[ Pobierz całość w formacie PDF ]

strachem pomyślał, iż Retnian zwariował.
 Czyż an Thargan nie posiadł rzeczy największej  miłości kobiety? A my
zdobyliśmy coś  czego mnie najbardziej brakowało w życiu  szczerych przyjaciół.
Srebrny Blask obiecywał chwałę  postaram się o nią dla was, nie będę szczędził pióra, by
opiewać nasze przygody, a potomnym przekażę, kto jest prawdziwym wrogiem Alimor i
Ziemi. Aby w przyszłości wiedzieli, kogo się wystrzegać i przeciw komu wspólnie należy
walczyć.
 Ale jesteśmy biedni, jak ostatni nędzarze  mruknął nieprzekonany góral.
Retnian bez słowa sięgnął do swojego worka, gdy wyjął z niego ręce, w stulonych
dłoniach błysnęły nieocenionej wartości klejnoty noszone niegdyś przez strażników Hatona.
Awe Llim spojrzała załzawionymi oczami na osłupiałą minę górala i wybu-chnęła
niepohamowanym śmiechem. Po sekundzie zawtórowali jej Ziemianie: Siła Gór głośno,
Retnian piskliwie, an Thargan uśmiechnął się tylko obejmując ramieniem Królową Alimor.
WILKI Z PALENK
 Zabij go! Zabij!  skandował rozentuzjazmowany tłum.
Gobiar, olbrzymi mężczyzna, którego mięśnie zdawały się rozsadzać skórę na klatce
piersiowej stał w rozkroku nad powalonym przeciwnikiem. Grymas uśmiechu wykrzywił mu
twarz. Wiedział, że rozwrzeszczana gawiedz domaga się śmierci leżącego. Bez wahania jego
miecz przygwozdził pokonanego do ziemi. Ten charcząc i drąc rękami piach wyzionął ducha.
Tłum zachwycony gestem Goblara rozszalał się jeszcze bardziej. Gdyby nie olbrzymie, grube
paie otaczające plac ludzie pewnie porwaliby na ręce swego bohatera. Zawody zwane przez
miejscowych Dakun, wzbudzały dzikie emocje. Tak jak Palenk słynęło ze swoich Wilków,
tak księstwo Gadrin oyło znane z Dakun.
Miejsca turniejów związane były z pobytem świątobliwego męża i maga Dakun
Albarecha. Tylko tam, gdzie postawił swoje stopy i rzucił zaklęcie, mogły pływać w
powietrzu olbrzymie drewniane dyski. Unosiły się one nad owalnym placem okolonym
palami. Na ich powierzchni zamocowano ucnwyty na stopy, uzbrojonych tylko w miecze,
zawodników. Dyskami nie można było precyzyjnie sterować, ugięcie nóg i gwałtowny
przysiad powodowały odbicie się dysku jakby na sprężynie. Wychylenie ciała w którymś
kierunku powodowało skierowanie tam dysku, choć nie zawsze  dyski poruszane magią
Albarecha bywały kapryśne. Jedynie szybki refleks i pewna ręka, a nade wszystko dobrze
umięśnione nogi decydowały o sukcesie. Stawką w zawodach było życie i cały majątek
walczÄ…cych.
Gobiar uniósf rękę, olbrzymia ciżba widzów ucichła. Ludzie usłyszeli to, co
najbardziej chcieli usłyszeć:
 Przeznaczam catÄ… wygranÄ… dla was!
Tłum szalał  będzie można żyć beztrosko przez parę dni. jak nakazywał rytuał,
heroldzi zaczęli uderzać w bębny i nawoływać:
 Czy jest jeszcze śmiałek, który stanie oko w oko z niezwyciężonym Go-blarem?!
Zaległa cisza, ludzie przezornie odsunęli się od ogrodzenia otaczającego plac. Znalezć
się tam w tej chwili nawet przypadkowo, znaczyło podjąć wyzwanie. Nagle przez ogrodzenie
przeskoczył młody człowiek. Długie włosy spięte w koński ogon spadały mu na plecy.
Dziecięcej twarzy przeczyły szerokie barki, były dowodem jego olbrzymiej sity.
 Kim jesteś przybyszu?  gromko zapytał Gobiar.
 Nazywają mnie Valkar  odparł młodzieniec.  O krainie skąd pochodzę, nikt tu
nie słyszał.
 Znasz zasady Dakun?
Valkar skinął głową, wyciągnął spod skórzanej kurtki pękaty mieszek i cisnął mu go
pod nogi. Nawet stojący w oddali widzowie zauważyli rozsypujące się żółte krążki. Gobiar
nerwowo oblizał spieczone usta, już dawno nie trafiła się taka gratka.
 Stawaj!  krzyknął. Chwycił miecz i w pełnym rozpędzie wskoczył na
przelatujący dysk. Młodzieniec odrzucił pochwę miecza, wziął krótki rozpęd  wybił się do
góry, w powietrzu wykonał przewrót, tak że trafił nogami prosto w uchwyty znajdujące się na
drewnianej tarczy. Uderzony silnie z góry spadającym ciałem Valkara dysk, poszybował
błyskawicznie wzwyż. Wśród ludzi przebiegł szmer uznania. To co zobaczyli zapowiadało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •