[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uwielbiaÅ‚am, ale gdy skoÅ„czyÅ‚am liceum, staliÅ›my siÄ™ wro­
gami. Lubi się rozkoszować tym, że jestem wobec niego
bezbronna. Nie rozumiem czemu.
58 Diana Palmer
- Może on sam też tego nie rozumie.
- Tak myślisz? Jestem zdumiona, że nie usiłował wygnać
ciÄ™ z miasta.
- Usiłował.
- Co?
Uśmiechnął się słabo.
- Był wczoraj u Justina Ballengera. Oświadczył, że mam
na ciebie zły wpływ i byłoby lepiej, gdybym pracował gdzie
indziej.
- Co na to Justin? - spytała.
- Powiedział, że potrafi prowadzić gospodarstwo bez
pomocy Hammocka i że nie zwolni dobrego pracownika
z powodu jego prywatnych uprzedzeń.
- No, no!
- Hammock zabiera mu teraz bydło z pastwiska i wysyła
ciężarówkami do Kansas.
- To okropne! - wykrzyknęła Tellie.
- Justin powiedziaÅ‚ coÅ› podobnego i dorzuciÅ‚ parÄ™ prze­
kleństw. yle się czułem z tym, że przysporzyłem mu tyle
kÅ‚opotu, ale on siÄ™ tylko rozeÅ›miaÅ‚. PowiedziaÅ‚, że Ham­
mock straci pieniądze na tym interesie i że nic go to nie
obchodzi. Nie będzie mu rozkazywał mężczyzna o dziesięć
lat od niego młodszy.
- To podobne do Justina - uśmiechnęła się Tellie.
- To jednak dopiero pierwsza odsłona. Hammock się
nie podda. Chce, żebym zniknął z jego życia niezależnie od
ceny, jaką za to zapłaci.
- Nie chce, żeby mu coś przypominało o tym, co stracił.
Tak powiedziała Marge.
Grange przyjrzał jej się uważnie.
- Nie chciał, żebyś wiedziała o mojej siostrze - powie
Skrywana miłość
59
dział po chwili. - Kiedy poszliśmy pierwszy raz na lunch,
opowiedziałem ci rodzinną tajemnicę.
- Marge sama by mi to w końcu powiedziała.
- Dlaczego?
- Bo uważa, że niepotrzebnie wypłakiwałabym oczy za J. B.
I ma rację. Tak by było. Nie mam jednak zamiaru marnować
sobie życia, czekając na mężczyznę, którego nie będę mieć.
- To brzmi rozsądnie. Ale on jest częścią twojego życia
od wielu lat. Jeśli chcesz przestać się ze mną spotykać...
- Nie chcę - odparła natychmiast. - Naprawdę lubię
z tobą wychodzić, Grange.
- Ja z tobą też. - Zawahał się. - Więc przyjazń?
- Tak, przyjazń - uśmiechnęła się.
- Jestem w zwrotnym momencie swojego życia - wyznał.
Nie mam pewności, dokąd zmierzam, ale wiem, że nie je-
stem gotów na nic poważnego.
- Ja też nie - oparła głowę o zagłówek fotela i przyjrzała
się Grangeowi. - Myślisz, że mógłbyś tutaj zostać?
- Nie wiem. Mam trochę problemów do rozwiązania.
- Witaj w klubie.
Grange roześmiał się.
- Dobrze siÄ™ z tobÄ… czujÄ™. J. B. może siÄ™ iść powiesić. Ra­
zem stanowimy zwarty front.
- Dopóki J. B. nie powiesi nas! - wykrzyknęła.
ROZDZIAA TRZECI
Grange lubił kręgle. Tellie nigdy wcześniej nie grała, ale
nauczyÅ‚ jÄ…. PrzekonaÅ‚a Marge, aby jednego wieczoru po­
zwoliła dziewczynkom pójść z nimi. Marge też poszła, ale
nie grała. Siedziały przy stoliku, sącząc kawę i obserwując,
jak dziewczęta bawią się na torze.
- To fajna zabawa - stwierdziła Tellie.
- To czemu siedzisz tutaj ze mną? - spytała Marge.
- Jestem żółtodziobem. Nic mi nie wychodzi.
- To nieprawda. Gotujesz jak anioł i jesteś doskonała
z historii.
- To dwa zwycięstwa na setki falstartów - westchnęła
Tellie.
- Jesteś przybita, bo J. B. cię ignoruje. - Marge trafiła
w samo sedno.
- Raczej czujÄ™ siÄ™ winna. Może powinnam byÅ‚a ciÄ™ po­
słuchać.
- Gdybyś dała mu palec, wziąłby całą rękę. Kiedy mii
łaś czternaście lat, modliłam się, żeby cię nie zauważył, bo,
zniszczyÅ‚by ci życie. StaÅ‚abyÅ› siÄ™ jego sÅ‚użącÄ…, a nienawi­
dziłby tego układu równie mocno jak ty.
- Tak uważasz? Wydaje mi się, że niezbyt mu się podoba,
kiedy mu siÄ™ sprzeciwiam.
- Ale ciÄ™ za to szanuje.
Skrywana miłość 61
Tellie oparła łokcie o stół i podparła dłońmi brodę.
- Czy uczestniczka konkursu piękności również mu się
stawia? - spytała.
- %7łartujesz? Nie poszłaby do łazienki, nie pytając go
o zgodÄ™. Ale nie wyrzeknie siÄ™ bonusów. Na urodziny po­
darował jej pierścionek z brylantem.
- Wybrał go sam, jak się domyślam? - Zabolało ją to.
- Chyba to ona go wybrała.
- Nie mogę uwierzyć, że zmarnowałam tyle lat na tego
faceta. OdrzucaÅ‚am randki z naprawdÄ™ miÅ‚ymi mężczy­
znami w college'u, ponieważ byÅ‚am wpatrzona w J. B. Ni­
gdy więcej.
- Jacy to byli ci mili mężczyzni? - podchwyciła Marge,
usiłując zmienić temat.
- Jeden był studentem antropologii, robił doktorat. Miał
zamiar poświęcić się wykopaliskom w Montanie.
- Wyobraz sobie tylko, pracowałabyś razem z nim ze
szczoteczką do zębów...
- PrzestaÅ„. - Tellie zachichotaÅ‚a. - Nie nadajÄ™ siÄ™ do ta­
kiej pracy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •