[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciszej.
- Marty zamknie ją w pokoju - odezwał się w końcu Deck. -Mała
pozostanie tam tak długo, aż dojdzie do wniosku, że powinna być
grzeczna.
- Jest taka piękna - powiedziała dyplomatycznie Silver.
- To prawda, choć łatwiej to zauważyć, gdy nie ma napadu złości. -
Zaśmiał się. - Mała diablica.
- Dołączy do nas jej mama?
Silver była niemal pewna odpowiedzi Decka. W domu wyraznie
brakowało kobiecej ręki, choć był czysty i zadbany.
- Nie - odpowiedział smutnym głosem. - Umarła, gdy Cheyenne
miała dwa latka.
Silver zaparło dech. Spodziewała się rozwodu, a nie śmierci.
- Przepraszam. To musiało być straszne dla Marty'ego. Deck kiwnął
głową.
- Wciąż nie jest mu łatwo.
- Wychowywanie dziecka to trudne zadanie - powiedziała. -
Szczególnie, gdy trzeba to robić samemu. Dobrze, że Marty ma
przynajmniej ciebie.
84
RS
- No nie wiem - wtrącił się Marty, wchodząc do kuchni. - Często
odnoszę wrażenie, że mam dwoje dzieci.
- Lepiej bądz dla mnie miły - ostrzegł Deck - bo inaczej powiem jej o
twoim ogłoszeniu.
Marty zmarszczył brwi.
- Chcesz sam przygotować sobie kolację?
Mimo tych przytyków, było jasne, że bracia się bardzo kochają.
Silver pomyślała o Calu i przypomniała sobie, że Marty również
wychowywał się z jej bratem.
- Z mojego brata też żaden kucharz - powiedziała, uśmiechając się do
Marty'ego. - Myślę, że głównie dlatego mnie tu zaprosił.
Marty odwrócił się, włożył kuchenne rękawice i wyjął z piekarnika
bułki, które już się zarumieniły.
- Powrót Cala do Kadoka był dla wszystkich dużym zaskoczeniem.
- Nie wątpię. Mieliście już okazję porozmawiać z nim? Przez chwilę
panowała cisza.
- Nie - odparł Marty. - Ja nie.
Silver pomyślała, że nic w tym dziwnego, skoro jej brat tak szybko
opuścił miasteczko.
- Musiał wyjechać na kilka tygodni - poinformowała. - Ale jestem
pewna, że kiedy wróci, skontaktuje się z wami. Deck powiedział mi, że
jesteś rówieśnikiem Cala.
Marty kiwnął głową.
- Tak. Gdy byliśmy mali, sporo razem broiliśmy. - Zerknął na Decka.
Silver zrobiła to samo i zdziwiła się, widząc niemal wrogie spojrzenie,
jakie Deck rzucił bratu. - Nakryję do stołu. Zaraz będziemy jedli.
85
RS
Marty zniknął w jadalni, a Silver zaczęła się zastanawiać, co
sprawiło, że nagle zapanowała tak napięta atmosfera. Czyżby Deck
obawiał się, że jego brat wpadł jej w oko? Poczuła dziwne zadowolenie na
myśl o tym, że może być zazdrosny.
Kilka minut pózniej dobiegł z jadalni głos Marty'ego.
- Zapraszam na kolacjÄ™.
Podczas posiłku ton rozmów był lekki i beztroski. Brat Decka nie
okazał się wybitnym kucharzem, ale sos do spaghetti był smaczny. Gdy
Marty podawał deser, w drzwiach jadalni pojawiła się jego córka.
Na policzkach małej widniały ślady łez, jej włosy były potargane.
Patrzyła na Silver, trzymając w buzi kciuk.
- Cześć, Cheyenne. - Silver uśmiechnęła się do dziewczynki. Mała
nie odpowiedziała, ale wyjęła palec z buzi. Silver uznała to za dobry znak i
poklepała puste krzesło, które stało obok.
- Założę się, że jesteś głodna. Chyba schowam kilka ciastek przed
twoim wujkiem, żebyś mogła je zjeść, gdy uporasz się ze spaghetti.
Cheyenne nie uśmiechnęła się, ale Silver była pewna, że mała się
trochę ośmieliła. Postanowiła więc dłużej nie naciskać i zajęła się swoim
posiłkiem. Już po chwili dziewczynka wdrapała się na krzesło obok niej.
- Chcesz bułki? - Silver podała małej koszyczek z ciepłym,
pachnÄ…cym pieczywem.
Cheyenne wyjęła jedną bułkę z koszyczka. Kiedy mężczyzni robili w
kuchni kawę, Silver nałożyła dziewczynce na talerz spaghetti i sałatkę.
Potem zaczęła jej opowiadać o życiu na wschodzie. Jeszcze zanim mała
skończyła jeść, znacznie się ożywiła. Zasypywała Silver pytaniami i
rozwodziła się na temat różnych spraw związanych z "jej" ranczem.
86
RS
Wracając z kuchni, Marty posłał Silver pełne wdzięczności
spojrzenie.
- Hej, skarbie - zwrócił się do córki. - Wiesz, która godzina?
- Czas na kÄ…piel!
Cheyenne najwyrazniej uwielbiała kąpiele, bo natychmiast
zeskoczyła z krzesła i pobiegła rozpromieniona do łazienki, wołając:
- Do zobaczenia, Silver!
- Umyj zęby i rozbierz się. Zaraz do ciebie przyjdę! - zawołał za nią
Marty.
Silver roześmiała się.
- Jest czarujÄ…ca.
Brat Decka zachichotał.
- Nie musisz kłamać. Już ja wiem, jaki z niej jest okropny urwis.
Mówił tonem pełnym czułości, ale i goryczy.
- Jest pełna życia i ciekawa świata - sprzeciwiła się Silver. -Nie ma w
tym nic złego. Uważam, że jest zachwycająca.
- Nie masz przypadkiem siostry blizniaczki? - zapytał Marty. - To
dziecko potrzebuje matki. Ale takiej, która potrafiłaby je okiełznać. Ty
radziłaś sobie doskonale.
Deck prychnÄ…Å‚.
- Gdybyś ważyła tonę i miała brzydszą twarz, Marty nie zapytałby o
twoją siostrę. O wiele bardziej niż matki dla Cheyenne ten biedak
potrzebuje żony.
Deck zaprowadził Silver do salonu i opadł na sofę. Potem pociągnął
ją za rękę, tak by usiadła obok niego.
87
RS
- To nie do końca prawda, ale przyznaję, że chciałbym się ożenić. -
Marty siedział już na krześle z nogami opartymi na podnóżku. - Nic w tym
złego.
- Chce zamieścić ogłoszenie matrymonialne - rzekł Deck niewinnym
tonem, niby dziennikarz przekazujący zwykłą informację. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •