch  to przestanie gadać.
·ð ð Po raz pierwszy  ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej Tantau z caÅ‚kowitym spokojem  uÅ›wiadomiÅ‚em
sobie te wyjątkowe właściwości Bennickena wówczas, kiedyśmy razem szukali zaginionego
Konstantina. Miałem wtedy przytłaczające uczucie, że towarzyszy mi pies łaknący krwi.
Rozmowa z Siegertem potwierdziła to moje pierwsze wrażenie, w jego oczach Bennicken był
typowym mordercą. Pózniej przypomniałem sobie stary dowcip, który kiedyś przed laty
krążył wśród pracowników policji kryminalnej. Wedle tego dowcipu odpowiedz na pytanie,
kto nosi rękawiczki, brzmiała: włamywacze, wytworne damy, lekarze operatorzy i
taksówkarze. Wiecie panowie, kiedy sobie ten dowcip przypomniałem? Po znalezieniu broni,
którą zamordowano Meinersa. Broń ta należała do Lehmgrubera, znajdowały się na niej
odciski jego palców. Ale między Lehmgruberem a Meinersem był łącznik, mianowicie
człowiek, który nosił rękawiczki, a więc nie mógł zostawić odcisków palców. Człowiekiem
tym był pan, panie Bennicken.
·ð ð ZabijÄ™ tego szczura!  mruknÄ…Å‚ Bennicken ponuro.
·ð ð Spokój! %7Å‚adnych odruchów, które mogÅ‚yby być faÅ‚szywie interpretowane!  Gisenius
wstał i ruchem ręki wezwał Bennickena, aby zrobił to samo.  To zupełnie
235
zrozumiałe, że jesteś wzburzony. Ale uspokój się, nie puścimy płazem tych nikczemnych
podejrzeń. Uważaj mnie za swego radcę prawnego i zapamiętaj sobie jedno: nie można ci nic
udowodnić.
 Ma pan do pewnego stopnia rację  rzekł Tantau. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •