[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powrotem. Jej kręcone brązowe włosy były wymodelowane suszarką. Wyglądała poważniej i
bardziej wyrafinowanie niż zwykle.
- Pewnie świetnie się bawiliście z Danem na pokazie. Wrócił do domu dopiero w so-
botę po południu. Ojciec zrzędził, jacy oboje jesteśmy zepsuci i nieodpowiedzialni, ale potem
zupełnie zapomniał Dana objechać. Typowe.
Vanessa przejechała dłonią po ogolonej niemal na łyso głowie.
- Nie byłam na tym samym pokazie co Dan. Zostałam zaproszona gdzie indziej.
- Och! - Jenny wyglądała na zaskoczoną.
Vanessa wyczuła, że coś jest nie tak. Co Dan robił poza domem tak długo? Ale z dru-
giej strony przez ten śnieg wszystko się pochrzaniło. Może nocował u Zeke'a. Zeke mieszkał
w centrum.
Zalogowała się jako łysakotka, wpisała hasło  miau i zajrzała do skrzynki odbiorczej.
Oczywiście czekała na nią wiadomość od Dana i - cóż za niespodzianka - była to poezja. Va-
nessa przeczytała wiersz z zapałem, ale się zorientowała, że Dan nie włożył w niego żadnego
wysiłku.  Superlaska ? O co tu chodzi?  Znowu straciłem dziewictwo ? Kogo on, do chole-
ry, oszukuje?
Nacisnęła Odpowiedz i zaczęła odpisywać:
Cha, cha. Uśmiałam się. Spłakałam się. O co tu właściwie
chodzi? Mieliśmy razem zrobić film, pamiętasz?
Kiedy czekała na odpowiedz Dana, zalogowała się na swoją stronę Tajemniczego
Wielbiciela. Ku jej zaskoczeniu znalazła cztery wiadomości:
Nie mogę przestać piać z zachwytu na twój temat przed
wszystkimi znajomymi. Nikt tak nie Å‚Ä…czy znaczenia i formy,
jak ty, moja pani.
przystojniak
Ofiarowałaś temu popieprzonemu światu nowy rodzaj piękna.
Tak trzymaj.
d
%7łyczenia wesołych walentynek dla mojej niezwykłej siostry
w tym niezwykłym dniu. Ruby
Dasz radę pojechać do Cannes? Porozmawiamy o tym przy ka-
wie w Brooklynie, w czwartek wieczorem?
reżyser, który cię odkrył
Vanessa przewróciła oczami, gdy czytała ostatnią wiadomość. Doceniała wszystko, co
dla niej zrobił Ken Mogul, ale na pewno jej nie odkrył. Ona tu była przez cały czas.
Przełączyła się z powrotem na skrzynkę e - mailową, ale nie było odpowiedzi od
Dana, więc się wylogowała.
- Do zobaczenia - szepnęła do Jenny, która nie odrywała oczu od ekranu.
- Do zobaczenia - odpowiedziała Jenny, nie podnosząc wzroku. Na jej stronie były aż
trzy wiadomości.
przepraszam, że nie kupiłam ci żadnych czekoladek, ale nie
wiem, jakie lubisz, kupmy coÅ› po szkole, naprawdÄ™ nie mam
teraz ochoty wracać do domu.
smutna
a przy okazji - chcesz skończyć ten obraz? znowu ja
Te dwie były zdecydowanie od Elise, ale trzecia wyglądała na wiadomość od prawdzi-
wego chłopaka z krwi i kości.
Przepraszam, że tyle to trwało, ale wcześniej nie miałem
odwagi do ciebie napisać. Jeśli chcesz się ze mną spotkać,
wracam ze szkoły autobusem z Siedemdziesiątej Dziewiątej.
Nie jestem pewien, jak wyglądasz, ale jeżeli zobaczysz na-
prawdÄ™ wysokiego chudego blondyna patrzÄ…cego na ciebie w
autobusie, uśmiechnij się, bo to pewnie będę ja. Szczę-
śliwych walentynek, J. Humphrey. Nie mogę się doczekać,
żeby cię poznać. Całuję, L.
Jenny przeczytała wiadomość kilka razy. Wysoki chudy blondyn? Zupełnie jak ten
chłopak z Bendela. Ale co znaczyło L? Lester? Lance? Louis? Nie, te imiona brzmiały zbyt
dziwacznie, a wiadomość nie była dziwaczna, tylko słodka. Ale jak zdobył jej adres e - mailo-
wy? A kogo to obchodzi?! Nie mogła uwierzyć - on chciał się z nią spotkać!
Natychmiast usunęła wiadomości od Elise i pobiegła do drukarki, żeby wydrukować tę
od L. Oczywiście zamierzała jezdzić autobusem z Siedemdziesiątej Dziewiątej choćby przez
cały wieczór, jeśli zajdzie taka potrzeba. Ale gdyby - nie daj Bóg - się nie spotkali, Jenny bę-
dzie miała chociaż ten list miłosny, żeby się nim cieszyć i zachować do końca życia.
A myślała, że skończyła z miłością. Widzicie, jakie magiczne potrafią okazać się wa-
lentynki?
całusy zamiast narkotyków
- A dlaczego właściwie nie zadzwoniłeś na pogotowie? - zapytał Nate'a Jeremy Scott
Tompkinson, gdy zawijał trawkę w bibułkę EZ Wider rozłożoną na prawym kolanie.
- Daj facetowi spokój - rzucił Charlie Dern. - Był najarany, zapomniałeś?
- Ja bym chyba po prostu stwierdził:  To na razie, pochrzaniona laluniu! Mam gdzieś,
czy miałaś zamiar tak przyhajcować! , i tyle - zażartował Anthony Avuldsen.
Jeremy'emu udało się zwinąć trochę trawki starszemu bratu, który przyjechał do domu
z college'u, i teraz chłopcy całą czwórką przyczaili się przy East End Avenue. Robili sobie
przerwÄ™ przed WF - em.
Nate chuchnął w dłonie i schował je do kieszeni płaszcza.
- Nie wiem. - Sam nie bardzo rozumiał swojej reakcji. - Chyba chciałem zadzwonić do
kogoś, kto zna nas oboje. Do kogoś, komu mogę zaufać.
Jeremy pokręcił głową.
- Gościu, ci z odwyku chcą, żebyś tak właśnie się zachowywał. Już cię zaprogramowa-
li.
Nate pomyślał o tym, jak Georgie naśladowała psychologiczny bełkot Jackie - te
wszystkie teksty o leczeniu ran i negatywnych przyjazniach. Nie wyglądało, żeby Georgie za-
programowali. Nagle zaczął się zastanawiać, czy była zła na niego za to, że powiadomił Jac-
kie, ale nie mógł do niej teraz zadzwonić i zapytać. Zatrzymali ją w Wyzwoleniu na stałe i nie
wolno jej było odbierać telefonów, na wypadek gdyby dzwonił diler albo ktoś taki. Miał na-
dzieję, że spotka ją na grupie.
- A ile właściwie musisz chodzić na ten kretyński odwyk? - zapytał Charlie. Wycią- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •