[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podnieść głowę, żeby zobaczyć, że niebo nad morzem było jaśniejsze, a zachodzące
na horyzoncie słońce rzucało jeszcze słabe odblaski. Gwiazdy chowały się za
mgiełką.
* Tędy skrócimy sobie drogę. * Masza zanurkowała wydeptaną glinianą ścieżką w
dół w stronę drabinki albo mostka.
* Widzisz coś w takich ciemnościach? * Butonow dotknął jej ramienia.
* Jestem jak kotka, dobrze się orientuję w ciemności.
Nie widział, czy się uśmiecha, ale pomyślał, że żartuje.
* W naszej rodzinie to się zdarza. Bardzo wygodna rzecz: widzieć to, czego nikt nie
widzi...
Był to taki wymowny kobiecy sygnał, próba zmniejszenia dystansu między nimi,
ogromnego na razie jak otchłań morska, który można było jednak pokonać w każdej
chwili.
To nie znaczy, że Masza działała według jakiegoś z góry przygotowanego planu.
Raczej dojrzała do tego, żeby wziąć udział w gotowym planie. Jak kulka w dziecięcej
grze trafiła do bramki i potoczyła się po torze, z którego nie ma innego wyjścia prócz
pustej, oplecionej siatką łuzy. Ale domyśliła się tego dopiero pózniej, w czasie
długich bezsennych zimowych nocy.
A póki co prowadziła Butonowa za rękę przez mostek i po drabince, a potem ścieżką
do góry i rzeczywiście skróciwszy drogę o jakieś półtora kilometra wyprowadziła go
na udeptaną drogę z piramidami topoli po obu stronach. Była to już dość szeroka
droga, która prowadziła na skróty do szosy. Na szosie puściła jego rękę. Butonow
szedł szybkim, pewnym krokiem, Masza ledwie za nim
nadążała. Był jakby nieobecny, rozmyślał o sprawach zostawionych w Moskwie, o
odwołanym wyjezdzie, zastanawiając się, co to mogło znaczyć.
Masza patrzyła mu w plecy i czuła jak bardzo jest mu obojętna. Miała ogromną chęć
rzucić się na niego z pięściami, rozerwać niebieską koszulę, zacząć krzyczeć...
Weszli do Osady, a Masza wciąż nie mogła pogodzić się z myślą, że za chwilę się
rozstanÄ….
* Zaczekaj! * powiedziała, kiedy mijali Pępek. * Tędy.
Posłusznie skręcił. Teraz Masza szła przodem.
* To tu * powiedziała i usiadła na ziemi.
Zatrzymał się. Wydawało mu się, że słyszy uderzenia jej serca, a ona miała wrażenie,
że jej serce bije jak dzwon na całą okolicę.
* Usiądz * poprosiła i on kucnął obok niej. Objęła go za szyję:
* Pocałuj mnie.
Butonow uśmiechnął się do niej jak do domowego zwierzątka.
* Bardzo chcesz? Kiwnęła głową.
Nie czuł żadnego podniecenia, ale znał się na rzeczy. Przytulił ją do siebie i
pocałował, dziwiąc się, że ma takie gorące usta.
Zawsze trzymał się zasad, więc i tym razem nie zapomniał, że najpierw trzeba
rozebrać partnerkę, a dopiero pózniej rozebrać się samemu. Przesunął ręką po jej
spodniach i spotkał się z jej palcami nerwowo rozpinającymi zacinający się zamek.
Wyślizgnęła się ze sztywnych szmatek i zaczęła szarpać guziki na jego koszuli.
Roześmiał się.
* Ciebie co, w domu nie karmiÄ…?
Jej zabawny zapał trochę podniecił Butonowa, ale czując, że nie jest jeszcze gotów,
ociągał się. Gorący dotyk jej rąk *  Nika, Nika, zrobiłam to!" * rozpaczliwe stękanie:
*  Butonow! Butonow!" * i poczuł, że już może.
W środku wydała mu się bardziej pociągająca niż na zewnątrz, była niespodziewanie
gorÄ…ca.
* Masz tam piec? * roześmiał się.
Ale jej nie było do śmiechu, twarz miała mokrą od łez i zdołała tylko wymamrotać:
* Butonow, jesteÅ› taki! Taki...
Butonow czuł, że dziewczyna go znacznie wyprzedza, domyślając się, że należy do
tej samej kategorii kobiet, co Rożka * namiętna, gorąca i nawet zewnętrznie trochę
do niej podobna, tylko bez tych afrykańskich włosów. Chwycił dłońmi jej małą
głowę, do bólu przyciskając uszy, przytulił do siebie tak mocno, że poczuł uderzenia
jej serca, jakby był w środku jej klatki piersiowej. Ale szybko puścił, wystraszywszy
się, że mógł sprawić jej ból:
* Przepraszam, maleńka, przepraszam...
Kiedy wyprostował się i podniósł głowę, wydało mu się, że znajdują się w promieniu
reflektora: powietrze jaśniało niebieskawym światłem i widać było każde zdzbło
trawy. %7ładnego reflektora oczywiście nie było * na niebie toczył się okrągły księżyc,
ogromny, płaski, srebrzystoniebieski.
* Wybacz, ale przedstawienie skończone. * Poklepał ją po udzie.
Podniosła się i wtedy zobaczył, że jest pięknie zbudowana, tylko nogi miała trochę
krzywe, z przerwą na górze, jak u Rożki. Ale podobała mu
się ta wąziutka przerwa * lepiej to, niż grube uda ocierające się o siebie tak mocno,
że zostają czerwone ślady, jak u Olgi.
Był już ubrany, a ona wciąż stała w świetle księżyca i on zle zrozumiał jej ociąganie
się, czuł się zmęczony, wróciły myśli o odłożonym wyjezdzie...
Osada była teraz jak na dłoni i Butonow dostrzegł ścieżkę, która prowadziła wprost
do domu Witki, na tyły podwórka Adoczki. Przycisnął do siebie Maszę, przesunął
palcem wzdłuż jej delikatnego kręgosłupa:
* Odprowadzić, czy sama dobiegniesz?
* Sama. * Ale nie odeszła i zatrzymała go. * Nie powiedziałeś, że mnie kochasz...
Butonow się roześmiał, był w świetnym humorze:
* A jak myślisz, co przed chwilą robiliśmy? Masza pobiegła do domu * wszystko
było jak
nowe: ręce, nogi, wargi...
Zdarzył się jakiś cud... to jakieś szaleństwo... Czyżby przeżyła właśnie to, za czym
Nika uganiała się przez całe życie... Biedny Alik...
Zajrzała po powrocie do dzieci: pośrodku pokoju stał spakowany plecak. Liza i Alik
spali na łóżkach polowych, Katia * na tapczanie. Niki nie było.  Pewnie położyła się
w pokoju Samoni" * pomyślała Masza. Miała ogromną ochotę ją obudzić i wszystko
opowiedzieć, ale postanowiła nie budzić Niki w środku nocy. Nawet nie zajrzała do
pokoju Samoni i na paluszkach przeszła od razu do Granatowego...
Przygody Butonowa jednak na tym się nie skończyły. Zdziwił się, znajdując po
powrocie otwarte drzwi, dobrze pamiętał, że wychodząc, zamykał je na haczyk.
Wszedł do środka, skrzypiąc drzwiami, zrzucił trampki na podłogę i przeszedł do
drugiego pokoju, gdzie zwykle spał.
Na wysokiej pościeli, urządzonej w bardzo skomplikowany sposób, po ukraińsku, z
narzutą z koronkową falbanką i piramidą poduszek, wznoszoną każdego ranka przez
Adę, spała Nika. Jej bujne rude włosy były rozrzucone na białej kołdrze.
Tak naprawdę już nie spała, bo obudziło ją skrzypienie drzwi. Otworzyła oczy i
trochę udawany szeroki uśmiech rozjaśnił jej twarz:
* Niespodzianka! Dostarczono prosto do domu!
...Drugie podejście było u Butonowa zwykle lepsze od pierwszego. Nika nie miała do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •