[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W jej oczach zamigotały iskierki ciekawości. Zachowała jednak spokój.
Ivy przypuszczała, co sobie musiała pomyśleć. Dillon półnagi na jej łóżku. Ona
w szlafroku. Niedwuznaczna sytuacja.
- 69 -
S
R
Marshall nawet się nie zmieszał. Z drugiej strony, może i dobrze, w końcu
nie robili niczego wstydliwego.
- SÅ‚ucham ciÄ™.
- Przyjechał krawiec na ostatnią przymiarkę smokingów. Czeka w
apartamencie na dole.
- W takim razie muszę was chyba opuścić. - Powoli wstał, przewrócił
bluzę na prawą stronę i wciągnął przez głowę. Następnie ruszył w kierunku
drzwi, po czym niespodziewanie zatrzymał się naprzeciw Ivy. Zaczekał chwilę,
wprawiając ją w jeszcze większe zakłopotanie. Sytuacja i tak była już
wystarczająco niezręczna i rodziła wiele pytań.
Zresztą pewnie tego chciał. Odgrywał się za cios, który mu wymierzyła.
Powinna go przeprosić, ale w gruncie rzeczy sam sobie na to zasłużył.
Prześladował ją, włamał się do jej pokoju i drażnił się z nią.
Dlaczego więc czuła się winna?
Ich spojrzenia się spotkały. Wzrok Dillona przeszywał ją na wskroś. Z
jakiegoś niezrozumiałego powodu nie była w stanie oderwać od niego oczu.
Czyżby ją rozszyfrował? Jeśli tak, to wiedział, że jest jej przykro, że chciałaby
go przeprosić. Pochylił się ku niej i przez chwilę była pewna, że ją pocałuje.
Przy kuzynce. Zaschło jej w ustach, poczuła przyspieszony puls. Stała
skamieniała, wstrzymując oddech, czekała, co zrobi.
- Pouczające - odezwał się w końcu, odwrócił i wyszedł. Nie bardzo
wiedziała, jak potraktować to, co powiedział.
Nic sobie nie wyjaśnili i nie rozwiążą problemów, dopóki będzie się starał
zrzucić winę na nią.
Deidra odczekała, aż ucichną odgłosy kroków na schodach, zamknęła
drzwi i zwróciła się do Ivy.
- PouczajÄ…ce?
- To nie to, o czym myślisz.
- A co powinnam myśleć?
- 70 -
S
R
- Nic między nami nie zaszło. Tylko rozmawialiśmy.
- Rozmawialiście? Super! - zapiszczała kuzynka.
- Poszłam za twoją radą i chciałam sprawdzić, co między nami jest.
- I? - spytała entuzjastycznie. Była tak pełna nadziei, że Ivy poczuła
ukłucie w sercu. Nie chciała jej zawieść. Matka zawsze jej powtarzała, że w
dorosłym życiu człowieka spotyka wiele zawodów i trzeba zrozumieć, że są
rzeczy, których nie można zmienić. W przypadku związku Ivy z Dillonem
Deidra będzie się musiała pogodzić z porażką. Tak jak ona to zrobiła.
- Na razie nie widzę postępów - odparła wymijająco. Może w ogóle nie
powinni wracać do przeszłości, tylko zapomnieć o niej i pójść każde w swoją
stronę. Ale jak to zrobić, kiedy facet cały czas za tobą łazi?
- Ale staracie się? - spytała, nie tracąc zapału. Wzięła Ivy za ręce i mocno
ścisnęła. - To najważniejsze. Jestem przekonana, że się dogadacie!
Ivy nie podzielała optymizmu kuzynki. Jak można dojść do porozumienia
z mężczyzną, który nie potrafi się przyznać do błędu.
Przez cały obiad Dillon w ogóle się do niej nie odzywał. O to jej przecież
chodziło, więc dlaczego tak podle się czuła? Niewątpliwie dotknęły go jej
słowa. Zachowała się wrednie, a co gorsza to, co mu powiedziała, nie było
prawdÄ….
Na każde trzy dni z ich życia dwa były złe. Gdyby za każdą przepłakaną
noc dostawała dolara, zapewne mogłaby już sobie kupić mercedesa. Z drugiej
strony, wiele się nauczyła i zahartowała życiowo. Gdyby nie Dillon, nie byłaby
dziś tym, kim jest. Dzięki niemu nauczyła się być silna. Przeszła trudną lekcję,
dzięki której umiała teraz o siebie zadbać i pokonać wszystkie przeciwności. Nie
potrafiła mu jednak o tym powiedzieć.
Wieczorem panowie wybierali się na wieczór kawalerski, a panie miały
zaplanowane przymierzanie sukni. Sześć miesięcy temu Deidra przeszła przez
żmudny proces wybierania stroju dla druhen. Po przymierzeniu pięćdziesięciu
różnych kreacji siostry Tweedles zdecydowały się w końcu na odpowiedni
- 71 -
S
R
model. Ivy okręciła się przez lustrem wokół własnej osi. Musiała przyznać, że
suknia miała doskonale dobrany kolor i fason. Była wręcz seksowna.
Ciekawe, czy się spodoba Dillonowi? Nie, żeby ją to obchodziło...
- Wspaniale! - stwierdziła z zachwytem krawcowa po dokonaniu drobnej
poprawki przy ramiączka Suknie blizniaczek w rozmiarze trzydzieści cztery
były również doskonale dopasowane. Obie wyglądały jak wychudzone lalki
Barbie. - Prosimy teraz pannę młodą - zawołała w kierunku łazienki, gdzie się
zamknęła Deidra, żeby włożyć sukienkę.
Drzwi się uchyliły i rozległ się głos:
- Ivy, potrzebuję cię na moment. - Po czym natychmiast się zamknęły.
Krawcowa głośno westchnęła, a blizniaczki wymieniły rozdrażnione
spojrzenia.
- Jak tak dalej pójdzie, spędzimy tu cały wieczór - mruknęła Dum.
- Zajrzę do niej i sprawdzę, o co chodzi. - Ivy uniosła suknię do góry,
żeby się nie ciągnęła po podłodze, i przeszła przez pokój. Zapukała delikatnie do
drzwi i spytała łagodnie: - Wszystko w porządku?
Drzwi się otworzyły, wysunęła się z nich ręka, wymacała Ivy i wciągnęła
ją do środka. Deidra przytrzymywała ręką stanik sukni na piersi. Twarz i dekolt
miała czerwone, a po czole, skroniach i między piersiami spływały jej drobne
kropelki potu. Wyglądała, jakby co najmniej przebiegła przed chwilą maraton.
- Co się stało? Wszyscy zaczynają się już denerwować.
- Jestem za gruba. - W oczach zamigotały jej łzy. Ivy westchnęła. Tylko
nie to.
- Ależ skąd. Będziesz pięknie wyglądała.
- Nie, naprawdę. Zobacz. - Odwróciła się, odsłaniając plecy. Suknia miała
do połowy rozpięty suwak. Pomiędzy jego częściami była wielka przerwa. - Nie
mogę go zapiąć. O rany! Ivy się przeraziła.
- 72 -
S
R
- Ciągnęłam go i ciągnęłam, aż usłyszałam, jak pęka materiał. Co ja teraz
zrobię? - Załkała. - Nie mogę tak wyjść. Jeśli matka Blake'a to zobaczy, zabije
mnie. Suknia kosztowała fortunę.
Ivy nie miała wątpliwości. Wszystkiemu winna była matka Blake'a, która
wymogła na przyszłej synowej, żeby zamówiła mniejszy rozmiar, zapewniając
ją, że suknia będzie doskonale leżała, jeśli Deidra schudnie do ślubu kilka kilo.
Przy pierwszej przymiarce kuzynka z trudem była w stanie się dopiąć. Gdyby
nie jadła, nie piła i nie oddychała, może mogłaby w niej wystąpić.
- Nie martw się, wszystko dopasujemy. A teraz się odwróć -
zakomenderowała. Chwyciła zdeformowany suwak i nakazała: - Wez oddech i
wstrzymaj powietrze. Gotowa?
Deidra skinęła głową.
- Raz, dwa, trzy.
Ivy szarpnęła z całej siły suwak. Deidra jęknęła, usłyszały odgłos
rozrywanego materiału. Końcówka suwaka potoczyła się na podłogę. Niewielkie
dotąd pękniecie przemieniło się w wielką dziurę.
- Rozdarło się bardziej? - wyszeptała przerażona.
- Niestety. - Ivy nie znała się na krawiectwie, ale nie miała wątpliwości,
że sprawa jest poważna. Suknia i tak nie Weszłaby na kuzynkę. Deidra
musiałaby się głodzić przez miesiąc, żeby się w niej dopiąć. Ivy zaczęła się
zastanawiać, czy małżeństwo warte jest tylu cierpień i kompromisów. Na pewno
nie dla niej. Lubiła bycie singlem i nie zamierzała zmieniać swojej sytuacji.
Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Zamierzasz zostać tam do ślubu? - warknęła Dee. Deidra zbladła, a w jej
oczach pojawiło się przerażenie.
- Co mam robić?
- Potrzebujemy jeszcze kilka minut - odkrzyknęła Ivy. - Spokojnie -
zwróciła się do kuzynki. - Coś wymyślimy.
- To zły znak. - Deidra się rozpłakała.
- 73 -
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •