[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odpowiedzieli na po
zdrowienie jeszcze raz utwierdzając ją w przekonaniu,
że większość mieszkańców wyspy to ludzie życzliwi
i serdeczni.
Po pewnym czasie znalazła się na odcinku drogi,
który już poprzednio wymagał
od
niej
najwyższej
koncentracji. Z olbrzymim trudem prowadziła samo
chód po stromej, krętej szosie.
Zjazd z wysokości w dolinę
okazał się jeszcze
bardziej skomplikowany niż droga w przeciwległym
kierunku. Szosa wiodła przez środek gęstego lasu.
Zjeżdżając z góry po stromym zboczu spostrzegła
że jeep nabiera niebezpiecznej prędkości. Nacisnęła
hamulce, by zwolnić.
Jeszcze raz wcisnęła pedał hamulca. Znowu nic.
W panice, kilka razy pod rząd hamowała jednakże
bez skutku. Oblał ją zimny pot. „Co mam robić" —
myślała pełna rozpaczy.
Jednak opanowała się. Jeep pędził z coraz większą
prędkością po stromej, krętej drodze.
Ze wszystkich sił chwyciła w ręce kierownicę. Rap-
tern zamarło jej serce.
Przed sobą ujrzała tak ostry zakręt, że w żaden
sposób nie mogła go wziąć przy tak szaleńczej jeździe.
Przerażona, szukała wzrokiem na lewo i prawo innej
drogi.
Jedyną szansą była ucieczka z szosy. Musiała błys
kawicznie znaleźć miejsce między dwoma drzewami
Może samochód zatrzyma się w gęstych zaroślach
łudziła się.
Jeszcze silniej chwyciła kierownicę prowadząc jeepa
w prześwit między dwoma potężnymi drzewami.
Nagle zarzuciło wozem. Coś wysokiego zbliżało się
nieuchronnie prosto na nią. Wiedziała już, że nie
zapobiegnie kolizji.
Samochód z głuchym hukiem uderzył w drzewo.
Jennifer wyrzuciło do przodu.
Poczuła ostry ból
głowy, a po chwili straciła przytomność...
16
Jennifer miała wrażenie, że jej ciało unosi się w górę.
Słyszała dźwięk przypominający głos Roya.
Co się
stało? Zanim zdążyła o czymkolwiek pomyśleć ponow
nie zapadła w głęboki, nieprzytomny sen.
Gdy powoli odzyskiwała świadomość, zorientowała
się, że leży w łóżku. W łóżku? Przecież miałam lecieć do
Ameryki.
Czuła silny, tępy ból głowy. „To chyba powrót
mojej okropnej migreny" — myślała półprzytomna.
W pokoju rozległy się głosy, których nie potrafiła
rozpoznać. Roy? Może Michael?
Ale co robiłby tu Michael? Jak przez mgłę do
strzegała postacie przesuwające się przed nią, lecz były
to jedynie niewyraźne, zamazane kontury.
Nagle poczuła dotkliwe ukłucie w ramieniu, po
czym migrena zaczęła powoli ustępować. Znowu zapa
dła w sen.
Gdy przebudziła się był dzień. Migrena ponownie
dała znać o sobie. Jennifer nie mogła oprzeć się
wrażeniu, że jej głowajest dwa razy większa niż zwykle,
a jeszcze obłożona kilkoma warstwami waty.
Po kilku nieudanych próbach zdołała wreszcie o-
tworzyć oczy. Oślepiła ją raptem, niesamowita jasność.
Minęło sporo czasu, zanim oczy przyzwyczaiły się do
jaskrawego światła. Dopiero wówczas Jennifer uświa
domiła sobie, że znajduje się w domu pani D'Arcy. Nie
pamiętała jednakże jak tu trafiła. Przypominała sobie
tylko powrotną drogę z polanki. Potem urwały się
wspomnienia.
Przesunąwszy
wzrok
zaskoczona
ujrzała
panią
D'Arcy siedzącą w fotelu obok łóżka.
Starsza dama-
miała opuszczoną głowę. Prawdopodobnie spała.
— Pani D'Arcy? — wyszeptała. — Co pani tu robi?
Na dźwięk jej głosu starsza pani wzdrygnęła się.
Wstała z fotela i pochyliła się nad nią dotykając jej
ręki.
— Wreszcie się obudziłaś! Dzięki Bogu! Teraz juz
będzie dobrze!
Jennifer spoglądała na panią D'Arcy pełna zdumie
nia. Nie rozumiała o czym ona mówiła: Mi ała wpraw
dzie jakieś zatarte wspomnienia, ale gdy sądziła, że coś
już sobie przypomina, ponownie rozpływały się one we
mgle.
— O czym pani mówi, pani D'Arcy? Co się ze mną
stało?
— Nie pamiętasz? Miałaś przecież wypadek!
Na
szczęście Roy szybko znalazł się przy tobie.
Słowa pani D'Arcy przywróciły w jej pamięci mo
ment zderzenia. Zatem z tego powodu znajdowała się
w łóżku, z tego też powodu miała ból głowy.
Poza tym nie przypominała sobie niczego.
Nie
rozumiała też dlaczego starsza dama wspominała
o Royu. Przecież samajechałajeepem. Co miał Roy
wspólnego z jej wypadkiem?
—
Dlaczego powiedziała pani, że Roy szybko zna
lazł się przy mnie? — spytała.
— Przyjechał w samą porę. Przewód paliwowy był
przerwany. W kilka sekund po tym jak Roy wyciągnął
cię z wozu, nastąpił wybuch. Ach, Jennifer! — Pani
D'Arcy zalała się łzami. — To wszystko moja wina.
Przeze mnie doszło do tego wypadku.
— Pani wina? Nic nie rozumiem.
Ponieważ starsza dama zaniosła się szlochem, minę
ła dłuższa chwila zanim udzieliła Jennifer odpowiedzi:
— Pamiętasz — zaczęła z wahaniem — mówiłam ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Indeks
- Dana Marie Bell [Gray Court 03] Artistic Vision [Samhain] (pdf)
- Winston Anne Marie Ryzykowna gra Dziewczyny z ulicy Bursztynowej 04
- GR0496.Winston_Anne_Marie_Jak_ogien_i_woda
- Duquette Anne Marie Ocalony przez miłość
- Ferrarella Marie Ukochanemu tego się nie robi
- Marie Harte Rachel's Totem 01
- 051. Lennox Kara Wielka szansa
- Hingston Peter Wielka ksiega marketingu
- 0775. Orwig Sara Wielka niewiadoma
- Amber 10 Ksić…śźe Chaosu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- grzesiowu.xlx.pl