[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jakby miaÅ‚ dulary. Dom, gada, bym kupiÅ‚ mu¬rowany, wielki. StodoÅ‚Ä™ bym nowÄ… postawiÅ‚. OborÄ™
bym postawiÅ‚. I chlewnie. I krów dziesięć bym kupiÅ‚. CiÄ…gnik bym kupiÅ‚. Motor bym ku¬piÅ‚.
Zapalniczkę na gaz bym kupił. Wszystko bym kupił.
Zwariował do reszty! Orać mu pole trzeba, a on w sufit wpatrzony. Klukowej brzuch się już
opuÅ›ciÅ‚, lada dzieÅ„ zlegnie, dzieciów czworo, naj¬starsze pięć lat, a Kluk, zamiast robić, o
dula¬rach duma, tylko o nich. %7Å‚eby chociaż jeszcze raz pomacać, jÄ™czy.
Poszła Klukowa do Kulasów. Kulasy, ulitujcie się, zlegne za niedługo, pole nie zorane, obornik nie
wyrzucony, pożyczcie choć jednego dulara, odniosę, przysięgam, może jak pomaca, rozum mu
wróci.
Ale Kulasowa tylko warknęła: Macać to on cie¬bie maca, i za dużo maca, co rok prorok, a wam co
do naszych dularów.
Ożesz tę Kulasową! Wykrzyczała Klukowa co mysli o niej, nadwerężyła się od tego krzyku i ledwo
do domu wróciła, zległa w stodole. Matko święta: dwie dziewuchy urodziła, tak pod wieczór,
jeszcze się dobrze nie ściemniło. Do domu dzie^ wuchy przyniosła ze stodoły, bo Klukowa zawsze
W} stodole, nie chce w domie brudzić; i dopiero P acz, a wyklinanie, ożesz, że nowe dwie gęby do
żywienia, a tu pole nie zorane, a pieniÄ…dzom na książeczce nie przybyÅ‚o, bo przecież Kluk zi¬mÄ… do
lasu nie chodził.
Sodoma i gomora, co siÄ™ na wieczór u Kluków wyprawiaÅ‚o. Chociaż jeszcze sÅ‚aba, nawaliÅ‚a Klu¬ka
Klukowa za te dwie dziewuchy, nawaliła g0 mietłą, i kijem, i kułakami, aże osłabła do reszty i krew
siÄ™ z niej lać zaczęła, i myÅ›leli my, że po¬gotowie trzeba bÄ™dzie wzywać, ale SoÅ‚tyska ku¬raka
szybko zarżnęła, nagotowaÅ‚a mocnego roso¬Å‚u, zaniosÅ‚a Klukowej, a Wasylicha przybiegÅ‚a i daÅ‚a
ziółka na krwi wstrzymanie.
Kluk z domu uciekÅ‚. Kurna! Tam Klukowa pra¬wie kona, a Kluk w tym czasie razem z pijanym
Dobiechem Kulasów obrabia!
Bo tak: natknął się na opitego Dobiecha, który akurat z rowu się wygrzebywał, i szedł szukać
jakiegoś nowego wypitku. To Kluk do Dobiecha mówi: Dobiech, dularów chcesz? Dobiech gada:
chcem. To chodz, mówi Kluk. Po dulary pójdziem do Kulasów.
To poszli. Kluk Dobiecha podpierać musiał, ciągnąć, widział ich Pipek na szosie. Nawet się
za¬pytaÅ‚: dokÄ…d wy, chÅ‚opy? ale Kluk tylko rÄ™kÄ… za¬machaÅ‚.
A Pipek myÅ›laÅ‚, że Kluk też jak Dobiech pija¬ny, to też machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… i poszedÅ‚ sobie.
I patrzcie go, tego Kluka! Niby durny, niby półgłówek, a on musiał tak na tej wersalce leząc
wszystko dokładnie uplanować. Bo przed domem Kulasów i Wdowy pończochę czarną Klukowej z
kieszeni wyciÄ…gnÄ…Å‚, kozikiem przerżnÄ…Å‚ na p°*. i sobie, i Dobiechowi poÅ„czochÄ™ na gÄ™bÄ™ wciÄ…gnÄ…Å‚-
I tak weszli niby prawdziwe bandyty do Kula¬sów. Już caÅ‚kiem ciemno byÅ‚o, pózno. Wdowa musi,
spała, bo się u niej światła nie paliły. A i Kulasy w łóżku leżeli.
Przydusili Kulasa jego wÅ‚asnÄ… pierzynÄ…. Ku¬lasowa Kluk w kÄ…t zapÄ™dziÅ‚, kozik jej do gardÅ‚a
przystawiając. Kazał cicho siedzieć i nowennę odmawiać.
Dobiech Kulasa pierzyną przydusza i przydusza, a Kluk dularów wszędzie szuka. Weki tłucze,
po¬duchy tnie, bieliznÄ™ z szafy wyrzuca, krzesÅ‚a wy¬pruwa, a harmonii dularów znalezć nie może.
Nie wytrzymaÅ‚ z nerw, nerwy go poniosÅ‚y, za¬klÄ…Å‚: Kurna! I gdzie te dulary?
I tym siÄ™ wydaÅ‚. Jak Kulasowa posÅ‚yszaÅ‚a  kur¬na" Kluka, strach jÄ… opuÅ›ciÅ‚ w jednej chwili. Ożesz!
a ona myÅ›laÅ‚a, że to najprawdziwsze ban¬dyty, a to Kluk? Ożesz! I jak nie wrzaÅ›nie: Kluk! I za to,
co pod ręką. A pod ręką miała żelazko do prasowania, ciężkie, na duszę. Kulasowa zawsze takim
żelazkiem prasuje, wiadomo, chytra, elek¬trycznoÅ›ci jej szkoda wypalać. I przywaliÅ‚a Klu¬kowi w
Å‚eb tym żelazkiem raz, a dobrze. PadÅ‚ od razu i leży, gÅ‚osu nie wydaje. Ale Dobiech pija¬ny, ciÄ…gle
Kulasa przydusza, jak mu Kluk kazaÅ‚. On to jedno zapamiÄ™taÅ‚: przyduszać, to i przydu¬sza. O Jezu,
jak się Kulasowa rzuciła na Dobiecha! Szkoda, że nikt tego nie oglądał na własne oczy, byłoby na
co popatrzeć, to dopiero kino! Rzuciła S1ę. na podłogę zwaliła, siadła na nim okrakiem i wali g0
pięścią, i wali. A tak go dobrze nawaliła, Ze złarnała mu aż trzy żebra, co pózniej na jaw wyszło.
Ale ma Kulasowa krzepÄ™, a niech jÄ…!
I tak: Kluk leży bez przytomnoÅ›ci, Dobiech jÄ™¬czy, Kulas ledwo zipie, jeszcze trochÄ™, to by g0
całkiem na śmierć Dobiech przydusił, na amen, a Kulasowa za kij i do Wdowy! O, i nie
uÅ›mie¬chaÅ‚a siÄ™ sÅ‚odko Kulasowa, nie gadaÅ‚a sÄ…siadko kochana, o, nie! WdowÄ™ kijem nawaliÅ‚a, za
to, że taka z niej sąsiadka, co na pomoc, mimo tego harmideru, nie przyleciała.
Romuś Wdowy w koszulinie w noc wyskoczył, do Maniochy pognał: Na pomoc, ratunku! U
Ku¬lasów bandyty, Kulasa zadusili, a Kulasowa bandytów siekierÄ… zarÄ…baÅ‚a, i mamulke mojÄ…
rÄ…¬bie!
To Maniocha z Maniochem też w koszulach spod pierzyny wyskoczyli. Manioch za siekierę i gnają
do Kulasów.
Dzieci Maniochów się pobudziły i też gnają.
Przylecieli wszystkie, patrzÄ…, a tu Kulasowa Kulasem potrzÄ…sa, targa, szarpie, na gÄ™bÄ™ mu na¬kÅ‚ada,
wiadro wody wylewa, a Kulas siny, a na podłodze dwa trupy w czarnych pończochach na gębach,
to Manioch pończochy im ściąga a tu się Kluk i Dobiech wyłaniają.
Jezusie! Matko święta! Kulasowo! wrzeszczą Maniochy, zabiłaś żeś! A tu Wdowa ze swojej
po¬Å‚ówki wyÅ‚azi, potargana, poszarpana, pokrwawio¬na, bo z nosa jej krew kapie i też wrzeszczy:
Po¬biÅ‚a mnie! PobiÅ‚a! Do sÄ…du! Na milicje!
A Kulasowa wrzeszczy, Kulasa ratujcie, chyba zaraz zipnie!
Jezusie, co się działo u nas tej nocy, co się działo do rana! co się przez następne dni działo, sodoma
i gomora. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •