[ Pobierz całość w formacie PDF ]

— Tak, panie. — Mat szarpnął pirata i wyjął z kieszeni drugą chustkę, by zrobić z niej knebel.
Darrick podszedł do pirata, czując się źle, gdy mężczyzna skrzywił się i próbował cofnąć. Zo-
stał na swoim miejscu tylko dlatego, że Mat go przytrzymał. Darrick odezwał się cicho, z twarzą
zaledwie cale od twarzy pirata:
— Rozumiemy się, prawda?
Gdy cisza przedłużała się, pirat spojrzał na Mata, który jednak nie zapewnił mu wsparcia. Wów-
czas więzień odwrócił się do Darricka i pokiwał z nadzieją głową.
— Dobrze — powiedział Darrick, uśmiechając się lodowato. — Jeśli spróbujesz ostrzec swoich
towarzyszy, co mogłoby cię kusić, bo może niektórych nawet darzysz sympatią, poderżnę ci gardło
równie spokojnie jak człowiek patroszący rybę. Pokiwaj głową, jeśli rozumiesz. Pirat pokiwał głową.
80
— Nie kocham piratów — stwierdził Darrick. — Uczciwy człowiek może utrzymać się na wiele
sposobów, nie żerując na bliźnich. Zabiłem wielu piratów na Wielkim Oceanie i w Zatoce Zachod-
niej Marchii. Jeden więcej nie podniesie znacząco ich liczby, ale sprawi, że poczuję się lepiej. Jasne?
Pirat znów pokiwał głową, a w jego oczach pojawiły się krokodyle łzy.
— Jak słońce, panie — dodał Mat energicznie, klepiąc pirata po ramieniu. — Myślę, że po takich
wyjaśnieniach nie będziemy mieli żadnych problemów z tym człowiekiem.
— Dobrze. Zabierz go ze sobą, ale trzymaj blisko.
Darrick odwrócił się i skierował na wschód, wzdłuż grzbietu Gór Orlego Dzioba, który miał
zaprowadzić ich do Portu Tauruka.
Pięć
Raithen patrzył, jak Pettit sięga do kieszeni pod kamizelką i wyjmuje kawałek papieru.
— To mnie do was sprowadziło, kapitanie — powiedział pierwszy oficer. — Valdir posłał to na
górę tak szybko, jak tylko mógł, kiedy kapłani znaleźli w ruinach zasypane drzwi.
Raithen przeszedł przez komnatę i wziął papier. Rozwijając go, pochylił się w stronę kominka
i lampy stojącej na półce nad nim.
Rolę szpiega spełniał obecnie Valdir, którego kapitan piratów przypisał drużynie kopaczy Choli-
ka. Raithen wymieniał ich z przybyciem każdej nowej grupy niewolników. Ludzie, którzy otrzymy-
wali tę rolę, nie byli nią zachwyceni, a fakt, że nie stawali się tak słabi i wychudzeni jak pozostali,
przyciągnąłby z pewnością uwagę najemników, którzy pozostawali lojalni wobec Cholika.
82
Na papierze widniał rysunek serii eliptycznych pierścieni o wspólnym środku, przeplecionych
linią.
— Co to? — zapytał Raithen.
Pochylając się, Pettit znów splunął. Tym razem nie trafił do spluwaczki. Wytarł ślinę z policzka.
— To tutaj to symbol, który Valdir widział na tamtej bramie. Jest potężna, kapitanie, wysoka na
trzech ludzi, jak twierdzi Valdir.
— Rozmawiałeś z nim?
Pettit pokiwał głową.
— Poszedłem pogadać z paroma najemnikami, z którymi robimy interesy. Wiecie, żeby, no,
utrzymać ich po naszej stronie. Wziąłem dla nich parę butelczyn brandy, którą zabraliśmy z ostat-
niego statku Zachodniej Marchii.
Raithen wiedział, że nie był to jedyny powód, dla którego Pettit poszedł odwiedzić tamtych.
Ponieważ piraci mieli wszystkie kobiety w porcie, czym Cholik i kapłani nie bardzo się przejmowali,
wynajęci przez nich najemnicy musieli negocjować z Petitem cenę za usługi kobiet.
Chciwość była jednym z powodów, dla których Raithen wybrał Pettita na swojego pierwszego
oficera. Ten z kolei miał świadomość, że nie tylko jego kariera, ale i życie zależą od lojalności i to
83
sprawiało, że znał swoje miejsce. Poza tym Raithen wiedział, że Pettit nigdy nie widział się w roli
kapitana i pragnął jedynie służyć dowódcy, który doceni jego okrucieństwo i spryt.
— Kiedy kapłani znaleźli wrota? — zapytał Raithen.
Jeśli Cholik wiedział, dlaczego go tam nie było? Raithen nadal nie wiedział, czemu Cholik i jego
słudzy jak mrówki przekopywali się przez śmietnisko pozostałe po dwóch miastach, ale ich widocz-
na gorliwość w tym, co robili, podnieciła go.
— Przed chwileczką — odpowiedział Pettit. — Tak wyszło, że byłem w korytarzach akurat, jak
Valdir przyniósł wieści o znalezisku.
Umysł Raithena natychmiast zaskoczył. Znów popatrzył na prymitywny rysunek.
— Gdzie ten sukinsyn Cholik? — Kapłana też szpiegowali.
— Przyłączył się do kopaczy. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •