[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tygodniu, rzeczy, które nie mają nic z tobą wspólnego. Nie
martw się, dam sobie radę.
- Więc czy moglibyśmy porozmawiać przez chwilę o mnie? -
Kiedy skinął głową, Kate odłożyła trzymaną na kolanach gazetę.
- Tak bardzo upierasz się ostatnio, żebyśmy mieszkali wspólnie
przez cały czas, byli rodziną i w ogóle. Czy moglibyśmy więc
zrobić coś z tym pokojem? Nie chcę zranić twoich uczuć. -
Podciągnęła kołdrę. - Ale pościel w owieczki i pluszowe
niedźwiadki na tapecie mnie denerwują. Nawet trojaczki
uważają, że to dobre dla dzidziusiów.
- Dolna warga Kate dziwnie zadrżała.
Sean przeszedł przez pokój i usiadł na brzegu jej tapczanu.
- Kate? - Dziewczyna skinęła ręką, prosząc go, żeby sobie
poszedł, ale Sean nachylił się nad córką.
- Dlaczego nie powiedziałaś nic wcześniej?
- Ty i mama urządziliście ten pokój dla mnie.
- Spojrzała na niedźwiadki. - Nie przeszkadzało mi to tak
bardzo, kiedy mieszkałyśmy na wzgórzu. Ciocia Holly
pozwoliła mi urządzić po swojemu pokój gościnny. Ale tutaj...
Nawet moi przyjaciele śmieją się ze mnie.
103
- Kochanie, to nie jest kaplica poświęcona pamięci twojej
mamy. Gdyby była z nami, zmieniłaby wszystko w jednej
chwili. Chyba nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo to
wszystko... jest dziecinne.
- Ten cały dom to muzeum. - Kate zamknęła oczy, odchyliła
się do tyłu, a potem znów uśmiechnęła.
- Naprawdę pozwalasz? Ciocia Megan powiedziała, że być
może się zgodzisz. Kupiłyśmy razem trochę plakatów.
- Plakatów?
- Z wielorybami, scenami z Woodstock, kilka z Jamesem
Deanem i Hendrixem. Spodobają ci się. Są absolutnie retro.
Westchnął.
- Woodstock zamiast pluszowych misiów. Lata pięćdziesiąte,
sześćdziesiąte i siedemdziesiąte... zupełne retro.
Dziewczyna nachyliła się, by pogłaskać psa.
- W gruncie rzeczy nie jesteś takim złym ojcem.
- Dziękuję, skarbie. Czemu zawdzięczam ten komplement?
- Ciocia Megan rozmawiała trochę z nami w Bostonie.
Mówiła, że przeżywasz teraz kryzys wieku średniego, obawiasz
się, że poświęcasz nam zbyt mało czasu i czujesz się winny z
tego powodu. Twierdziła, że bardzo się o nas martwisz. Wiem,
jaki masz rozkład zajęć. Nie przeszkadza mi to tak bardzo.
- Nie zdawałem sobie sprawy, że w ogóle ci to przeszkadza.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Na szczęście podoba mi się ten układ. Czasami tylko czuję,
jakbym była, no, nie wiem, wśród obcych. Wszyscy są zajęci
swoimi
sprawami,
małymi
dziećmi.
Mają
mnóstwo
obowiązków, rozumiesz.
- Tak.
- Naprawdę? Mam wrażenie, że zawsze byłeś w straży
pożarnej lub odsypiałeś nocne dyżury.
- Tak to odbierasz? Kolejne wzruszenie ramion.
- Z dzieciństwa pamiętam głównie mamę.
104
- Cieszę się, że w ogóle wspominasz niekiedy tamte chwile.
Byłem z wami, Kate. I zawsze będę.
Przez chwilę szukał właściwych słów, starając się przełknąć
narastającą w gardle kulę.
- Kate, przez długi czas uważałem, że znalazłem dla nas
idealne rozwiązanie po stracie mamy. Piec kochających ciotek...
kto mógłby chcieć więcej?
- Jest dobrze, tato.
- Nie zdawałem sobie sprawy, że w ten sposób obciążam Erin,
Holly, Sky i innych.
- Nie powinnam była tego mówić.
- Oczywiście, że powinnaś, może nawet znacznie wcześniej. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •