[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spuszczała z nich oczu. Jakby się chciała upewnić, że niczego nie ukradną.
Belinda błagała ze łzami w oczach, by mogła się zająć swoją siostrzenicą, teraz już pełną
sierotą, i nie ulegało dla nikogo wątpliwości, że Lovisa też chce być z nią, ale pani Tilda była
nieprzejednana, potrząsała ze złością dzieckiem, żeby je uspokoić.
- Nie może pani sama brać odpowiedzialności za takie małe dziecko, pani Tildo - próbował
przekonać ją lensman.
- Oczywiście, że mogę, i znakomicie dam sobie z tym radę - upierała się pani Tilda. -
Zresztą nie tak znowu trudno znalezć niańkę, a ja uważam, że jestem najwłaściwszą osobą,
żeby wychować dziecko jak należy. W skromności i bojazni bożej, i tak, żeby nigdy nie
zapomniało, iż jest przyczyną śmierci swego biednego, udręczonego ojca.
Belinda jęknęła ze zgrozy, a lensman syknął:
110
- Nie można przecież dziecka obarczać odpowiedzialnością za...
- Grzech pierworodny obciąża nas od urodzenia. I trzeba pamiętać, że to grzeszna matka
tego dziecka sprowadziła mojego syna na manowce.
- Przecież oni byli małżeństwem!
- Powinien pan wiedzieć, lensmanie, że wszystkie kobiety wabiły mego syna na diabelskie
ścieżki - oświadczyła pani Tilda, po czym wraz z dzieckiem weszła do domu.
Lensman odwrócił się, żeby poprawić uprząż.
- Ciekaw jestem, kto to pierwszy mu pokazał, że ręce kobiety są delikatne i pieszczotliwe,
jeśli nie ta cholerna mamuśka! - mruczał ze złością. - Ale rodzinka, nie ma co! Ukochany
synek mamusi!
Belinda spoglądała na niego żałośnie. Jakoś tak dziwnie się wyrażał, że nie mogła
zrozumieć.
Długo patrzyła w ślad za Lovisą, która też odwracała się do niej ponad ramieniem pani Tildy;
w końcu drzwi domu zostały zamknięte. W tej chwili nic już nie można było zrobić, ale
Belinda nie zamierzała dać za wygraną!
- Czy należy pozwolić, żeby dziecko dorastało w takim poczuciu winy? - zapytała, kiedy
powóz ruszał w drogę.
- Oczywiście, że nie - odparł lensman, a zabrzmiało to tak, jakby miał już jakieś plany co do
przyszłości małej. - Zdążyłem przeczytać dziennik - dodał ponuro. - Miałaś rację, że Herbert
to był drań. Zaraz odszukam tę kobietę, która przychodziła do Signe z insynuacjami na
temat jego kochanek. Z opisu jasno wynika, kto to. Ta baba ma wyjątkowo jadowity język i
jeśli może komuś zatruć życie, robi to bez skrupułów.
- A co jest na tych dwóch ostatnich stronach? Coś ważnego?
- Owszem, myślę, że znalezliśmy rozwiązanie wielu zagadek. Najpierw mowa jest o
sprawach, którymi nie powinniśmy się raczej zajmować, że mianowicie przywiązanie
Herbena do matki jest chyba trochę zbyt silne. Najważniejsze jest jednak to, że Lovisa nie
była jedynym dzieckiem Herberta.
- Och, mój Boże! Biedna Signe!
- Tak! Tak trzeba powiedzieć! Jak się o tym dowiedziała, nie mówi, ale wspomina o dwojgu
nieślubnych dzieciach. Właśnie jedno z nich było przyczyną przeprowadzki z Christianii tutaj,
ściśle biorąc - ucieczki przed konsekwencjami romansu. Jeśli chodzi o drugie dziecko, to
wszystko wskazuje na to, że urodziło się mniej więcej w tym samym czasie, co córeczka
Signe. O ile dobrze zrozumiałem, to mieszkało ono w naszej parafii.
111
- Och, Signe! - jęknęła Belinda. - A ja myślałam, że ona jest taka szczęśliwa! Z nas dwu ona
zawsze miała więcej powodzenia. To ona miała wszystko, urodę, inteligencję...
- To nie zawsze oznacza szczęście. Ale teraz wiem przynajmniej, kto jest matką tego
drugiego dziecka. Pamiętam młodą dziewczynę, która urodziła dziecko mniej więcej rok
temu. Stała się po tym jakaś dziwna, zamknęła się w sobie. A dziecko zmarło. Z dziennika
Signe wynika jednak, że ojciec dziewczyny przychodził do Elistrand z poważnymi
pogróżkami pod adresem Abrahamsena...
- Ale to musiało być dawno temu! Signe nie żyje przecież od roku!
- Tak. Myślę, że on musiał tu przychodzić zaraz po tym, jak jego córka urodziła dziecko.
- No, ale to chyba nie on... - rzekła Belinda w zamyśleniu.
- Nie, nie on - przyznał lensman. - Ten stary zresztą nie jest typem człowieka, który mógłby
kogoś zabić. On był po prostu zrozpaczony. Nie myślę też, żeby to zrobił Viljar z Ludzi Lodu.
- Ach, tak! - wykrzyknęła Belinda radośnie.
Lensman uśmiechnął się:
- Tak uważam. Viljar po prostu solidnie potrząsnął Abrahamsenem i to mu wystarczyło, żeby
dać upust złości. Nigdy nie wierzyłem, że on mógłby wrócić do Elistrand i zabić człowieka,
którego dopiero co pobił. To do niego niepodobne.
- Ale mimo to trzyma go pan w areszcie?
- No, a co mam zrobić? Viljar jest jedynym podejrzanym. A poza tym asesor sobie tak życzy.
Chce go zmusić, żeby się przyznał do czegoś innego.
Belinda skuliła się.
- A może ty coś o tym wiesz? - dodał lensman z łagodnym naciskiem.
Podskoczyła na siedzeniu.
- Ja? Ja nic nie wiem! Absolutnie nic!
Lensman posłał jej wymowne spojrzenie. Mógłby bardziej stanowczo przycisnąć do muru tę
małą kłamczuchę, ale czuł w głębi duszy, że nie powinien tego robić. Była tak bezgranicznie
lojalna, a zarazem stanowiła najsłabszy punkt obrony Viljara z Ludzi Lodu. Wymuszać na
niej zeznania to tak, jakby strzelać do młodego zajączka. Lensman zaś nie mógł nic
poradzić na to, że lubił zarówno Viljara, jak i tę małą ufną istotę, nie cierpiał natomiast
Herberta Abrahamsena i jego okropnej matki. Musiał jednak trzymać na wodzy osobiste
uczucia.
112
- A więc pan uważa, że to krewni tamtej dziewczyny z Christianii zemścili się na
Abrahamsenie? - zapytała Belinda, by odsunąć jak najdalej niebezpieczny temat Drammen i
Marcusa Thrane.
- Ktoś taki jak Abrahamsen miał z pewnością wielu wrogów, ale jest bardzo prawdopodobne,
że w tym przypadku chodziło o dziecko - przyznał lensman. - Z tego, co pisze Signe, wynika,
że matka tamtego dziecka była kobietą zamężną. Można więc sobie wyobrazić, że jej mąż
nie miał specjalnych powodów do radości.
- Ale jego nazwisko nie jest znane?
- Owszem. To znaczy nazwisko nie, ale muszę tylko sprawdzić zawód i powiązania z
Abrahamsenem, to nie będzie trudne.
- I wtedy... Wypuści pan Viljara?
- Myślę, że on wyjdzie na wolność lada dzień. Będziecie go mieli z powrotem w
Grastensholm jeszcze przed niedzielÄ….
Belinda usiadła wygodniej, prosta jak świeca, ręce złożyła na kolanach i uśmiechała się z
radości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •