[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rutledge’em. Co więcej, właśnie tak się czułam.
Stanęłam przed nim i pociągnęłam go za krawat, żeby
pocałować go prosto w usta. Moją nagrodą był niski dźwięk, który
wydobył się z jego gardła. Zanim zdążyłam się odsunąć, Jax
chwycił mnie za kark, a następnie pogłębił pocałunek.
Mijały nas samochody, obchodzili ludzie, a mimo to
zachowywaliśmy się tak, jakby nikogo wokół nas nie było.
– Witaj, piękna – powiedział chrapliwie, gdy w końcu
oderwałam się od niego, aby nabrać powietrza w płuca.
Potarł policzkiem mój policzek, a ja się odsunęłam i
przyłożyłam mu w twarz tak mocno, że gwałtownie odsunął
głowę, a z jego ust wydobyło się syknięcie. Pocierając szczękę,
popatrzył na mnie ze złością.
– Jak rozumiem, nie chodzi ci o zabawę w brutalny seks.
– Wydymałeś mnie, Jax – wycedziłam. – Tuż po tym, jak
wydymałeś mnie dosłownie. Wziąłeś najpierw prysznic, czy nadal
mną pachniałeś, gdy dzwoniłeś?
– Wsiadaj do auta, Gia.
– Dupek z ciebie.
Z trudem tłumiłam w sobie gniew na niego, na siebie i na
całą tę sytuację. Przede wszystkim jednak wkurzał mnie Jax.
– Zawsze byłem dupkiem – zgodził się ponuro, po czym
otworzył drzwi pasażera, innymi słowy, wysunął je z karoserii i
pchnął w górę. – Dziwne, że dojście do tego wniosku zajęło ci aż
tyle czasu.
Stałam nieruchomo i patrzyłam na niego. On zapewne patrzył
na mnie, ale nie widziałam jego ukrytych za okularami oczu.
– Nie trać tupetu – zadrwił łagodnie.
Kręciło mi się w głowie. Dlaczego chciał, żebym z nim
jechała? Po co te kwiaty i zaproszenie na kolację?
– Masz ochotę na pożegnalne pieprzenie?
– Nic nie kończę. Chcę ciebie. To nie jest nic nowego.
Jego szorstka postawa bez cienia skruchy sprawiła, że
zaczęłam zgrzytać zębami. Zachowywał się tak, jakby chciał,
żebym to ja odeszła.
Usiadłam w fotelu i zapięłam pas, a Jax pochylił głowę i
popatrzył na mnie znad krawędzi okularów.
– A tak na przyszłość, ten policzek to była przesada.
Pokonałaś mnie samym pocałunkiem.
Zamknął drzwi, a ja uśmiechnęłam się ponuro. Czy to w sali
konferencyjnej, czy w sypialni, Jackson Rutledge musiał się
nauczyć, co to znaczy ze mną pogrywać.
Wjechał do podziemnego parkingu pod swoim
apartamentowcem. Powitali nas dwaj elegancko ubrani
parkingowi. Gdy jeden z nich pomagał mi wysiąść z auta, znów
uderzyła mnie finansowa przepaść między Jaxem a mną. Nie
czułam się onieśmielona jego bogactwem, ale możliwe, że jednak
dla niego ten rozdźwięk był sporym problemem.
Ta świadomość nie poprawiła mi humoru.
Jax wziął mnie za rękę i poprowadził do windy.
Podświadomie oczekiwałam, że polecimy do Virginii albo do
Waszyngtonu, gdy nagle coś do mnie dotarło. Nigdy dotąd nie
brałam pod uwagę, że Jax może mieszkać także w Nowym Jorku.
A przecież było całkiem sensowne, że miał apartament w
finansowym centrum kraju.
Drzwi windy zamknęły się za nami i Jax przyciągnął mnie do
siebie. Nie protestowałam. Oparł się o mosiężną poręcz, rozstawił
szeroko nogi i zmusił, żebym stanęła między nimi. Przez cały czas
głaskał mnie po plecach.
Od dawna nie okazywał mi takiej czułości.
A przez cały czas był w Nowym Jorku…
Zamknęłam oczy, napawając się ciepłem jego ciała,
zapachem skóry i pieszczotliwym oddechem na mojej skroni. Zbyt
długo odmawiałam sobie męskiego dotyku.
– Jak ci minął dzień? – zapytał Jax.
– Byłam zajęta. A tobie?
– Nie mogłem przestać o tobie myśleć.
Zamknęłam oczy, przypominając sobie, że jestem wściekła.
Okazało się to trudniejsze, niż mogłoby się wydawać.
Jax oparł policzek o moją skroń.
– Przepraszam, Gia.
– Za co? Że pomogłeś Pembry’emu rozpieprzyć umowę, nad
którą pracowałam?
– Przecież wiedziałaś – odparł z westchnieniem. – [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •