[ Pobierz całość w formacie PDF ]

od łokcia aż po same koniuszki palców. Widziałem, ledwo uchwytne pod materią
rękawa, ruchy srebrnego węża. Miałem spętane nadgarstki i nogi w kostkach, ale jeśli
tylko mój srebrny wąż przywróci mi władzę w rękach, to wszystko będzie zupełnie
inaczej wyglądać. No, ale trzeba w takim razie zacząć grać na czas.
-Chyba nie mam wyjścia - odpowiedziałem i oparłem się wygodniej o ścianę -
jestem gotów podzielić się z tobą całą wiedzą, jaką posiadam.
Suzeren przyglądał mi się chwilę w milczeniu. Miał lekko przymglone, wodniste
oczka.
-Coś takiego - odezwał się w końcu, najwyrazniej zdziwiony.
-Jeśli mógłbym przedtem dostać kubek wody... - zaryzykowałem prośbę.
Każda sekunda była droga. Lewa ręka bolała mnie coraz bardziej. Czułem nie
tylko impulsy uderzające od łokcia po paznokcie, ale też posuwiste, masujące ruchy
węża. Jednak kiedy zdoła doprowadzić moje ręce do użytku? I co potem? No cóż, na
takie rozważania był jeszcze czas. Na razie musiałem grać.
-Czemu nie? - odparł Suzeren. - Nigdzie się nie spieszymy... Prawda, Lanne?
Klasnął w dłonie, a do celi natychmiast zajrzał jeden z żołnierzy.
-Przynieś dzbanek wody - wydał polecenie.
Czekaliśmy w milczeniu, nie trwało to długo. %7łołnierz pojawił się z glinianym
dzbanem i spojrzał pytająco na Suzerena.
-Daj mu pić - rozkazał władca, wskazując mnie ruchem podbródka.
%7łołnierz uklęknął przy mnie i przechylił dzban. Zimna, orzezwiająca woda wlała
mi się do ust, zalała brodę i piersi. Nie sądziłem, że jestem aż tak spragniony. Woda
zalatywała żelazem, miała lekko rudawy kolor, ale i tak smakowała wyśmienicie.
Skończyłem pić i odetchnąłem z ulgą.
-To było naprawdę dobre - powiedziałem i poczułem się silniejszy.
Suzeren podrapał się po kłaczkach zarostu okalającego mu brodę.
-Masz jeszcze jakieś życzenia? - zapytał ironicznym tonem.
-Nowe szaty, kolacja, kÄ…piel, a potem ta dama. - MrugnÄ…Å‚em do dziewczyny
siedzÄ…cej obok Suzerena.
Roześmiała się, lecz jemu na blade policzki wypełzł rumieniec. Podparł się
pięściami na blacie i chciał wstać, lecz kobieta zaszeptała mu coś do ucha i się uspokoił.
Niechętnie wzruszył ramionami.
-Jak chcesz, moja droga - burknÄ…Å‚.
Zacząłem się zastanawiać, kim ona jest. Kochanką? Doradczynią? Ochroną
osobistą? A może wszystkim naraz? Tak czy inaczej wiedziałem, że za chwilę będę
musiał poradzić sobie z katem, Suzerenem, dwoma żołnierzami, którzy czuwali za
drzwiami, i właśnie z nią. I będę musiał zrobić to na tyle szybko, by nikt nie zdołał im
przyjść z pomocą. Jak na spętanego człowieka o niewładnych dłoniach miałem ambitne
plany!
- Chcę poznać odpowiedzi na wiele pytań  rzekł Suzeren. - Dlaczego pojawiłeś
się po tylu latach? Czym jest bestia, która towarzyszyła ci u Kordelii? W jaki sposób
zgładziłeś Varrada? No i najważniejsze pytanie: gdzie są pierścienie, Lanne? Gdzie są te
dwa przeklęte pierścienie?!
Jakie, na Boga, pierścienie? - zapytałem sam siebie.
Suzeren najwyrazniej żądał ode mnie odpowiedzi, której nie mógłbym mu
udzielić, nawet gdybym chciał. Przecież nie opowiem mu historii o tym, że zarówno on,
jak i cały otaczający go świat są tylko moim snem. Ewentualnie, że dzięki snom
przenoszę się do jego świata. Prawdopodobnie uznałby, że z niego kpię, a to nie
skończyłoby się dobrze. Tymczasem doskonale zdawałem sobie sprawę, że to, co
wydarzy się tutaj, może poważnie wpłynąć na moje rzeczywiste życie. Nie wiedziałem
jednak, jak bardzo poważnie. Czy cierpiąc i umierając tutaj, będę cierpiał i umrę
również w prawdziwym życiu? A może obudzę się i nie będę już mógł powrócić do
świata snu? To byłoby najbardziej interesujące rozwiązanie. Czasami marzyłem, by
wrócić do starego, dobrego życia, pozbawionego kłopotów, uniesień i zastrzyków
adrenaliny.
I wtedy nagle zrozumiałem! Mój pierścień. Pierścień z szafirem i
wygrawerowanymi słowami  Na zawsze twoja". Pierścień Varrada, który zdjąłem z jego
palca, kiedy już leżał w kałuży krwi, ze zdumieniem zastygłym na martwej twarzy. I
pierścień Kordelii. Ten, który zsunąłem z jej palca, kiedy spała. To dlatego nazwała
mnie złodziejem! Tylko co, na Boga, z nim zrobiłem? I do czego one wszystkie służyły?
Może miałem je wrzucić do wulkanicznej rozpadliny, a potem pożeglować na zachód?
Poza tym przecież istniały trzy pierścienie, więc dlaczego Suzeren pytał o dwa?
-Dlaczego pojawiłem się po tylu latach? - powtórzyłem pytanie.
Wąż wytrwale masował mój nadgarstek i czułem, że krew zaczyna szybciej
krążyć w żyłach. Bolało jak cholera, ale wiedziałem, że to ozdrowieńczy ból.
-Varrad zdradził i dopadł mnie na pustyni ze swymi ludzmi - wyjaśniłem. -
Zostawili mnie tam, na gorącym piasku - sięgnąłem myślą do tych chwil i wściekłość
zaczęła płynąć we mnie na podobieństwo czerwonej rzeki - w oślepiającym słońcu,
które wypalało zrenice...
Zacisnąłem zęby. Wspomnienie siedziało we mnie niczym bolesny cierń. Zresztą
nikt łatwo nie godzi się z faktem, że zabija go najlepszy przyjaciel. Wściekłość na niego
łączy się z wściekłością na własną naiwność.
-Nie wiem, jak długo leżałem, kiedy pojawili się nomadzi...
Nie miałem zamiaru opowiadać o smoku i moim braterstwie krwi. To były zbyt
intymne, zbyt delikatne sprawy, by dzielić się nimi z tym napuchniętym człowieczkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •