[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uczucia, i¿ nigdy ju¿ ani Suworow, ani Krylenko w WiSle konia nie napoi, gdy¿ ka¿dego
wroga m³oda moc narodowa rozedrze u plemiennych granic i raczej trupami wszystkich mê¿-
czyzn zawali drogi do wnêtrza kraju wiod¹ce, ni¿by mia³a do jarzma siê schyliæ ponownie, -
odetchniemy i w narodowym piSmiennictwie od rosyjskiego wp³ywu. Zdawa³oby siê, ¿e zna-
my ju¿ niezgorzej te wszystkie perypetie i ¿eSmy siê niemi nasycili do znaku. Tymczasem -
tak nie jest. Najm³odsza poezja polska nie mo¿e siê odessaæ, oderwaæ od piersi wielkiej  ma-
tuszki . Futuryzm, stary ju¿ i strudzony, przywêdrowa³ i do nas wreszcie z Rosji, a rodzimy
snobizm podaje, jako nowoSæ, ów najistotniejszy kacapizm:
 Miejsca! Gromada idzie, proletariacki samum!
Czapkami drogê wymoSci³ taneczny krok rewolucji.
Rwiat postawiony pod Scian¹, jak ma³y, blady cz³owieczek.
Mruga³ bezradnie oczkami, gdy kolbySmy wznieSli do ramion.
P³aka³ zmartwiony Chrystus o dusze swoich owieczek.
Gdy salw¹ gruchnê³y lufy i Snieg siê krwi¹ poplami³.
Nam-li dziS skomleæ nad trupem, gdy hymnem têtni nerw,
Czaszk¹ o ziemiê grzmociæ i krzyczeæ: nie przeklinaj!?
Do wszystkich okien i drzwi ju¿ wali kolbami mauzerów
W ³unach wschodz¹cej zorzy wielka, Swietlana Nowina .6)
Na odwrocie pierwszej stronicy swego poematu Bruno Jasieñski umieSci³ cytat z Liens G.
Apollinaire a:
23
 Libres de tous liens
Donnons-nous la main
lecz niewiele wspólnego ma on z poet¹ francuskim. Natomiast wszystko go ³¹czy z poetami
Rosji: niweczenie ustalonej pisowni, lubowanie siê w opisach jakiegoS  Swiata pod Scian¹, gdy
 hymnem têtni nerw ,- no, i ów Chrystus, tak nieodzowny w ka¿dym utworze rosyjskim, przy
rozstrzeliwaniach, morderstwach i tym podobnych rozkoszach majakowszczyzny.  Nowina ,
która, jakoby,  wali ju¿ kolbami mauzerów do wszystkich okien i drzwi - jest to snobistyczna
nowinka, literacka formu³ka, przeniesiona z ksi¹¿ek rosyjskich do ksi¹¿ek polskich wraz z ca-
³ym aparatem niezbêdnych akcesoriów najczySciej cudzoziemskich, jest to wiêc literacki  kie-
runek , oczytany ju¿, ograny, porzucony przez tameczny snobizm i zwalczany przez kierunki
nowe, ima¿inizm, mistycyzm, oraz przez najnowsze wycie w nocy Marienhofa:
 Ja wycho¿u p³oszczadiami orat :
Pradajotsia sierdce absolutno lisznieje!
Ej, kto choczet pudami tosku pokupat ?
Wexmy dla przyk³adu sprawê ortografii. W Rosji zaprowadzi³ zmianê, pominiêcie starego jat
które nas tyle ³ez w dzieciñstwie kosztowa³o, znaku twardego, oraz inne uproszczenia, - sam
rz¹d sowiecki. Wszystkie ksi¹¿ki i czasopisma drukowane s¹ wed³ug nowej pisowni. O ile
tedy utwory jakiego poety wychodzi³y z pod prasy w samej Rosji, musia³y byæ odziane w sza-
tê nowej pisowni. Dlaczego utalentowany poeta Bruno Jasieñski drukuje swoj¹ ksi¹¿kê tutaj,
u nas inaczej, ni¿ wszyscy, wed³ug jakiejS pisowni nieznanej nikomu, wymySlonej z g³owy?
Wyt³umaczenie jest tylko jedno: naSladownictwo gotowego wzoru. Jaki¿ bowiem inny czyn-
nik artystycznej, literackiej, narodowej, czy spo³ecznej natury móg³ sk³oniæ tego poetê do
wyrz¹dzenia tak ciê¿kiej krzywdy naszej narodowej kulturze, jak niweczenie ustalonego spo-
sobu wyra¿ania mySli? Gdyby jego utwór by³ jedynie monologiem wewnêtrznym, wyrazem
Snienia duszy, ujêtym w wyrazy, to twórcy by³oby przecie wszystko jedno, jak ten proces taj-
ny wyraziæ graficznie i naj³atwiej by³oby mu wyraziæ go w sposób najprostszy, do którego
rêka przywyk³a. Gdyby jego utwór by³ produktem Swiadomego, czy nieSwiadomego przewi-
dzenia, i¿ winien byæ powszechnie czytany, winien budziæ echo, byæ istotnie  nowin¹ szcze-
rego i Smia³ego ducha,-to i ten, wtórny motor twórczoSci winien by by³ sk³oniæ poetê do wy-
boru mod³y rozpowszechnienia jego dzie³a najbardziej dostêpnej dla szerokiego ko³a czytel-
ników, czyli ustalonego sposobu ujmowania mySli. Poeta jest ofiar¹ trzeciej pobudki, posta-
nawia zab³ysn¹æ w Swiecie literackim wytworzyæ protesty i sprzeciwy, uderzyæ i oburzyæ
pewn¹ sferê ludzi, pisz¹c nawet swe nazwisko w sposób niew³aSciwy, przynieSæ na nasz ry-
nek literacki olSniewaj¹c¹ modê. Zecerzy musz¹ Slepiaæ, sk³adaj¹c cudaczne wyrazy, korek-
tor w g³owê zachodzi, dlaczego ma poprawiaæ dni dziwne na dñi dxiwne, pêdzi³y na pendx³y,
chodnikami na hodñkami i tym podobne. Gdy siê widzi, jak na d³oni szkodê piêknych usi³o-
wañ artystycznych, podjêtych ku nieuSwiadomionej mo¿e, lecz niew¹tpliwej szkodzie jêzyka
polskiego, ma siê takie wra¿enie, jak gdyby artysta malarz, zamiast wynalezienia nowej, swej
w³asnej kombinacji barw i nowych wartoSci Swiat³a i cienia, po³ama³ swe pêdzle i tuby farb,
zmiesza³ wszystko w jedn¹ masê i obraz swój palcem malowa³. Sprawa tak zdaje siê prosta, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •