[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ani Aleks nie będą potrafili z tej szansy skorzystać?
- yle to rozegrałam. Powinnam była do ciebie zadzwonić albo napisać. Wyja-
śnić ci wszystko - przyznała. - Ale tak się bałam.
- Czego?
- %7łe jak usłyszę twój głos, to zmienię zdanie. Albo że ty mnie od tego odwie-
dziesz.
- Stało się, co się stało.
- Myślisz, że moglibyśmy kiedykolwiek o tym zapomnieć?
- Myślę, że są szanse - odparł z uśmiechem w kąciku ust.
- Ale jest pewien problem - dodała Sophie.
- Jaki?
- Wiesz jaki. To ciągłe napięcie seksualne między nami...
- Ja nie mam z tym żadnego problemu.
- Aleks, proszę cię. To się stało uciążliwe.
- Może trochę - zgodził się z ociąganiem.
- Ja w każdym razie jestem już tym zmęczona. A wolałabym, żebyśmy się
dobrze czuli w swoim towarzystwie.
W tej chwili przyszedł jej do głowy pomysł. I to naprawdę niesamowity po-
mysł. Aleks od razu to zauważył.
- Wygląda, jakby cię nagle oświeciło - ocenił.
- Zgadza siÄ™. Sama nie wiem dlaczego dopiero teraz.
- Mam dziwne przeczucie, że mi się to nie spodoba.
- Wręcz przeciwnie. Myślę, że w pełni się ze mną zgodzisz, że...
- ...że? - spytał podejrzliwie.
65
S
R
- ...że powinnam pójść z tobą do łóżka.
ROZDZIAA ÓSMY
- Możesz powtórzyć? - Aleks nie posiadał się ze zdumienia.
- Pomyśl tylko: po tych wszystkich latach oboje jesteśmy ciekawi, jak by to
było...
- Ja jestem ciekawy?
Spojrzała nań z niedowierzaniem.
- W porządku - przyznał po chwili. - Jestem.
- Więc może powinniśmy spróbować.
- I myślisz, że jak będziemy się kochać...
- ...uprawiać seks, Aleks, a nie kochać się - poprawiła go. Miłość nie ma tu
nic do rzeczy. Chodzi o seks.
- Tak. Przepraszam zatem. Więc myślisz, że jak pójdziemy do łóżka, to at-
mosfera między nami się rozluzni?
- Zgadza się. - Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej wydawało jej
siÄ™ to logiczne.
- A jeśli nie? - powątpiewał.
- A dlaczego niby? Przecież to, co nas łączy, to...
- ...chemia?
- Zwyczajna fizyczna ciekawość.
- Więc jeślibyśmy to zrobili dziś w lesie, to ta rozmowa nie miałaby w ogóle
miejsca? Nie wiem, naprawdę nie wiem. - Wpatrywał się w nią z zaciekawieniem.
- Co to znaczy, że nie wiesz?
Przecież to było proste. Który normalny facet przepuściłby taką okazję? - za-
stanawiała się.
- To mi się wydaje zbyt łatwe. - Wzruszył ramionami.
66
S
R
- Ale nie jest. To naprawdę doskonały pomysł.
- Teraz tak mówisz. A ja myślę, że coś tu jest nie tak.
- Co na przykład?
- Na przykład możesz się we mnie zakochać.
Przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać.
- Bez obrazy, ale nie sądzę, żebyś się musiał o to martwić. To się nie zdarzy.
Nigdy.
- Taaa... Nie wiem, czy poczuć ulgę czy czuć się obrażonym.
Sophie spojrzała na Aleksa z poirytowaniem. On chyba naprawdę zgłupiał.
Może się z nią przespać bez żadnych zobowiązań i nic? Inny facet skakałby na jego
miejscu z radości.
- No dobra, a jeśli jeden raz nie wystarczy? - spytał. - Jeśli pójdziemy do łóż-
ka i dalej będziemy czuli to napięcie? Co wtedy? Zrobimy to jeszcze jeden raz?
Sophie nie zastanawiała się nad tym i nie dostrzegała w tym problemu. Po-
stanowiła podejść do tego z humorem.
- Powiedzmy, że jestem na taką możliwość otwarta.
- Aha.
- Więc? - Sophie chciała wreszcie załatwić tę sprawę. - Wchodzisz w to?
- Wyobrażam sobie różne możliwe scenariusze i mówiąc szczerze, nie wiem.
Wydaje mi się, że chyba tak - odparł po zastanowieniu.
- Więc? - nalegała.
- A co mi tam. Niech ci będzie - zdecydował.
- Wspaniale. - Uderzyło ją, jak wielki ciężar spadł jej właśnie z serca. To rze-
czywiście był dobry pomysł. Dobry plan. - Nie muszę ci chyba przypominać, że
musimy być bardzo dyskretni?
- Oczywiście.
- Szczególnie, jeśli chodzi o Filipa.
- To prawda. To co, księżniczko, kiedy? - spytał, zacierając ręce i podnosząc
67
S
R
znaczÄ…co brwi.
Spojrzała na zegarek.
- Dzisiaj mam jakąś kolację dobroczynną, na której muszę być. Wrócę bardzo
pózno. Pewnie grubo po północy.
- Może więc jutro?
- Jutro będziemy na jachcie i będzie tam pełno służby, więc nie. Potem idziesz
z Filipem na kolację. Ja mam się zajmować Fryderykiem. Do jedenastej.
- A w czwartek? - Aleks zaczynał być poirytowany.
- W czwartek jedziecie na polowanie. Wrócicie pewnie dopiero w piątek po
południu...
- ...a w piątek wieczorem znowu jest jakaś impreza charytatywna, która też się
pewnie pózno skończy.
- Na pewno nie przed północą - potwierdziła Sophie.
- To może w piątek po południu, jak wrócimy z tego polowania?
- Popołudnia odpadają. Za dużo służby się kręci. Poza tym muszę się przygo-
tować do kolacji, a to trochę trwa.
- Wygląda na to, że zapowiada się ciężki tydzień, Wasza Wysokość.
Aleks miał rację. Pomysł był fantastyczny, gorzej z wykonaniem, a właściwie
z czasem.
- Zaczekaj - przypomniał sobie. - Mówiłaś, że masz doglądać Fryderyka do
jedenastej, tak?
- Zgadza siÄ™.
Uśmiechnął się.
- Jedenasta to jeszcze nie tak pózno. I nie byłbym dżentelmenem, gdybym się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •