[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głową.
 Doprawdy wynalazł pan te związki? Rzeczywiście zostały wypróbowane na zwierzętach?
 Naturalnie, i to z wielkim powodzeniem. Ale zanim opublikuję wyniki badań, muszą być kompletne.
 To zupełna bajka  zauważył młody człowiek.  Oczywiście nie wątpię w pańskie słowa, ale robienie z
małego dużego i odwrotnie, to jedna z rzeczy, które trzeba zobaczyć, żeby w nie uwierzyć.
Garland roześmiał się, ponownie zapalając zgasłego papierosa.
 Pokażę panu jutro w laboratorium coś, co sprawi, że pan uwierzy  powiedział.  Mógłbym i dziś jeszcze to
zrobić, ale boję się, że pańskie sny byłyby koszmarne...
 A propos snu: prawie już zasnąłem  rzekł ziewając Russell.  Nie wiem, czemu jestem dziś taki senny...
 Normalny wpływ naukowego wykładu  wyjaśnił Garland.  Proszę się nie tłumaczyć, przyzwyczajony jestem
do tego. Kiedy zaczynałem się szeroko rozwodzić, Mor-feusz zawsze królował wśród moich słuchaczy.
 To raczej wpływ mych dzisiejszych zmagań  odrzekł śmiejąc się Russell.  Czy mam spać w tym samym
pokoju, w którym byłem? Rano będę chyba na tyle wyspany, by przyjrzeć się pańskiemu eksperymentowi.
 Proszę się nie martwić, wyśpi się pan  odpowiedział doktor z uśmiechem.  Jako pierwsza osoba stanowiąca
towarzystwo od tygodnia, nie zdoła pan uniknąć niemiłosiernego zanudzania!
113
8  Tchnienie grozy
Rozbierając się Russell stwierdził, że mimowolnie się przeciąga i potężnie ziewa. Ledwie dotknął głową poduszki 
już zasnął. Posłyszał tylko jeszcze jakieś drapanie i chrobot za ścianą czy pod podłogą...
Gdy obudził się, pierwszym uczuciem, jakiego doznał, było dziwne odrętwienie całego ciała i mdłości. Poruszył się 
czuł się dziwnie niezgrabny; przetarł oczy, usiadł. Otworzył oczy szeroko, zamrugał, rozejrzał się dokoła... Rozzłościł
się, że nic nie może z tego zrozumieć... W chwilę potem osłupiał. Serce mu załomotało...
Nie był w swoim łóżku, tylko spoczywał zupełnie nagi na grubej warstwie jakiejś poskładanej tkaniny, leżącej na
podłodze. Nie był w pokoju, w którym się położył. Podłogę pomieszczenia stanowiła gładka, bardzo gruba tafla szkła.
Po bokach wznosiły się błyszczące ściany wielkiego, szklanego pokoju, zalanego słońcem.
Niepewnie stanął, wydając nieartykułowany okrzyk. Na bodaj dwadzieścia stóp w górę wznosiły się wokół grube na
stopę szklane mury, bez drzwi, okien czy innego otworu. U góry  ściany się urywały. Russell, potykając się, podszedł
do ściany swego dziwnego szklanego więzienia i nieprzytomnie popatrzył przez nią.
Z ust wydarł mu się nowy chrapliwy okrzyk. Widział coś, co było zarazem znane i niezmiernie dziwne, groteskowe.
Wielki szklany pokój zdawał się spoczywać na długiej i szerokiej platformie z oksydowanego metalu, na niej zaś tu i
ówdzie stały przedmioty o znanych kształtach  metalowe i szklane zlewki, retorty, wagi i mikroskop, lecz wszystko
było olbrzymie. Wielka rura mikroskopu była dwa razy wyższa od niego! W zlewkach mógłby się schować...
Potoczył się ku drugiej ścianie czworokątnego pomieszczenia. Widok stąd był odmienny: niedaleko tafli szklanej było
okno  też olbrzymie. Widział przez nie rozżarzoną tarczę zachodzącego słońca, a na jej tle chwiały się gałęzie jakichś
niespotykanych, gigantycznych drzew!
Russell, bełkocząc coś, podszedł do następnej ściany i teraz zrozumiał, że wokół jest olbrzymi pokój o rozmiarach
114
katedry, czworokątny, z białymi ścianami i sufitem. Stały w nim olbrzymie stoły i krzesła kilka razy wyższe niż sam
Russell. Jego kwadratowe szklane więzienie spoczywało właśnie na jednym z takich ogromnych metalowych stołów...
Osłabiony mózg Russella pojął wreszcie... Olśniło go: przypomniał sobie, co Garland mówił poprzedniego wieczora,
jak spokojnie stwierdzał, że posiada swoistą moc. Russell, ogarnięty przerażeniem, padł na błyszczącą podłogę.
W następnej chwili jego otępiałą głowę przeniknął głośny trzask i brzęk, który sprawił, że Russell zerwał się na nogi.
Jedne z wielkich drzwi rozległego pokoju otworzyły się nagle i wszedł człowiek olbrzymiego wzrostu... Straszna
postać, mająca chyba trzydzieści albo czterdzieści stóp wysokości. Olbrzym ten podszedł do więzienia Russell?.;
stąpanie  jak grzmot. Był to Garland. Oczy jego błyszczały zainteresowaniem, gdy pochylił się nad szklanym
naczyniem. Kiedy olbrzymia głowa zajrzała przez otwarty wierzch, sparaliżowany strachem Russell zobaczył, że
olbrzymie usta poruszają się i dobiegł go potężny huk głosu Garlanda:
 Obiecałem, że pokażę coś, co przekona pana o celowości mej pracy. Proszę popatrzeć na to coś, na siebie samego!
 Niech cię diabli wezmą, Garland!  Russell łkał po prostu z wściekłości i przerażenia.  Co pan ze mną zrobił?
JakiegoÅ› Pigmeja!
Głośny śmiech uczonego zahuczał nad nim:
 Nie trzeba sobie brać tego tak do serca, Russell. Nie pan pierwszy stwierdza, że jest wysoki na stopę. Wallace,
Lowerman i inni moi szanowni współpracownicy też nie są więksi od pana! Nie jest pan sam.
Wallace i inni...  Russell, gdy to usłyszał, prawie zapomniał o swym okropnym położeniu.
 Pan z nimi to samo zrobił?  zawołał.
 To samo!  zagrzmiał głos.  Czy myśli pan, że ograniczę moją teorię tylko do zwierząt i nigdy nie wypróbuję jej
na ludziach? Ludzie to dla mnie tylko obiekt doświadczeń! Same świnki morskie! Wszystko dla prawdy!  Wielkie
oczy uczonego gorzały.
115
 Udoskonaliłem oba związki przed dwoma tygodniami. Tamtych pięciu dostało preparat zmniejszający.
Wstrzyknąłem im, kiedy spali pod wpływem narkotyku. Równie łatwo można by wypróbować drugi środek, ale za
dobrze wiem, jak mogą zareagować po obudzeniu, gdybym z nich zrobił olbrzymów. Kurczyli się w oczach. Zabrałem
ich tutaj, do laboratorium; kiedy przestali się kurczyć, przygotowałem im prowizoryczne pomieszczenie i chciałem
zastosować odwrotny środek, gdy się obudzą. Byłoby to bez niebezpieczeństwa dla mnie. Byli oszołomieni i wściekli,
zachowywali się tak jak pan, ale chciałem zrobić drugą próbę nawet wbrew ich woli. Zwinki morskie! Niestety,
uciekli. Niech ich diabli wezmÄ…! Wyrwali siÄ™ w nocy dziurÄ… zrobionÄ… przez szczura i ciÄ…gle gdzieÅ› siÄ™ czajÄ… w
pobliżu. Słyszał ich pan wczoraj pod drzwiami? Mam nadzieję, że szczury się do nich wezmą z czasem. Człowiek
wysoki na stopę na pewno nie da rady dorosłemu szczurowi czy wężowi. Potrzebowałem jednak dalszego obiektu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •