[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sobie pójść. Lecz nie mógł przecież ciągle chodzić tam i z
powrotem. Siłą przytrzymałam go na kanapie. Jego żona od pięciu
lat nie pozwalała mu się dotknąć. Powiedziała mu, że męskie ciało
jest odpychające. Pięć lat temu, kiedy ostatni raz leżał nagi obok
niej, sprawdzili to razem. Musiał przyznać, że anatomia
mężczyzny rzeczywiście jest dość osobliwa. Wyjaśniła, że jego
ciało nie jest brzydsze od innych, ma tylko nieszczęście znajdować
się w pobliżu, nic więcej. Te rewelacje Gordona dobiły: wcześniej
matka zostawiła go pod opieką ojca. Psychoanalityk, z którym
próbował się w tym wszystkim rozeznać, pomógł mu zrozumieć,
czy to przez męską solidarność, czy przez wierność metodzie
Freuda, że już dosyć, że powinien coś zmienić w swoim życiu. Po
nieskończenie długim, chudym i introspektywnym roku Gordon
zaproponował żonie separację. Nie zgodziła się. Wyeliminowała
natomiast z ich życia wszelki kontakt fizyczny. Przez te pięć lat
dotykała go tylko po to, żeby strzepnąć kurz z jego marynarki.
Czasami więc Gordon zakurzał się specjalnie.
Gordon korzystał z usług prostytutek. Wiedział, że go nie
pożądają, miał jednak cichą nadzieję, że uznają za choć trochę
atrakcyjne okoliczności, dobry hotel, aurę tajemniczości, to, że jest
czysty. Potrafił się nawet przekonać, że otwarta, bezpardonowa
pogarda jest w istocie ich zaletą. Zaczęło się pewnego wieczoru w
Nicei. Jechał windą na siódme piętro. Na trzecim drzwi się
rozsunęły: zobaczył zjawiskową istotę z ręką wspartą na biodrze,
w pięknym karmelowym kożuszku. Ani drgnęła, powiedziała tylko
po francusku z silnym słowiańskim akcentem:
 Ma w środku futerko.  To te właśnie słowa, bardziej niż
sama dziewczyna, uwiodły Gordona. Drzwi windy zaczęły się
zamykać, lecz ona wciąż nie ruszyła się z miejsca. Bye, bye&
Wiecznie przytłoczony życiem Gordon nigdy nie znalazłby w
sobie dość sił, by pójść za głosem pragnienia. To ona, w ostatniej
chwili, wykazując się zadziwiającą siłą, jednym palcem
przytrzymała drzwi. Wsiadła do windy. Było oczywiste, że zrobiła
to dla niego. Ani przez sekundę nie pomyślał o żonie. Jego życie
erotyczne od dawna toczyło się poza paryskim atelier. Od pięciu
lat nie pieścił nikogo prócz siebie samego. Od pięciu lat sam
dostarczał sobie rozkoszy, w pustym łóżku, w podróży. %7łył na
zasilaniu awaryjnym, marząc o miłości, choćby swojej żony. A
miłość, wiadomo, to trudna sprawa. Nigdy by nie przypuszczał, że
odzyska swoją seksualność w tak występnym wydaniu. W pokoju
kożuszek osunął się na ziemię. Patrzył na niego jak
zahipnotyzowany. Dziewczyna dobrze pamiętała, zauważyła już w
windzie, że działały na niego słowa, więc mu ich nie szczędziła.
On, który niedawno zastanawiał się, czy jego ciało będzie mogło,
teraz nie mógł się nadziwić łatwości pożądania. Rzucała mu słowa
jak smakowite rybki, a on je chwytał łapczywie jak uchatka,
nieprzytomny ze szczęścia. Dziewczyna miała też oczywiście w
oczach to coś. Utajony mrok, gotowość. Zademonstrowała, do
czego jest zdolna, bez zbędnych ceregieli. Spełniła jego wszystkie,
nawet te nienazwane, życzenia. Narzucając z powrotem na
ramiona swoją czarodziejską pelerynę, podała mu cenę. Była
zawrotna, lecz Gordon uznał, że to półdarmo.
Wcześniej żaden mężczyzna nie opowiadał mi o swoich
doświadczeniach z prostytutkami. Teraz, gdy byłam neutralnym
obserwatorem, można było mówić ze mną zupełnie otwarcie.
Gdy tylko poznawała kogoś nowego, zaraz do mnie dzwoniła
i na gorąco  a nawet na żywo, bo główny bohater spał w pokoju
obok  relacjonowała mi dokładnie rozwój wypadków. Kiedy
bladym świtem rozlegał się dzwonek telefonu, choć dobrze
wiedziałam, że to ona, serce i tak podchodziło mi do gardła. O tej
porze dzwoniono do mnie tylko po to, żeby powiadomić mnie o
czyjejś śmierci.
Miałyśmy swój mały rytuał. Ona stwierdzała:  Mam
nadzieję, że cię nie obudziłam? , a ja zawsze kłamałam, że nie.
Potem zabawnym, zduszonym głosem pytała:  Słyszysz mnie? A
ja z zacisza własnego łóżka potwierdzałam odbiór. Musiała
szeptać, bo inaczej by się obudził. Jeśli byli w hotelu, dzwoniła z
łazienki. Po co zadawała sobie tyle trudu? Przecież jedyną osobą,
którą kiedykolwiek obudziła, byłam ja. Po chwili zapominała się i
mówiła już normalnie. Jej partner w pokoju obok chrapał dalej w
najlepsze. Sądząc z tego, co mi opowiadała, chyba żaden
mężczyzna nie ustałby na nogach po tym, co razem wyczyniali.
Zadziwiający był zresztą już sam fakt, że ona mogła
rozmawiać.
Każdy kolejny mężczyzna brał się do rzeczy lepiej od
poprzedniego.  Dzięki niemu doznałam objawienia!  mówiła,
zapominając, że słyszałam to zdanie z jej ust dziesiątki razy.
Referowała mi jeden wyczyn, potem drugi, a gdy nadal nie
reagowałam, wykładała na stół jeszcze trzeci. Wyciągała je z
zanadrza jeden po drugim jak iluzjonista króliki z kapelusza.
Czasami zaś podsumowywała ogólnie:  Całą noc nie zmrużyliśmy
oka . Myślałam sobie wtedy: gdyby wszyscy ludzie uprawiali
seks, nie umieliby ze sobą rozmawiać. Wiedziałam, że mój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •