[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jechał na kilka dni do rodziców, ale umówił się z nią, że wróci tego dnia po połu-
dniu. Miał po nią wpaść, na bal mieli wybrać się razem. Ale na krótko przed
ustaloną godziną dostała od niego wiadomość:  Trochę się spóznię, więc pojedz
sama taksówką. Przepraszam i do zobaczenia na miejscu. Kocham cię, J.".
Pamiętała, że kiedy tam dotarł, wyglądał na wykończonego, ale ona uznała, że
jest po prostu zmęczony długą jazdą samochodem. Przez cały wieczór zachowy-
wał się inaczej niż zwykle: prawie się nie odzywał, na jego twarzy malowało się
jakieś dziwne zamyślenie. Gdyby tylko wiedziała, co się, wtedy stało...
- To potworne. To straszne być świadkiem czegoś takiego. Ale czemu mi o
tym nie powiedziałeś? Dlaczego milczałeś?
- Wiedziałem, jak byś zareagowała - odparł z kamienną twarzą. - Powiedziała-
byś, że ta sprawa nie dotyczy nas dwojga. Ale zrozum, ta tragedia rozbiła do
końca moją rodzinę, a ja nie mogłem cię wciągać w to nieszczęście. Ojciec swo-
im pijaństwem zrujnował życie mojej matce, mnie i mojemu bratu. I zabił tę
dziewczynÄ™.
LR
T
- Ale mimo, że dorastałeś w rodzinie alkoholika, wyszedłeś na ludzi, usamo-
dzielniłeś się, zostałeś lekarzem. Trudno mi uwierzyć, że zerwałeś nasz związek
z powodu tego, co zrobił twój ojciec.
- Tak było, musisz mi uwierzyć. Ty miałaś szczęśliwe dzieciństwo i kochającą
rodzinę, więc nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak wygląda życie z agresyw-
nym alkoholikiem. Tamten wypadek naznaczył na zawsze całą moją rodzinę,
wpłynął na mój stosunek do świata i na moje myślenie.
- Co się stało z twoim ojcem? - spytała, czując, że musi poznać całą prawdę.
- Poszedł do więzienia, a moja matka do końca życia nie chciała ze mną roz-
mawiać. Nie umiała mi wybaczyć, że zeznawałem przeciwko niemu. Uważała, że
doniosłem na niego. Dla niej byłem zdrajcą, który zniszczył rodzinę. Ojciec był
agresywny, bił ją i znieważał, ale ona go kochała. Jak się okazało, kochała go
bardziej niż mnie i zawsze opowiadała się po jego stronie. Czy teraz możesz zro-
zumieć, dlaczego nie chciałem się wiązać? Zostałem obciążony straszliwym ba-
gażem. W mojej rodzinie alkoholizm był od pokoleń, więc kto mógłby mi za-
gwarantować, że ja też tak nie skończę?
- Przecież to jest czyste gdybanie - odparła pod- niesionym głosem. - A poza
tym to nie twoja wina, z jakiej pochodzisz rodziny.
- Pomyśl tylko, co by powiedzieli twoi rodzice o moim tatusiu. Ponieważ nie
jesteśmy razem, to nie ma zresztą większego znaczenia. Sama przyznałaś bez
owijania w bawełnę, że mi nie wybaczyłaś, choć od naszego rozstania upłynęło
tyle lat.
Próbowałam go znienawidzić, ale bezskutecznie, pomyślała Sally. Nie dość na
tym: gdyby miała być przed sobą szczera, musiałaby przyznać, że on wciąż dzia-
LR
T
ła na nią jak magnes i budzi w niej pożądanie. A teraz, gdy poznała przyczynę
ich rozstania, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby...
- Kiedy spotkaliśmy się po moim powrocie do Szkocji, zauważyłem, że czu-
jesz do mnie antypatię. To było zrozumiałe, ale miałem nadzieję, że z czasem za-
czniesz mnie tolerować. Byłaś przecież zaręczona, więc sądziłem, że nasze daw-
ne sprawy nie powinny być dla ciebie takie bolesne. Muszę przyznać, że nie było
mi łatwo pracować z tobą, bo na każdym kroku okazywałaś mi niechęć, ale liczy-
łem, że to się zmieni. Jednak dzisiaj powiedziałaś mi bez ogródek, że się myli-
łem, wierząc, że zdołasz mi przebaczyć. Wcale ci się nie dziwię, że nie chcesz
mieć do czynienia z kimś, kto ci przypomina przykre prze- życia sprzed lat. I dla-
tego uważam, że będzie najlepiej, jeśli rozwiążemy naszą współpracę.
- Jak to, rozwiążemy? - powiedziała, patrząc na niego zaskoczona. - Przecież
mówiłeś, że zostaniesz do powrotu Jean z Nowej Zelandii...
- Nie chciałbym ci sprawiać zawodu, ale z tego, co mówisz, nie uporałaś się z
bólem sprzed lat. Więc będzie lepiej dla nas obojga, jeśli odejdę. Dasz sobie radę
beze mnie, tym bardziej że nie wybierasz się w podróż poślubną.
LR
T
ROZDZIAA ÓSMY
Patrzyła na niego z osłupieniem, nie mogąc wydobyć słowa. Nie chcę, żeby
odchodził, z dnia na dzień nie znajdę nikogo na zastępstwo, myślała gorączkowo.
Jest dobrym lekarzem, pacjenci bardzo go ceniÄ…. Ale, niech to szlag trafi, nie o to
tylko chodzi. Tęskniłabym za nim... Przecież nie mogę przez całe życie rozpa-
miętywać tego, co się stało sześć lat temu.
Po gwałtownym wybuchu sprzed paru minut, kiedy dała upust żalowi i gory-
czy, czuła się oczyszczona, jakby ten wybuch uwolnił ją od jakiejś trucizny.
Przede wszystkim jednak nie czuła do Jacka żadnej  antypatii", a jeśli to nie była
miłość, to na pewno...
- Nie chcę, żebyś odszedł - wykrztusiła, przełykając ślinę. - Powinniśmy za-
pomnieć o dawnych urazach, spróbujmy się zaprzyjaznić. To jest możliwe, je-
stem tego pewna.
- Wygarnęłaś mi całą prawdę, powiedziałaś, że nie możesz mi wybaczyć tego,
co się stało. Nie wierzę, żebyś mogła tak szybko zapomnieć o dawnej krzywdzie.
LR
T
- Ale to prawda, Jack, nie czuję do ciebie urazy. Dzięki temu, że mi powiedzia-
łeś o tej straszliwej tragedii, zrozumiałam, dlaczego postanowiłeś odejść. Nie
mam do ciebie pretensji, absolutnie nie czuję do ciebie antypatii. Jesteś świetnym
lekarzem i dobrze mi się z tobą pracuje. Proszę, nie rezygnuj z pracy - dodała ci-
cho.
Przez chwilę spoglądał na nią badawczo, po czym się odrobinę rozchmurzył.
- Mnie też się z tobą dobrze pracuje  mruknął pod nosem.
Bardzo chciał dotknąć jej ręki, ale się powstrzymał. Wiedział, jak łatwo stra-
ciłby głowę. Jest wykluczone, by mogli do siebie wrócić. To nie ulega wątpliwo-
ści, zwłaszcza że ona poznała prawdę i wie, że jest synem mordercy. W najlep-
szym razie mogą ułożyć między sobą stosunki na gruncie zawodowym.
- Czy jesteś pewna, Sally, że się jakoś zdołamy dogadać i wytrzymamy ze sobą
do powrotu Jean?
- Jestem o tym absolutnie przekonana.
Zerknęła na niego kątem oka, czując łomotanie serca i suchość w gardle. Miała
wrażenie, że nieszczęśliwe lata po rozstaniu odchodzą w niepamięć, a sprzeczne
uczucia wobec Jacka, które męczyły ją od paru tygodni, skrystalizowały się w
nieodparte, rozpaczliwe pragnienie, by znowu jÄ… wziÄ…Å‚ w ramiona.
On, pragnąc ukryć przypływ pożądania, podniósł się gwałtownie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •