[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pani będzie przykro, gdy wyjdzie na jaw, że zainteresowałyście się nią, bo jest
bogata?
Dziewczynki zrobiły się czerwone jak piwonie.
- My panią naprawdę lubimy - powiedziała Phoebe, a Polly energicznie
przytaknęła., - Pani rozmawia z nami, jakbyśmy były starsze. I nie trzęsie się ze
strachu, że stanie się nam coś złego. Pani by była dobrą macochą.
- Bo nie ma nic przeciwko pasierbicom - usłużnie przypomniała Polly.
Morgan spiekła raka.
- Mówiłam teoretycznie. Do głowy mi nie przyszło, że umówicie mnie z
waszym tatusiem.
- No, właśnie. - Alistair groznie patrzył na naburmuszone córki. -
Słyszałyście, co pani powiedziała, prawda? Koniec ze swataniem! Natychmiast
przeproście za to, że postawiłyście panią w niezręcznej sytuacji.
-Ale, tato...
- No, czekam.
- Przepraszamy mruknęły niechętnie dziewczynki. Morgan zrobiło się żal
pomysłowych blizniaczek.
- Wybaczam, bo chciałyście dobrze.
- Smarkule muszą znać granice. - Alistair pogroził córkom palcem.
Uważacie się za dorosłe panny, a jesteście dziećmi i nie rozumiecie zawiłych
układów między dorosłymi.
Dziewczynki słuchały w milczeniu.
- Pieniądze są najmniej ważne - kontynuował ojciec. -Szuka się kogoś,
kogo się polubi... z kim się zaprzyjazni... kogoś, kto będzie pociągać. Ludzi
musi łączyć szczególna więz... Trudno wyjaśnić w kilku słowach, ale to
najistotniejsze w każdym związku i jeśli tego zabraknie, nic nie pomoże.
Między panią Morgan a mną brak takiej więzi. Nie jestem atrakcyjny na tyle, by
pani Morgan pragnęła mnie poślubić. - Odwrócił się do Morgan. - Mam rację?
A gdybym mu powiedziała, że mnie pociąga? Morgan chętnie
zobaczyłaby reakcję Alistaira. Była zła, bo tak stawiając kwestię, wytrącił jej
broń z ręki. Nie mogła mu teraz powiedzieć, że owszem, jest dość atrakcyjny.
Znalazła się w przymusowej sytuacji. Wypadało tylko przytaknąć.
- Tak, masz racjÄ™.
- Słyszałyście? Ja nie odpowiadam pani jako ewentualny mąż, a pani nie
odpowiada mi jako ewentualna żona.
Morgan ze złości zazgrzytała zębami. Czarujące! Tylko tego mi
brakowało do szczęścia!
- %7łeby to był ostatni taki numer - zarządził Alistair. -Wiem, co
chciałybyście mieć, ale same możecie to osiągnąć, bez wykorzystywania osób
trzecich. Musicie zapracować na wasze zachcianki, a nie marzyć o bogatym
ożenku dla ojca. Koniec z tymi zabawami! Zrozumiano?
Dziewczynki spojrzały na siebie wymownie. Nie zgadzały się z ojcem, ale
nie odważyły się sprzeciwić mu otwarcie.
- Tak, tatusiu - powiedziały cicho.
Alister kazał im sprzątnąć po podwieczorku. Kiedy wyszły, nerwowym
ruchem przygładził włosy.
- Bardzo przepraszam za zachowanie moich córek.
- Nie ma za co. Chciały dobrze dla ciebie.
- Raczej dla siebie. Obrzydliwe materialistki.
- Nie tylko one myślą o sobie.
Morgan patrzyła na ogród, ale kątem oka widziała Ali-staira, jego mocno
zaciśnięte usta, gniewnie ściągnięte brwi. Obserwował bawiące się psy, a o niej
chyba zapomniał. Jakby siedział koło worka kartofli!
Przeraziło ją, jakim torem biegną jej myśli.
- Myślałem - odezwał się Alistair - że dzieci wychowywane na wsi nauczą
się doceniać przyrodę, przestrzeń, swobodę. A Polly i Phoebe traktują to jako
coÅ› oczywistego. OglÄ…dajÄ… te same programy co miejskie dzieci, korzystajÄ… z
internetu. Wiedzą, jakie buty są modne, jaką komórkę należy mieć, jakie gry
komputerowe kupić... - Westchnął, pochylił się i oparł łokcie na kolanach. - Ich
koleżanki jeżdżą zimą w góry, latem do Ameryki i one też o tym marzą.
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak innych rodziców na wszystko stać. Zarabiam
całkiem niezle, ale comiesięczne wydatki na dom i opiekę nad dziećmi i trzy
wyprawy do Hiszpanii pochłaniają prawie wszystkie moje dochody. Nie stać
mnie na kupno kucyka i komputera.
Morgan domyśliła się, że trudności finansowe mniej go gnębią niż fakt, że
w pewien sposób zawiódł córki.
- Nic im się nie stanie, jeśli nie będą tego miały - powiedziała. - Przecież
nie cierpią biedy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •