[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tarzan bardzo był przywiązany do tego szlachetnego zwierzęcia.
Nazajutrz po jej powrocie Waziri, którzy wyruszyli wraz z Tarzanem, przybyli do osady
bez niego. Starannie wybadała ludzi, a gdy usłyszała, że Tarzan powtórnie uległ wypadkowi,
który go znowu pozbawił pamięci, oznajmiła, że nazajutrz wyruszy na poszukiwanie go i
kazała tylko co przybyłym Waziri towarzyszyć sobie. Korak próbował odwieść ją od tego
zamiaru, ale widząc, że nic nie wskóra, postanowił pójść razem z matką.
 Nie powinniśmy wszyscy jednocześnie oddalać się od domu  rzekła.  Zostaniesz
tu, mój synu, a jeśli się moje poszukiwania nie powiodą, wrócę i pozwolę pójść tobie.
 Nic mogę puścić Cię samej, Matko  oświadczył Korak.
 Nic jestem sama, gdy jestem z mymi Waziri  roześmiała się.  Wiesz chłopcze
doskonale, że pod ich opieka jestem równie bezpieczna gdziekolwiek w najodleglejszym
zakÄ…tku Afryki, jak tu, w osadzie.
 To prawda  odrzekł  ale chciałbym pójść z tobą, albo żeby przynajmniej była tu
Meriem.
 I ja również byłabym rada, gdyby Meriem tu była  przyznała lady Greystoke.  Nie
trap się jednak. Wiesz, że moja umiejętność orientowania się w dżungli, choć nie dorównuje
Tarzanowej lub twojej, nic jest do pogardzenia i że nic mi nic grozi wśród mych wiernych i
dzielnych Waziri.
 Może masz słuszność  rzekł Korak  ale nie lubię, gdy oddalasz się beze mnie.
Mimo oporu syna, Janina Clayton wyruszyła nazajutrz wraz z pięćdziesięciu wojownikami
na poszukiwanie męża.
Gdy Esteban i Owaza nie powrócili do obozu w oznaczonym czasie, resztę członków
wyprawy ogarnął z początku gniew a pózniej niepokój. Nie obchodziły ich losy Hiszpana, ale
obawiali się, czy Owazy nie spotkał jaki wypadek, który przeszkodzi mu w doprowadzeniu
ich zdrowo i cało do wybrzeża, on jeden bowiem umiał radzić sobie z krnąbrnymi tragarzami.
Czarni nie wierzyli, że Owaza zaginał i skłonni byli raczej przypuszczać, że rozmyślnie wraz
z Estebanem ich porzucił. Luvini, zastępca nieobecnego Owazy, miał wyrobiony pogląd na tę
sprawÄ™.
 Owaza i Bwana sami poszli złupić rabusiów kości słoniowej. Podstępem dokażą nie
mniej, niż my byśmy zrobili przemocą, a będzie ich tylko dwu do podziału łupu.
 Ale w jaki sposób dwu ludzi zdoła owładnąć całym taborem?  sceptycznie zauważyła
Flora.
 Nie znasz Owazy  odrzekł Luvini.  Pozyska sobie niewolników, a Arabowie gdy
zobaczą, że ten, kto walczy na czele zbuntowanych niewolników, jest Małpim Tarzanem,
uciekną w popłochu.
 Wierzę, że on ma rację  odezwał się Kraski.  A co myślisz, Floro, o takim planie?
Poślijmy szybko biegacza do Arabów z ostrzeżeniem przed Owaza i Hiszpanem i
wiadomością, że ten drugi wcale nie jest Tarzanem, tylko oszustem. Możemy zażądać, by ich
pojmali i zatrzymali aż do naszego przybycia, a gdy przybędziemy, ułożymy sobie dalszy
plan działania, zależny od okoliczności. Prawdopodobnie uda się nam przeprowadzić nasze
pierwotne zamiary, gdy już dostaniemy się do obozu w charakterze przyjaciół.
 To brzmi wcale niezle  przyznała Flora  i jest to niezaprzeczenie łotrowski pomysł,
godny ciebie.
Rosjanin poczerwieniał.  Kocioł garnkowi przygania&  zacytował.
Dziewczyna obojętnie wzruszyła ramionami, ale Bluber, który wraz z Peeblesem i
Throckiem w milczeniu przysłuchiwali się rozmowie, wybuchnął:
 Co to znaczi koczoł garnkofi przykania? Kto pył łotr? Mófię topie, panie Karol Kraski,
sze ja jestem porządny człofiek. Nikt nigty nie pofiedział, sze Adolt Bluber jest łotr.
 Stul gębę  żachnął się Kraski  gotów jesteś zgodzić się na wszystko, byle tylko nie
było obawy narażenia się. Tamci sami ukradli kość słoniową i prawdopodobnie zamordowali
w tym celu mnóstwo ludzi. W dodatku wzięli niewolników, których my uwolnimy.
 To co inneko  rzekł Bluber  jeszli to jest sacna szecz, to ja sze zkacam, ale
pamiętaj, panie Kraski, sze ja jestem poszątny człofiek.
 Do diabła!  zawołał Throck  wszyscy jesteśmy porządni ludzie. Jak długo żyję, nie
widziałem takiej paczki cnotliwych ludzi.
 Rozumie się, że jesteśmy porządni ludzie  ryknął Peebles  a ktokolwiek ośmieli się
zaprzeczyć, temu wybiję to ze łba, i basta.
Dziewczyna uśmiechnęła się ze znużonym wyrazem twarzy.
 Możecie śmiało nazywać się porządnymi ludzmi. Pełno ich chodzi po świecie i
opowiada, jacy to oni porządni. Ale mniejsza o to. Teraz musimy zdecydować, czy
przystajemy na projekt Kraskiego, czy nic. Zanim przystąpimy do tej roboty, musimy być
pewni zgody wszystkich. Jest nas pięcioro. Głosujemy.
 Czy ludzie pójdą z nami?  zagadnął Kraski Luviniego.
 Pójdą, jeśli przyrzekniecie im udział w zdobyczy.
 Kto jest za projektem Karola?  zapytała Flora. Wszyscy jednogłośnie zgodzili się na
pomysł Rosjanina. W pół godziny pózniej wysłali gońca do osady arabskiej. Niebawem
zwinęli obóz i ruszyli w tym samym kierunku. Gdy po upływie tygodnia dotarli do arabskiej
osady, przekonali się, że posłaniec dobrze się wywiązał z zadania i że ich oczekiwano.
Esteban i Owaza nie dali dotychczas znaku życia i w rezultacie Arabowie byli nastrojeni
nieufnie, podejrzewając, że udzielone im ostrzeżenie było tylko wybiegiem, w celu
umożliwienia dostania się poza ich ostrokół tak znacznej grupie białych ludzi i uzbrojonych
Murzynów.
Janina Clayton i jej ludzie znalezli ślad safarich Flory Hawkes w obozowisku, w którym
ostatni raz Waziri widzieli Estebana, a według ich mniemania  Małpiego Tarzana. Idąc za
bardzo wyraznym tropem, zatrzymali się o milę drogi od stanowiska Arabów, zaledwie w
tydzień po przybyciu kompanii Flory, która wciąż tam pozostawała, oczekując bądz na
pojawienie siÄ™ Owazy i Estebana, bÄ…dz na odpowiedniÄ… chwilÄ™ do zdradzieckiego napadu na
Arabów. Tymczasem Luvini i paru innych czarnych z powodzeniem szerzyło wśród
niewolników propagandę buntu przeciwko Arabom. Donosił on codziennie Florze Hawkes o
postępach, jakie propaganda robiła, ale zamilczał o rozroście i rozwoju swego osobistego
planu. Plan ten polegał na tym, że do buntu niewolników i wymordowania Arabów miało być
dodane wymordowanie wszystkich białych prócz Flory, którą Luvini zamierzał zatrzymać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •