[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzalne ciepło rodzinne, jakie z niej emanuje. Mam wrażenie, że w jej obecności nikomu nie
mogłaby się stać żadna krzywda.
Wzruszony ujął jej głowę i przycisnął do swojej piersi.
 Jakże mnie uszczęśliwiasz, mówiąc tak o mojej matce. Ona jest dla mnie kimś więcej
niż zwykłą matką. Umiała zastąpić mi ojca. Chociaż byłem niezłym nicponiem, wystarczyło,
żeby popatrzyła na mnie tymi błękitnymi oczami i w mgnieniu oka grzeczniałem i byłem zdol-
ny do samych dobrych uczynków. Kiedy jednak w pewnym okresie było niebezpieczeństwo, że
zejdę na złą drogę, wtedy powiedziała do mnie:  Synu, mogę cię powstrzymać jedynie siłą mo-
jej miłości, ponieważ jestem tylko kobietą. Pamiętaj, że wolałabym umrzeć, niż kiedykolwiek
wstydzić się za ciebie. Więc nie rób mi tego". Wiesz, Loretto, kiedy tak do mnie mówiła, po-
R
L
T
czułem się dostatecznie silny, aby oprzeć się każdej pokusie. Moja matka to naprawdę wyjąt-
kowa kobieta i jestem dumny, że akceptuje wybór mojego serca.
 Ja też się z tego cieszę. Czuję, że ona mogłaby również zostać moją mamą.
 I tak się stanie. Wyobraz sobie, że to samo odczuwam, myśląc o twoim ojcu. Nie
mam pojęcia, skąd mi to przyszło do głowy, ale jakoś zawsze odnosiłem wrażenie, że jest mi
bardzo przychylny, niemalże uprzedzająco grzeczny. Prawie jak ojciec. Czy sądzisz, że chętnie
nazwałby mnie swoim synem?
Loretta popatrzyła na niego z lekkim wahaniem.
 Nie wiem, Fred. W każdym razie jest dobrym człowiekiem i na pewno nie chciałby
mnie unieszczęśliwić.
 A co będzie, jeśli nie da nam błogosławieństwa?
 Och, Fred! Nie mów tak. To byłoby straszne, gdybym musiała wybierać między tobą
a nim.
Chwycił ją za ręce, przyciągnął do siebie i popatrzył jej głęboko w oczy.
 Loretto, powiedz, kogo byś wybrała?
Ze strachem schowała twarz w poły jego marynarki.
 Obym nigdy nie została postawiona przed takim wyborem! Nie mogę bez ciebie żyć,
Fred. Zrozumiałam to dobitnie w ciągu ostatnich tygodni.
Ucałował jej dłonie i przesunął łagodnie ręką po jej włosach.
 Uspokój się, kochanie. Nie będziesz musiała wybierać. Jeśli twój ojciec nie zgodzi się
od razu, to będę do niego jezdził i prosił tak długo, aż w końcu zmieni zdanie.
Obejmowali siÄ™, przytulali i wyznawali sobie wszystko, co przez ostatnie tygodnie prze-
pełniało ich serca, nie mogąc znalezć ujścia. A kiedy milczeli, używali ust do innej równie
słodkiej czynności.
Stracili przy tym całkowicie wszelkie poczucie czasu. Godzina, którą wyznaczyła im
Regina, już dawno minęła. Tę idyllę zakłóciło cienkie, piskliwe wołanie.
Fred wstał i rozejrzał się wokół. Obok drugiego kosza zobaczył machającą doń Reginę.
 Musimy wracać na obiad!  zawołała, przekrzykując szum fal.
 Już idziemy!  odkrzyknął Fred.
Loretta tymczasem pospiesznie wsunęła włosy pod lekką czapkę. Ale Fred, wycałowaw-
szy ją na ostatek, znowu wprowadził sporo nieładu na jej głowie. Potem jednak sam uporząd-
R
L
T
kował jej lśniące złotą barwą włosy i nałożył na nie czapkę, wykorzystując tę okazję do no-
wych pieszczot i zalotnych żartów.
Parze narzeczonych w drugim koszu również czas się nie dłużył. Regina usiadłszy po-
nownie przy Harrym powiedziała zadowolona:
 Pan Gartner miał bardzo zadowoloną minę. Jakoś nie bardzo palą się do powrotu.
Chyba wszystko jest w najlepszym porządku, Harry. Możemy już układać w myślach gratulacje
dla nich.
 Tak sądzisz, Regino?  spytał Howard z powątpiewaniem.
Potwierdziła skinieniem głowy.
 Jestem o tym przekonana Gdyby Gartner przepuścił taką okazję, popełniłby karygod-
ne przestępstwo, wołające o pomstę do nieba. Wówczas nie byłby godzien, byś nazywał go
swoim przyjacielem.
Roześmiał się i pocałował ją. Regina zaraz wyswobodziła się z jego objęć i ostrożnie
wyjrzała znad kosza. Zobaczywszy Freda i Lorettę potrząsnęła Harry'ego za ramię.
 Idą! Spójrz tylko, Harry, trzymają się za ręce. A jacy zadowoleni! No, dzięki Bogu
my też możemy już z czystym sumieniem cieszyć się naszym szczęściem. To niepojęte, ile
cierpienia zdążyli sobie zadać, zanim nie wkroczyłam do akcji.
Znowu pocałował nie zamykające się usta Reginy.
 Sprytna dziewczynka! Przy pomocy swojego podstępu zrobiłaś z nimi porządek.
Z dumą zadarła nosek.
 Choć mój przyszły pan i władca jest ode mnie o wiele mądrzejszy, to jeśli chodzi o
takie sprawy, my kobiety jesteśmy dziesięć razy pojętniejsze niż najsprytniejsi mężczyzni. Na-
wet tacy jak ty... mój aniele!
 Mój ty cukiereczku!  wyszeptał czule zachwycony jej wdzięczną nieskromnością.
Rzuciła mu się na szyję, ochoczo poddając się jego spragnionym ustom. Fred i Loretta
nadeszli w najmniej stosownym momencie.
 Meldujemy się na rozkaz, Miss Regina!  zawołał wesoło Fred.
Narzeczeni chichocząc odskoczyli od siebie. Regina rzuciła Fredowi porozumiewawcze
spojrzenie.
 Mam nadzieję, że nie znudził pan zbytnio mojej kuzynki, panie Gartner.
Fred uroczyście pocałował ją w rękę, chcąc w ten sposób wyrazić swoją wdzięczność.
R
L
T
 Proszę o to spytać samą Lorettę. Ale myślę, że jest zadowolona z wyników rozmowy.
Zapytałem ją mianowicie, czy wyjdzie za mnie za mąż.
Regina ze zdumienia załamała ręce.
 No nie! Tego się nie spodziewałam. I co odpowiedziałaś, Loretto? Zapytana nieco
zbladła, odrzekła jednak z beztroskim uśmiechem:
 Zdaje się, że palnęłam dziś jedno z poważniejszych głupstw w moim życiu.
 Rozumiem. Głupie pytanie  głupia odpowiedz.
 O, dlaczego uważa pani moje pytanie za głupie, Miss Regina?
 Ponieważ taki mądry mężczyzna jak pan powinien już dawno się domyślić, że Loretta
chce zostać pana żoną.
Fred objÄ…Å‚ LorettÄ™ w talii.
 Ma pani rację. Wiedziałem o tym i nie oczekiwałem z jej ust odpowiedzi innej niż
 tak". Ale wypada przecież uprzejmie zapytać, tak na wszelki wypadek. A teraz możemy już
przyjmować gratulacje.
 A błogosławieństwo pana matki?
 Otrzymałem je już z góry.
 No to chyba możemy im złożyć życzenia, prawda Harry?
Regina ze łzami w oczach wyciągnęła ręce do kuzynki. Ucałowały się serdecznie, a obaj
mężczyzni uścisnęli sobie mocno dłonie. Następnie Harry pocałował Lorettę w rękę.
 %7łyczę ci szczęścia, droga Loretto.
 Bardzo dziękuję, mój kuzynie  odrzekła z uśmiechem Loretta, która od przyjęcia
zaręczynowego przeszła już z Harrym na ty.
Fred zwrócił się do Reginy:
 Zdaje się, że od dzisiaj mam nową kuzynkę?
Kiwnęła rezolutnie głową.
 Zgadzam się. Możesz mnie pocałować, kuzynie.
Zmiejąc się skorzystał z pozwolenia, potem wymienili uściski dłoni.
 A teraz do domu, bo spóznimy się na obiad  zawołała Regina.
I ruszyli wzdłuż plaży, kierując się w stronę willi.
R
L
T
XIII [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •