[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lepsza.
Zesztywniała, kiedy ręce Shane'a zsunęły się na jej biodra,
potem wsunęły pod gumkę majteczek i objęły jej nagie pośladki.
Przywarła do niego całą sobą i chciała powiedzieć „tak", ale z
jej ust wydobył się tylko nieartykułowany jęk.
Shane zrozumiał go zupełnie inaczej. Znieruchomiał na
moment i szybko wysunął ręce spod jej szortów, odrywając usta
od jej warg.
- Shane?
- A niech to cholera - warknął i nerwowym ruchem przeczesał
ręką włosy.
- Shane, wszystko w porządku - szepnęła i położyła mu rękę
na ramieniu.
- Wcale nie. - Shane zrzucił jej rękę i spojrzał na nią
dziwnym, nieodgadnionym wzrokiem. - Przepraszam. Nie
powinienem tego robić.
45
- Co takiego?
- To nie twoja wina - rzekł szybko. - Ja... sam nie
wiem, co we mnie wstąpiło. Byłaś tak blisko i po prostu
straciłem głowę. To się już nigdy nie powtórzy.
Jego słowa były jak policzek. Zaledwie przed chwilą Jessy
była w siódmym niebie, a teraz...
- Jeszcze raz cię przepraszam.
- Nie ma sprawy - mruknęła, póki jeszcze była w stanie
mówić, póki jeszcze nie zrobiła czegoś głupiego. Nie mogła mu
przecież powiedzieć, że ona niczego nie żałuje, lecz wprost
przeciwnie, chciałaby więcej, dużo więcej. - A teraz, jeśli nie
masz nic przeciw temu, skończę malowanie i pójdę się umyć.
Mam spotkanie... Jestem umówiona, żeby obejrzeć mieszkanie
do wynajęcia... To znaczy, jeśli zostaniesz z Chloe...
- Tak, ale...
- Dzięki. A jeśli martwisz się o dywan, to niepotrzebnie. -
Jessy schyliła się i zdjęła pochlapane farbą tenisówki.
Wiedziała, że zachowuje się idiotycznie, ale nie mogła dopuścić
Shane'a do głosu. - Widzisz? Niczego nie pobrudzę.
- Jessy...
- No to na razie. - Jessy zdobyła się nawet na uśmiech.
I tak jak poprzedniego dnia, po prostu wybiegła z pokoju.
Tyle tylko, że tym razem czuła się tysiąc razy gorzej.
Kiedy tylko Jessy zniknęła za progiem, Shane stracił całe
opanowanie.
Od razu zaklął siarczyście. A niech to cholera weźmie! Co mu
wpadło do głowy, by ją tak całować? Jak mógł zrobić coś tak
głupiego? Co myślał?
Przynajmniej na to ostatnie pytanie odpowiedź była prosta. W
ogóle nie myślał. W każdym razie nie głową. Po raz pierwszy od
roku stracił panowanie na swymi emocjami i pozwolił sobie
czuć. Najpierw złość - kiedy wrócił do domu i stwierdził, że
Jessy zaczęła malowanie bez niego. Potem zachciało mu się z
niej naigrawać, a kiedy zachowała się jak dawna Jess i pomazała
46
go farbą - był wręcz rozbawiony. A potem, nagle, ni z tego, ni z
owego poczuł pożądanie!
Ostre. Nie do opanowania. Nierozsądne.
I to wobec Jessy! Przyjaciółki z dzieciństwa. Kumpla.
Shane aż pokręcił głową. Gdyby wciąż nie czuł na wargach
smaku jej ust i nie pamiętał, jak ciepłe, szczupłe i jędrne jest jej
ciało, uznałby że to wszystko wcale się nie wydarzyło.
A jednak nadal czuł smak jej ust. I nadal pamiętał. Na pewno
nie zapomni, co czuł, całując Jess. Był gotowy. Twardy,
pulsujący, rozpalony. I gdyby nie ten jej cichy jęk, kto wie, jak
by się to skończyło.
Ale ten jęk go ostudził.
Lecz kiedy teraz o nim myślał, zupełnie nie rozumiał swojej
reakcji. Bo Jess nie reagowała jak kobieta oburzona, zła,
przerażona czy obrażona.
Właśnie. Była wstrząśnięta tym, że facet, którego zawsze
uważała za przyjaciela, nagle chwycił ją za pupę.
Shane aż zazgrzytał zębami, przypominając sobie jej minę,
wzrok,
jej
niepewność.
Tak,
była
wstrząśnięta.
Jego
zachowaniem. I gdyby postanowiła się wyprowadzić, wiedział,
że na to zasłużył.
Tyle tylko, że nie chciał, by Jess odeszła.
Przeraziła go ta myśl, choć gdy się głębiej zastanowił, nie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •