[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Matt sięgnął ręką pod kontuar baru.
 Została jedna. Bardzo proszę.
Machając ręką na pożegnanie, Petey opuścił knajpkę  U Elsie po raz ostatni.
Regan informowała Austina Grady ego na bieżąco o wszystkim, co się aktualnie dzia-
ło. W ciągu ostatnich dwóch dni musiał uporać się z telefonami od przyjaciół rodziny
Reillych, którzy słyszeli o wypadku Nory, a nie mogli dodzwonić się ani do niej, ani do
Luke a.
Kiedy Nora zatelefonowała do Austina o 3.15, zapytał ją, czy mógłby do niej wstąpić
po drodze do domu. Nora odparła bez wahania:
 Chciałabym się z tobą zobaczyć, Austin. Jesteś jedyną osobą spośród naszych
przyjaciół, która wie, o co tu naprawdę chodzi.
Austin był u Nory zaledwie kilka minut, gdy wróciła Regan z wiadomością, że wi-
działa książkę o czerwonej latarni morskiej.
  Mała czerwona latarnia morska i wielki szary most  powiedziała Nora.  Ależ
oczywiście. Uwielbiałaś ją.
 Muszą być w miejscu, skąd widać tę latarnię  oświadczyła Alvirah stanowczo.
 Nie ma wątpliwości, że na tych taśmach on podkreślał słowa:  Mam czerwono przed
oczami .
 Cóż, Jack uważa, że oni są przy moście w New Jersey  oznajmiła Regan i wyja-
śniła, dlaczego Jack przyjął takie założenie.
 Gdybyśmy tylko mieli jakieś pojęcie o tym, kto to zrobił  zauważyła Nora gło-
sem wyrażającym całkowitą bezradność.  Ale nie znalezliśmy niczego, co by posunę-
ło nas do przodu, a oni powinni telefonować za niespełna pół godziny. Czy możemy im
ufać, że kiedy już dostaną pieniądze, to zakończą całą sprawę?  Wskazała dłonią okno.
 Spójrzcie, jaka jest pogoda. Jeżeli worek przypadkowo wypadł im wczoraj, to o ile
gorzej może być dzisiaj.
109
Wszyscy drgnęli na dzwięk dzwonka u drzwi.
 Regan, nie możemy tu nikogo więcej wpuszczać. Powiedz, że śpię...
 Dobrze, mamo.  Regan spiesznie przeszła holem w kierunku drzwi frontowych.
Za nimi stał przewodniczący stowarzyszenia miłośników roślinności, który dwa dni
temu wieczorem pukał do okna w biurze Austina. Miał na głowie włóczkową czapkę
z pomponem, powoli zamieniającą się w pagórek śniegu.
 Cześć, Regan  zaszczebiotał.  Pamiętasz mnie? Spotkaliśmy się przedwczoraj
wieczorem. Ernest Bumbles.
Pod pachą trzymał ozdobnie opakowaną paczkę.
 Witam, panie Bumbles  powitała go krótko Regan.
 Czy jest tu twój tata?  zapytał.
 Niestety, nie  odrzekła.  Pewne sprawy zatrzymały go w Nowym Jorku.
 O, jaka szkoda. Razem z żoną wybieramy się z wizytą do jej matki, która miesz-
ka w Bostonie. Chociaż w taką pogodę nikt nie powinien wyjeżdżać samochodem.
W każdym razie mam tu prezent, który bardzo chciałbym wręczyć twemu tacie. Serce
mi się kraje, bo jak do tej pory, nigdzie nie mogę go zastać. A tak bardzo chciałbym mu
go podarować na Boże Narodzenie.
 Wobec tego proszę dać go mnie  odrzekła Regan, czekając niecierpliwie na za-
kończenie rozmowy i powrót do matki i jej gości.
 Czy mogłabyś wyświadczyć mi pewną grzeczność?  spytał Bumbles, spogląda-
jąc na nią błagalnym wzrokiem.
 JakÄ…?
 Czy byłabyś tak miła i rozpakowała teraz ten prezent, żebym mógł zrobić ci z nim
zdjęcie?
Regan miała ochotę go udusić. Poprosiła, żeby wszedł do środka, po czym szyb-
ko zerwała wstążkę i otworzyła pudło, z którego wyjęła oprawiony w ramkę dyplom.
Przeczytała go i spytała:
 A to za co?
Ernest rozpromienił się.
 Twój ojciec tak wiele zrobił dla Kwiecistych! Wprowadził do naszego stowarzysze-
nia Cuthberta Boniface a Goodloe a. Biedaczek właśnie zmarł w zeszłym tygodniu, ale
w testamencie zostawił nam milion dolarów. Nigdy nie uda się nam wystarczająco twe-
mu tacie odwdzięczyć.
 Milion dolarów?  powtórzyła Regan.
Ernest popatrzył na nią zamglonym wzrokiem.
 Milion dolarów. Praktycznie cały swój majątek. Co za wspaniałomyślny człowiek!
I to wszystko za przyczyną twego ojca. Mamy także dyplom pochwalny, przygotowany
dla siostrzeńca pana Goodloe a, na cześć tak wspaniałego wujka, ale i jego ciągle nie ma
w domu. A teraz proszę pozwolić mi zrobić zdjęcie.
110
Do holu przyszedł z rodzinnego pokoju na prośbę Nory Austin, żeby zobaczyć, co się
dzieje. O mój Boże, jęknął w duchu, gdy spostrzegł Bumblesa. Ten facet nigdy nie rezy-
gnuje. Uchwycił wzrok Regan, ona jednak powstrzymała go od pozbycia się gościa dys-
kretnym ruchem głowy.
Uniosła dyplom pochwalny.
 Austin, spójrz na to  odezwała się z wymuszonym, promiennym uśmiechem.
 Stowarzyszenie pana Bumblesa otrzymało w tym tygodniu od Cuthberta Boniface a
Goodloe a milion dolarów za sprawą taty. Czy wiedziałeś o tym, że mój tata bezpośred-
nio się do tego przyczynił?
 Nie miałem zielonego pojęcia.  Austin pokręcił przecząco głową.
 %7łałowałem, że twój tata nie mógł uczestniczyć w pogrzebie naszego dobroczyńcy
 ciągnął Bumbles.  Ale Kwieciści stawili się w pełnym składzie.
 Dobrze, że przynajmniej wy byliście  powiedział Austin. Regan ma do niego
świętą cierpliwość, pomyślał.  Jego jedynym krewnym jest siostrzeniec.
 Naprawdę?  zainteresowała się Regan. Spojrzała na Ernesta i zapytała półżartem:
 A jak on się odniósł do faktu, że jego wujek zostawił tak wielki dar Kwiecistym?
Ernest w zamyśleniu przytknął palec do policzka.
 Trudno mi powiedzieć. Ale dlaczego nie miałby być szczęśliwy z tego powodu?
Jesteśmy wspaniałym stowarzyszeniem. Na pewno bardzo się wzruszy, kiedy otrzyma
od nas dyplom pochwalny. To znaczy, o ile w ogóle kiedyś uda mi się do niego dotrzeć.
 Gdzie on mieszka?
 W Fort Lee.
Regan poczuła, że coś ściskają za gardło. Most Waszyngtona po stronie New Jersey
kończy się w Fort Lee. Czy to możliwe? Z trudem wydobyła z siebie głos:
 W każdym razie mój tata z pewnością będzie zachwycony.
 A ja się cieszę, że zastałem cię w domu i mogłem nasz dyplom dostarczyć. Dyplom
dla siostrzeńca trzymam w bagażniku, więc dam mu go, jak się na niego natknę.
 Niech mi pan go zostawi  odrzekła Regan.  Dziś wieczorem będę w pobliżu
Fort Lee, więc podrzucę mu dyplom do domu i w ten sposób on także dostanie prezent
na święta.
 To byłoby cudownie!  wykrzyknął Ernest.  Ale ja nie znam jego adresu.
 Zadzwonię do biura  powiedział Austin.  Na pewno tam go mamy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •