[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Są po temu dwie przyczyny - rzekła w końcu. -
Jedna powstrzymuje hrabiego od wykonania. Druga,
dla której obawiam się oskarżyć ich, jest to moja
przyczyna, nie znana nikomu prócz mnie i Rokowa.
Dziwne mi to - i tu zatrzymała się, wpatrując się
uważnie w jego twarz przez czas dłuższy.
- Co pani jest dziwne? - zapytał z uśmiechem.
- DziwiÄ™ siÄ™ sama sobie, dlaczego czujÄ™ potrzebÄ™
wyznania przed panem tej rzeczy, której nie
ważyłam się powiedzieć nawet swemu mężowi.
Wydaje mi się, że pan by zrozumiał i że pan umiałby
wskazać właściwą drogę. Zdaje mi się, że pan nie
sądziłby mnie zbyt surowo.
- Wydaje mi się, że nie byłby ze mnie dobry sędzia,
proszę pani - odpowiedział Tarzan - gdyż w
wypadku, gdyby pani winna była morderstwa,
oświadczyłbym, że ofiara powinna być wdzięczną za
swój los z rąk pani.
- Ach, nie - broniła się - nie ma nic tak okropnego.
Lecz pozwól mi pan najpierw powiedzieć o
przyczynie, która wstrzymuje hrabiego od
oskarżenia tych ludzi. Potem, jeżeli starczy mi
odwagi, powiem właściwą przyczynę, dlaczego ja nie
ośmielam się tego uczynić. Pierwsza przyczyna to to,
że Mikołaj Rokow jest moim bratem. Jesteśmy
Rosjanami.
.Mikołaj był zawsze, jak tylko mogę wspomnieć,
człowiekiem złym. Wypędzony został z rosyjskiej
armii, gdzie był kapitanem. Wydarzył się raz
skandal z jego powodu, po pewnym czasie o
wydarzeniach zapomniano częściowo i ojciec mój
uzyskał dla niego stanowisko w tajnej służbie.
Wiele wielkich zbrodni zarzucano Mikołajowi, lecz
zawsze zdołał wywinąć się od kary. W ostatnim
czasie dopiął tego przez kłamliwe oskarżenie swych
ofiar o zdradÄ™ przeciwko carowi, a policja rosyjska,
zawsze bardzo pochopna do prześladowania ludzi za
przestępstwa tego rodzaju, akceptowała to, co on
wymyślił i uwolniła go od kary.
- Czy zbrodnie, jakie zamierzał popełnić przeciwko
pani i jej małżonkowi, nie są dostatecznym
powodem, by stracił wszelkie prawa, jakie
wypływają ze związku pokrewieństwa? - zapytał
Tarzan. - To, że pani jest jego siostrą, nie
powstrzymało go od usiłowań, by okryć niesławą
pani honor. Nie jest mu pani nic winna.
- Lecz istnieje jeszcze ta druga przyczyna. Chociaż
nie jestem obowiÄ…zana do zachowania dla niego
uczuć przyjaznych, pomimo to, że jest moim bratem,
nie tak łatwo jest mi poradzić sobie ze strachem, jaki
mam przed nim, z powodu pewnego wydarzenia w
moim życiu, które jest mu znane. Opowiem panu
wszystko, nie robiąc tajemnicy - ciągnęła dalej po
pewnej przerwie - gdyż czuję, że potrzebą mego
serca jest powiedzieć to panu wcześniej lub pózniej.
Wychowałam się w klasztorze. W czasie pobytu w
klasztorze spotkałam człowieka, który, wydawało mi
się, zasługiwał na szacunek. Nie znałam ludzi, a o
miłości niewiele wiedziałam. Przywidziało się mej
głupiej głowie, że go kochałam, a na usilne jego
prośby uciekłam z nim z klasztoru. Mieliśmy się
pobrać. Przebyłam z nim zaledwie trzy godziny,
przez cały czas w dzień, na stacji kolejowej i w
pociągu. Kiedy przybyliśmy na miejsce, gdzie miał
się odbyć nasz ślub, podeszło dwu oficerów, gdyśmy
wysiedli z wagonu i zaaresztowali go. Aresztowali i
mnie, lecz gdy opowiedziałam wszystko o sobie, nie
zatrzymali mnie, lecz odesłali z powrotem do
klasztoru pod opiekę starszych. Okazało się, że
człowiek, który starał się o mnie, nie zasługiwał
wcale na szacunek, lecz był dezerterem z armii i miał
powody chronić się przed sądami cywilnymi. Ciążyły
na nim przestępstwa, popełnione prawie we
wszystkich krajach Europy. Sprawa została
zatuszowana przez władze klasztorne. Nawet rodzice
moi o tym się nie dowiedzieli. Lecz Mikołaj spotkał
się pózniej z tym człowiekiem i dowiedział się o całej
historii. Teraz grozi mi, że powie o wszystkim
hrabiemu, jeżeli nie będę spełniała tego, co on mi
każe.
Tarzan zaczął się śmiać. - Jest pani wciąż małą
dziewczynką. Historia, którą mi pani opowiedziała,
nie może być ujmą dla pani reputacji i pani
wiedziałaby o tym, gdyby pani nie miała właśnie
serca małej dziewczynki. Dziś zaraz niech pani
rozmówi się ze swym mężem i opowie mu wszystko,
jak pani mnie opowiedziała. Zaręczam, że śmiać się
będzie z pani strachów i natychmiast zrobi, co
należy, aby zamknąć tego gagatka, brata pani w
więzieniu, gdzie powinien być.
- Chciałabym zdobyć się na odwagę - rzekła - ale nie
śmiem. Wcześnie doświadczyłam, że mężczyzn
należy się obawiać. Z początku własny ojciec, potem
Mikołaj, a pózniej ojcowie klasztoru. Prawie
wszystkie moje znajome obawiają się swych mężów -
i ja siÄ™ bojÄ™ mojego.
- Sądzę, że nie powinno tak być, aby kobiety miały
się obawiać mężczyzn - rzekł Tarzan z wyrazem
zdziwienia na twarzy. Znam lepiej dzikie stworzenia
puszczy i tam częściej bywa coś zupełnie innego, za
wyjątkiem ludzi czarnych, lecz oni według mego
zdania pod wielu względami stoją niżej niż
zwierzęta. Nie, ja nie rozumiem, dlaczego kobiety
świata cywilizowanego miałyby się obawiać
mężczyzn, tych istot, które są stworzone, by dały im
obronę. Przykra byłaby mi myśl, że jakakolwiek
kobieta czuje wobec mnie strach.
- Nie zdaje mi się, żeby jaka kobieta miała odczuwać
strach wobec pana, mój przyjacielu - rzekła łagodnie
Olga de Coude. Znam pana dopiero od bardzo
niedawna, a jednak, chociaż to może się wydać
naiwne, pan jest jedynym człowiekiem, którego,
zdaje mi się, nigdy obawiać się nie będę - co jest
dziwne, gdyż ma pan wielką siłę. Podziwiałam
łatwość, z jaką pan rozprawił się z Mikołajem i
Paulwiczem owego wieczoru w mej kabinie. Było to
godne podziwu.
Gdy Tarzan żegnał się z hrabiną w kilka chwil
pózniej, zdziwił go trochę silny uścisk jej dłoni przy
rozstaniu i usilne nastawanie na obietnicę, że
odwiedzi jÄ… nazajutrz.
Przez całą resztę dnia miał w pamięci obraz na wpół
przysłoniętych oczu i doskonale skrojonych ust,
które uśmiechały się do niego, gdy stał przed nią,
mówiąc do widzenia. Olga de Coude była bardzo
piękną kobietą, a Tarzan z małp bardzo
osamotnionym człowiekiem, mającym serce
potrzebujÄ…ce sztuki lekarskiej, a doktorem dla niego
mogła być tylko kobieta.
Gdy hrabina powróciła do pokoju po odejściu
Tarzana, spotkała się oko w oko z Mikołajem
Rokowem.
- Odkąd tu jesteś? - zawołała, cofając się przed nim,
przerażona.
- Byłem już tu, zanim twój kochanek przybył -
odpowiedział z brzydkim wejrzeniem.
- Hola - wyrzekła tonem rozkazującym. - Jak śmiesz
tak mówić do mnie - swej własnej siostry! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •