[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Marni znowu musiała się powstrzymać od ostrej odpowiedzi.
- Niepotrzebnie ulegacie stereotypowym poglądom - rzekła chłodno,
ale spokojnie. - Brian nie prowadzi burzliwego życia. W żadnym
brukowym pisemku nie znajdziecie bodaj jednego artykułu o skandalach
czy romansach z jego udziałem. - Web zapewnił ją o tym wczoraj
wieczorem, głównie po to, by wiedziała, że matka albo Tanya nie natrafią
gdzieś przypadkiem na jego zdjęcie. - A poza tym nie przypominam sobie,
abym w rozmowie z mamą wspomniała o ślubie.
Pan Lange zmarszczył brwi.
145
RS
- Zamierzasz zatem zamieszkać z nim bez ślubu? Zastanów się, co by
to znaczyło dla naszej dobrej opinii.
- Daj spokój, tato. Nie żyjemy w średniowieczu. Nikt dzisiaj nie
pyta, czy dwoje dorosłych ludzi mieszkających razem ma ślub, czy nie.
- Więc tak chcesz żyć?
- Nie! Nie brałam takiej możliwości pod uwagę.
- Ale nie rozmawiałaś z tym swoim fotografem o ślubie?
Chcąc uniknąć odpowiedzi, zwróciła ojcu uwagę:
- On ma na imiÄ™ Brian.
- Niech ci będzie. Czy Brian rozmawiał z tobą o małżeństwie?
- Wydaje mi się, że oboje nie bylibyśmy od tego - odparła
dyplomatycznie.
- A więc to poważna sprawa.
- Tak.
- W takim razie powinniśmy go poznać.
Marni przygryzła dolną wargę, zastanawiając się, jak na to
zareagować. W końcu rzekła:
- Wiesz, tato, teoretycznie, w moim wieku nie muszę pytać cię o
zdanie. I nawet twoja dezaprobata w niczym nie zmieni moich uczuć do
Briana.
- Dlaczego nie miałbym go zaaprobować, jeżeli jest taki
nadzwyczajny?
- O gustach niepodobna dyskutować. A wy już z góry jesteście do
niego uprzedzeni, bo jest fotografem.
- Tak czy inaczej chcielibyśmy go poznać. I to jak najszybciej.
- No dobrze, poznacie go. Najszybciej, jak tylko to będzie możliwe.
146
RS
Termin, "jak najszybciej" można rozumieć dosyć swobodnie. Marni
ani myślała pokazywać się u rodziców w najbliższą niedzielę. Po pierwsze,
potrzebowała więcej czasu na stworzenie pozytywnego wizerunku Briana,
a po drugie, ponieważ w najbliższy weekend wybierała się z nim do
Vermontu.
Po spędzeniu półtora dnia w samotności na łonie natury, w niedzielę
wieczorem wrócili do Nowego Jorku wypoczęci i zrelaksowani. Zaś w
poniedziałek z samego rana Marni wysłała rodzicom obszerne dossier,
obejmujące wybór najlepszych prac Briana Webstera oraz pochlebnych
recenzji o jego sztuce.
Wieczorem wybrała się z Webem do kina, a we wtorek poszli na
kolację. W środę zadzwoniła do matki z pytaniem, czy dostali jej
przesyłkę. Matka potwierdziła, że owszem, przejrzeli przysłane materiały,
które zrobiły na nich wrażenie. Na pytanie matki, kiedy zamierza
przedstawić im Briana, Marni odparła, że wkrótce, ale w tym tygodniu to
niemożliwe, bo oboje są zawaleni pracą.
Zrodowy i czwartkowy wieczór spędzili w domowym zaciszu, w
piątek zaś wybrali się na przyjęcie do zaprzyjaznionej z Marni Heather
Connolly, która niedawno awansowała na stanowisko wiceprezesa Lange
Corporation.
Ze względu na nieoficjalny charakter bankietu, na którym mieli być
prywatni znajomi państwa Connolly, Marni nie bała się zabrać ze sobą
Weba.
Spodziewali się spędzić beztroski wieczór w miłej atmosferze. O
wyznaczonej porze zjawili się na miejscu. Web był w znakomicie
skrojonym ciemnym garniturze, Marni w wyszywanej cekinami czarnej
147
RS
koktajlowej sukience. I chociaż przede wszystkim byli zainteresowani
sobą nawzajem, to nie omieszkali porozmawiać z Heather i Fredem, ich
znajomymi oraz żonami, mężami, przyjaciółmi i przyjaciółkami ich
znajomych.
Niestety około dziesiątej wieczorem zdarzyła się rzecz
niewyobrażalna. Do salonu wkroczyła nowa para: partner Freda od tenisa,
a z nim... Tanya Lange we własnej osobie!
Marni zobaczyła ją pierwsza i od razu zrobiło jej się gorąco.
Instynktownie uczepiła się ramienia Weba i wskazała mu wzrokiem
wchodzÄ…cÄ… parÄ™.
- Tanya? - wyszeptał, w pierwszej chwili nie wierząc własnym
oczom. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że wzrok go nie myli. - Musimy
państwa przeprosić - zwrócił się przytomnie do pary, z którą właśnie
rozmawiali. - Przyszła właśnie siostra Marni i musimy się z nią przywitać.
- Ukłoniwszy się grzecznie, odprowadził Marni na bok.
- Co robić? - jęknęła. - Ona na pewno cię rozpozna i jak nic narobi
kłopotu!
- Trzeba zachować spokój. Nie mamy wyjścia. Jeśli spróbujemy się
wymknąć, Tanya może nas i tak zauważyć, albo zacznie coś podejrzewać.
Jedyne, co możemy zrobić, to podejść do niej jak gdyby nigdy nic i
przywitać się.
- Ale przecież ona od razu cię rozpozna!
- Bardzo możliwe.
- Co za pech!
- Prędzej czy pózniej musiało do tego dojść.
- Ja nie mogÄ™! Och, Web!
148
RS
- Zbierz siły i do dzieła! Raz wreszcie będziesz to miała z głowy.
Wez głęboki oddech. O tak! I uśmiechnij się! - Zaczerpnąwszy powietrza,
Web wyprostował się i wziął Marni pod ramię. - No to idziemy!
Tanya i jej partner witali siÄ™ z gospodarzami.
- Popatrz, Marni, kto przyszedł! - zawołała na jej widok Heather
Connolly. - Nie miałam pojęcia, że Tony pojawi się z Tanyą. Brian, nie
wiem, czy znasz Tony'ego? Poznajcie siÄ™, Tony Holt, Marni Lange i Brian
Webster.
- Cześć, Tanya! - z bladym uśmiechem powiedziała Marni. - Pozwól,
że ci przedstawię Briana Webstera.
Tanya na ich widok lekko przybladła, a w jej oczach coś błysnęło,
lecz nic nie dała po sobie poznać.
- Ach, to pan... Brian Webster? - powiedziała, podając mu dłoń.
Jeżeli jego imię i nazwisko wypowiedziała z pewnym naciskiem, to
tak delikatnym, że tylko Marni i Web zrozumieli jego prawdziwy sens.
- Milo mi cię poznać - szarmancko oświadczył Web.
- Mnie również - z dwuznacznym uśmieszkiem odwzajemniła Tanya.
Web uścisnął rękę Tony'ego Holta. Jak się okazało, Tony, z zawodu
chirurg plastyczny, prywatnie był wielbicielem twórczości Weba.
WciÄ…gnÄ…Å‚ go w rozmowÄ™, a tymczasem Heather i Fred odeszli. Marni
znalazła się sam na sam z siostrą.
- Chodzmy na chwilę do toalety - oświadczyła Tanya, chwytając
siostrę za rękę.
Nim Marni zdołała cokolwiek powiedzieć, pociągnęła ją na piętro.
Dopiero po wejściu do łazienki i upewnieniu się, że są same, zatrzasnęła
drzwi i stanęła naprzeciw niej w wojowniczej pozie.
149
RS
- Jak ty śmiesz! - wykrzyknęła. - Jak możesz nam robić coś
podobnego! Podobno powiedziałaś mamie, że ty i Webster macie poważne
zamiary. Mama niczego nie skojarzyła. Nikt z nas niczego nie
podejrzewał.
- To nie ma najmniejszego znaczenia - spokojnie odparła Marni,
która zdążyła się nieco opanować.
- Nie ma znaczenia? Czyś ty zwariowała? - Tanya oskarżycielskim
gestem wskazała palcem drzwi. - Ten człowiek zabił naszego brata, a ty
mówisz, że to nie ma znaczenia?
- Brian nie zabił Ethana - oświadczyła Marni przez zaciśnięte zęby. -
Policja dokładnie zbadała okoliczności wypadku i orzekła, że nie był [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •