[ Pobierz całość w formacie PDF ]

funtów.
Drzwi do szafy stały otworem, z szuflad wysypywały się luzne sztuki
bielizny, zdradzajÄ…c wulgarny gust mojej matki.
Podniosłam z podłogi czarny stanik z mnóstwem koronek i dziwny strój z
różowego szyfonu. W kącie leżało coś, co z trudem można było nazwać
sukienką. Nigdy nie widziałam mamy w czymś takim. I mam nadzieję, że nie
zobaczę. Taką sukienkę ja sama włożyłabym, wybierając się do klubu na jakąś
seksowną randkę. Mama była na nią dużo za stara.
Zrezygnowana usiadłam na łóżku  mosiężnej imitacji wiktoriańskiego
małżeńskiego łoża  i ciężko westchnęłam. A zatem na horyzoncie pojawił się
mężczyzna. I to taki, na którym mama chce zrobić jak najlepsze wrażenie.
Spojrzałam na zegarek. Było dziesięć po ósmej. O tej porze wraca się do
domu po wczesnej kolacji w mieście i... Wolałam nie kończyć tej myśli.
Spojrzałam na czarny stanik, który wciąż trzymałam w ręce, i odrzuciłam go jak
najdalej od siebie. Chyba nie można wprowadzić mężczyzny do takiego
bałaganu? Ale kto wie  przecież są jeszcze kanapy? Zerwałam się na równe
nogi. Kopnęłam stanik tam, gdzie leżał na początku, i wybiegłam z pokoju.
Na dole nie zawracałam sobie głowy sznurowaniem tenisówek. Pognałam
na stację, bijąc przy okazji wszelkie rekordy. Pociąg do Leeds odjeżdżał za pięć
minut. Tym razem miałam cały przedział dla siebie. Usiadłam. Pociąg ruszył, a
ja czułam, jak mój puls powoli wraca do normy. Kiedy po pięciu minutach
usłyszałam dzwoniącą komórkę, byłam pewna, że to ona. Widziała, jak zbiegam
ze wzgórza. Jeśli dowie się, że byłam w domu i odkryłam prawdę o jej
podwójnym życiu, nigdy mi nie wybaczy. Przygotowałam się na kłamstwo 
zastałam pusty dom, zapomniałam kluczy i wróciłam na stację, żeby złapać
pociÄ…g do Leeds.
Wystarczył jeden rzut oka na ekranik komórki i wiedziałam, że to nie ona.
To ktoś nie zapisany w mojej książce telefonicznej.
 Mówi Nicola  usłyszałam, zanim zdążyłam się odezwać. Skąd miała
mój numer?  Dzwoniłam do ciebie do domu. Odebrał twój tato.
Zapadła cisza, ale nie miałam zamiaru jej przerywać.
 I dał mi numer twojej komórki.
 I?
 Muszę z tobą porozmawiać. To pilne. Spotkajmy się na dworcu.
Pogadamy w drodze do Leeds.
 Nie mogę tego zrobić. Już jestem w pociągu.
 W takim razie jutro.
Rozzłościło mnie to. Jak ona śmie? Każe mi rzucać wszystko tylko
dlatego, że zachciało się jej rozmowy.
 Nie mogę. Rano pracuję, a wieczorem jestem umówiona. Powiedz mi
teraz, o co chodzi.
 Nie mogę. To zbyt skomplikowane. A może rano? Co powiesz na ósmą
trzydzieści przed bistrem?
Coraz mniej mi się to podobało.
 Powiedz z grubsza, o co chodzi  poprosiłam.
 Nie mogę. Przepraszam. Powiem ci tylko, że rzecz dotyczy nas obu.
Więc lepiej bądz.  I rozłączyła się.
Dan nie mógł się doczekać powrotu do domu. Tak jak przypuszczał, cała
podróż do Londynu była stratą czasu. Pociąg się spóznił, a Sara nie pojawiła.
Wysiadł z taksówki i wszedł na górę.
Drzwi do jego mieszkania były otwarte na oścież. Najpierw wpadło mu
do głowy, że musiał sam ich nie zamknąć, kiedy śpieszył się na pociąg.
Wpadł do salonu i rozejrzał się dokoła. Na pierwszy rzut oka wszystko
było w porządku. Sprawdził kuchnię i sypialnię  podobnie. Szybko otworzył
drzwi szafy. Odsunął wieszaki z ubraniami  jego cenna gitara stała w kącie.
Schował ją tam przed wyjazdem do Londynu, a teraz ostrożnie przeniósł na
stojak.
Może kiedyś stać go będzie na ubezpieczenia. Na razie jednak trzeba jak
najmniej wychodzić z domu. Obejrzał drzwi wejściowe  było jasne, że ktoś się
do niego włamał i prawdopodobnie został przepłoszony.
Poszedł zobaczyć, czy u Aisling i Libby wszystko w porządku. A może
coś słyszały?
Na drzwiach dziewczyn nie znalazł żadnych śladów włamania. Pukał i
pukał, ale ani jednej, ani drugiej nie było w domu. Sprawdził wejściowe drzwi
do budynku. Dziwne  ich też nikt nie próbował sforsować. Potem przypomniał
sobie o kluczu, który chowa na dworze na wypadek, gdyby drzwi się
zatrzasnęły. Obszedł dom i uniósł wylot rynny. Wsadził do środka palce, ale
okazało się, że klucz zniknął. Był zdezorientowany, bo o skrytce wiedzieli tylko
mieszkańcy domu. Pokręcił głową i wrócił do mieszkania.
Idąc do kuchni, żeby zaparzyć sobie herbatę, na oparciu kanapy zauważył
szalik.
Rozdział 13
Zjawiłam się dziesięć minut przed czasem, ale  o dziwo  Nicola już na
mnie czekała. Nie miałam klucza do bistra, a ponieważ wszystko w okolicy było
jeszcze pozamykane, stanęłyśmy w wejściu do jubilera po drugiej stronie ulicy.
Nicola była opatulona w ciepły płaszcz do kostek, który na pewno kosztował
fortunę. Za to ja, jak idiotka, miałam na sobie tylko marynarkę i spódnicę, i choć
włożyłam grube, czarne rajstopy, nogi zamarzły mi na sopel. Albo efekt
cieplarniany to bujdy wyssane z palca, albo miasto Leeds jakimÅ› cudem
uniknęło jego wpływu.
 O co to całe zamieszanie?  zaczęłam, starając się ze wszystkich sił nie
szczękać zębami.
Nicola otuliła się ciaśniej szalikiem.
 Chodzi o naszych rodziców  mruknęła ponuro.
 O wszystkich?  zapytałam bezmyślnie.
 W gruncie rzeczy tak, ale zasadniczo o mojego ojca i twojÄ… matkÄ™.
Wystarczyło. Nie musiała mówić nic więcej. Już wiedziałam.
 O, Boże.
 Nie miałaś o tym pojęcia? Pokręciłam głową.
 Teraz dopiero wszystko zaczyna mi się układać w idealną całość.
 Idealną!  oburzyła się Nicola.  To się musi skończyć. Moja matka
grozi, że odbierze sobie życie.
Moim zdaniem, Barbara Dick jest histeryczką, ale nie pora była o tym
mówić.
 Takie gadanie  mruknęłam bez przekonania.
Jeszcze dwie minuty temu ulica była praktycznie pusta, a teraz zaroiła się
od ludzi. Przed kawiarniami wyrastały stoliki i krzesła  choć trudno było sobie
wyobrazić, że ktoś odważy się przy nich usiąść w taki ziąb. Przed jubilerem
pojawili się pierwsi pracownicy. Bez słowa odsunęłyśmy się z przejścia i
poszłyśmy na deptak. Chodziłyśmy tam i z powrotem, jak dwie niepocieszone
wdowy, załamując ręce nad zachowaniem naszych rodziców.
 Wszystkiemu winne jest to ich cholerne współzawodnictwo  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •