[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Coś w leasingu. - Wzruszył ramionami.
Miał opuchniętą twarz. Nie dość, że wczoraj za dużo wypili, to jeszcze twierdził, że zle spał, co
Jonathanowi, którego budziło co chwila chrapanie tamtego, wydało się narracyjną przesadą.
- A ty? - Jonathan podał mu kubek. Został tylko jeden, musieli się nim dzielić.
Parę godzin pózniej stali na lotnisku Zaventeem.
- To jak, spotkamy siÄ™ w Warszawie? - mruknÄ…Å‚ Stefan.
Popatrzyli na siebie, zrobili niezręcznego niedzwiedzia.
Stefan odwrócił znów wąsatą twarz i siąknął nosem. Gdy stanął przy bramce, gdzie sprawdzili mu
paszport, odwrócił się na moment i podniósł do góry dłoń. Jonathan podniósł swoją i pokazał środkowy
palec obrazliwym gestem, a Stefan na moment się rozjaśnił.
319
Jonathan odwrócił się i ruszył do wyjścia z lotniska. Nie zdziwił się, kiedy Stefan oznajmił mu, że jedzie
do Polski za Moniką. Było coś nierozerwalnego w mizerii tych dwojga, element skazania na siebie,
słodycz męki mał
żonków staruszków.
- Ona się zmienia - powiedział Stefan poprzedniej nocy, gdy siedzieli na podłodze z butelkami piwa w
rękach. - Ale ja już się nie zmienię. Nikogo innego nie szukam.
- Nie? - W głosie Jonathana słychać było powątpiewanie.
- No, może tylko do zerżnięcia na boku.
- Ciekawe, co ją tak zmieniło?
- Martyna - odparł bez wahania Stefan. - Zanim M o nika wyjechała, powiedziała mi, że jak patrzy na
taką, cytuję:  bezużyteczną utrzymankę", to jej się niedobrze robi.
Jonathan ocknął się, gdy czyjaś walizka zawadziła o jego nogawkę, padło niewyraznie  Pardon".
Podszedł do drzwi z napisem  Exit", ale zamiast wyjść, przystanął i wyciągnął z kieszeni telefon.
Miał dwie wiadomości. Od Cecile, żeby zarezerwował
wieczór w marcu, bo na ten termin udało jej się zabukować salę w pałacyku przy Botanique - zrobią tam
spotkanie promocyjne antologii. Druga była od Stefana:  Zanim oddasz właścicielowi klucz do
mieszkania, wywal ten ser z lodówki, bo pomyśli, że popsuliśmy kanalizację".
Pomacał kurtkę - w kieszeni wyczuł twardy kształt -
klucze do mieszkania Stefana. Miał gdzie mieszkać przez kilkanaście dni, do końca roku.
Nagle odwrócił się i popatrzył tam, gdzie znikali żegnani ludzie. Stał po tej stronie, gdzie kiedyś jego
matka.
Wtedy już nie kochała ojca, tylko Nicka. Ale najbardziej jego, Jonathana, powtarzała mu to zawsze, do
znudzenia.
320
Jak wiele lat zajęło mu otrząśnięcie się z obowiązującej wiary w realizm! Dopiero niedawno zrozumiał,
że ma prawo do przeczuć, wrażeń, instynktów i porywów -
mimo że jest mężczyzną.
Było za zimno, żeby siadać na ławce w parku, więc tylko koło niej przystanął. Przed nim kulał gołąb.
Jonathan przyjrzał mu się - ptak nie miał jednej stopy. Jonathan oparł się biodrem o ławkę - on też kulał,
w środku.
Ale wciąż potrafił latać.
Wyciągnął komórkę.  Co teraz zrobimy? Będziemy się przyjaznić?" Nie odpowiedziała, więc wystukał:
 Ale ty nie wierzysz w przyjazń".  Nie wierzę" - odpisała Andrea.
Po chwili ekranik komórki znów błysnął:  %7ładna z nas nie zapewni ci szczęścia, ale możesz liczyć na
przyjemne doznania, które pozwolą ci zapomnieć".
Jonathan schował telefon i mimo zimna, usiadł na ławce. Gdyby postanowił odejść, stałby się kamieniem
nerkowym, rodzinny organizm wydaliłby go, ale z ogromnym bólem.
Dwie kobiety, które kochał. Przyjaciółka, matka jego dzieci. Ciężarna kochanka.
Na niebie coś się czerwieniło - to balony uciekły z festynu. Usłyszał piski dzieci.  One są najważniejsze -
pomyślał. - A kobiety, mężczyzni? To pompowanie ego.
%7Å‚yciodajne, niestety."
Jonathan staje pod drzwiami, ale nie wyjmuje z kieszeni kluczy. Dzwoni. Otwiera córka, patrzy na niego
poważnie.
- Wróciłeś? - pyta.
Za nią staje Megi, teraz i ona patrzy na Jonathana. Tomaszek wpycha głowę między matkę a siostrę.
321
- Wejdziesz? - to głos Megi.
Jonathan wchodzi i staje w przedpokoju.
- Co dalej? - pyta.
Epilog
Bruksela, 2009
Wiosną 2009 roku wychodzi antologia zatytułowana O kochaniu. Podczas wieczoru promocyjnego
Jonathan mówi:  Na naszych zajęciach razem budowaliśmy podejście do miłości. Kiedy jedni nie dawali
rady, pałeczkę przejmowali inni. Nasze pisanie to naczynia połączone ."
Megi wyjeżdża do Warszawy na ostateczną rozmowę w sprawie pracy. Równocześnie przychodzi
propozycja objęcia stanowiska head of unit w Brukseli. Wraca do Brukseli, a kiedy po wylądowaniu
staje z dziećmi na lotnisku Zaventeem, nieoczekiwanie płacze.
- Tęsknisz za osiedlem babci? - pyta Antosia.
Megi nie odpowiada, tylko patrzy na wielokolorowy brukselski tłum.
Nie wie, co ją tu czeka, wie, że tu zostanie.
Jesienią Jonathan wydaje Psy P. Rodzice jego dotychczasowych czytelników dbają o to, by powieść nie
trafiła w ręce dzieci. Sami zaczytują się  dorosłym" debiutem autora.
Andrea rodzi syna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •