[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szkodliwy wpływ na dzieci aniżeli nasz  salon" lub
 salonik". W kredensie dzieci uczÄ… siÄ™ ordy-
narnych wyrazów i brzydkich manier, to prawda,
lecz w salonie przyswajają sobie ordynarne myśli i
brzydkie uczucia.
Sam nakaz trzymania siÄ™ z daleka od ludzi,
z którymi dzieci są w stałym kontakcie, jest
niemoralny.
Wiele u nas się mówi o straszliwej rozpuście
służby, zwłaszcza pańszczyznianej. Rzeczywiście,
nie odznacza się ona wzorową surowością obycza-
jów, upadek moralny widoczny już jest choćby w
tym, że zbyt wiele znosi, zbyt rzadko się buntuje
44/85
i rzadko okazuje sprzeciw. Lecz nie o to chodzi.
Chciałbym wiedzieć, jaka klasa ludzi w Rosji jest
mniej zdemoralizowana od nich. Czy czasem nie
szlachta lub urzędnicy? A może duchowieństwo?
Czemu się śmiejecie?
Może jedynie chłopi będą mieli pewną rację...
Różnica między szlachtą a czeladzią jest
równie mała Jak między brzmieniem tych słów.
Nienawidzę, zwłaszcza po klęskach 1848 roku,
demagogicznego schlebiania tłumowi, lecz
jeszcze bardziej nienawidzÄ™ arystokratycznych os-
zczerstw rzucanych na lud. Przedstawiając służą-
cych i niewolników jako rozpustne zwierzęta, plan-
tatorzy mydlą oczy innym i tłumią krzyk sumienia
w sobie. Rzadko jesteśmy lepsi od motłochu, lecz
wyrażamy się delikatniej, sprytniej zatajamy
egoizm i namiętności; nasze pragnienia nie są tak
ordynarne i tak jawne wskutek łatwości ich za-
spokajania i nawyku do powściągliwości; jesteśmy
po prostu bogatsi, bardziej syci, a wskutek tego 
bardziej wybredni. Gdy hrabia Alma-viva wyliczał
cyrulikowi sewilskiemu przymioty, jakich żąda od
służącego, Pigaro rzekł z westchnieniem:  Jeśli
służący winien posiadać wszystkie te zalety, to
czy znajdzie się wielu panów zasługujących na to,
by zostać lokajami?"
45/85
Rozpusta w Rosji, biorąc ogólnie, nie sięga
głęboko, jest raczej dzika i ordynarna, hałaśliwa i
wulgarna, rozpasana i bezwstydna. Duchowieńst-
wo, zamykając się w domu, upija się i obżera wraz
z kupiectwem. Szlachta upija siÄ™ otwarcie, zgrywa
się w karty, bije służbę, uprawia rozpustę z poko-
jówkami, zle prowadzi swoje interesy i jeszcze
gorzej  życie rodzinne. Urzędnicy robią to samo,
lecz ohydniej, a prócz tego podlizują się naczel-
nikom i zajmują się drobną kradzieżą. Szlachta
właściwie kradnie mniej, otwarcie zabiera cudze,
a zresztą, jeśli się tylko trafi, nie pogardza
pieniędzmi.
Wszystkie te miłe przywary występują w
formie jeszcze ordynarniejszej u urzędników, ma-
jących stopień poniżej czternastego, oraz wśród
szlachty nie należącej do cara lecz do obywateli
ziemskich. Ale czemu mają być gorsi od innych
jako stan  nie wiem.
Przebierając w myśli wspomnienia dotyczące
nie tylko czeladzi w naszym domu i u Senatora,
lecz również służących dwóch, trzech zaprzy-
jaznionych z nami domów z okresu dwudziestu
pięciu lat, nie pamiętam nic szczególnie występ-
nego w ich zachowaniu się. Chyba że wypadłoby
wspomnieć o niewielkich kradzieżach; ...lecz tu
pojmowanie tych spraw tak gmatwa siÄ™ wskutek
46/85
sytuacji, że trudno jest osądzić: człowiek-własność
nie certuje się ze swym kolegą i postępuje za pan
brat z pańską własnością. Byłoby bardziej spraw-
iedliwe wyłączyć jakichś tam chwilowych ulu-
bieńców, foworytów i faworytki, wielkopańskie pa-
niusie, zauszników; lecz po pierwsze stanowią oni
wyjÄ…tek, sÄ… to Kleinmichelowie od stajni, Benk-
endörfowie od piwnicy, Pieriekusichiny w strojach
codziennych, panie Pompadour na bosaka; ponad-
to oni to właśnie prowadzą się najlepiej ze wszys-
tkich, upijajÄ… siÄ™ jedynie w nocy i ubrania swego
nie zastawiajÄ… w szynku.
Naiwna rozpusta pozostałych kręci się dokoła
szklanki wódki i butelki piwa, dokoła wesołej roz-
mowy i fajki, samowolnego wychodzenia z domu,
kłótni, dochodzących niekiedy do bójki, nabiera-
nia państwa, którzy żądają od nich rzeczy nie-
ludzkich i niemożliwych. Oczywiście przy niewol-
nictwie brak z jednej strony wszelkiego wychowa-
nia, z drugiej zaś wiejskiej prostoty, wniósł
nieskończenie wiele brzydkiego i wypaczonego w
ich obyczaje; lecz przy tym wszystkim, podobnie
jak Murzyni w Ameryce, pozostali oni na poły
dziećmi; błahostka cieszy ich, błahostka martwi;
pragnienia ich sÄ… ograniczone i raczej naiwne i
ludzkie niż występne.
47/85
Wódka i herbata, szynk i traktiernia  to dwie
stałe namiętności rosyjskiego służącego; przez nie
kradnie, przez nie jest biedny, prześladowany,
karany i przez nie też pozostawia rodzinę w nędzy.
Nie ma nic łatwiejszego, jak z wyżyn trzezwego
upojenia ojca Matthewsa potępić pijaństwo i
siedząc przy stole dziwić się, czemu słudzy chodzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •