[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słońca, i krwawiące z ran po linach- które zerwał. Zobaczyła jego twarz, bladą z
przerażenia i rozpaczy. A potem obraz się zamazał i nie widziała już nic.
Meredith i Robert próbowali odepchnąć pyski, które wściekle psy
wpychały przez dziurę w drzwiach. Przerwali nagle- zaskoczeni. Psy przestały
warczeć i gryzć. Jeden z nich się przewrócił. Gdy Meredith obróciła się w
stronę drugiego, zobaczyła- że jego oczy są szkliste. Spojrzała na Roberta, który
stał obok zdyszany.
W piwnicy nie było już słychać hałasów. Wokół panowała cisza.
Ale nie odważyli się odetchnąć z ulgą.
Szalone wrzaski Vickie nagle ucichły. Pies- który wbił zęby w udo Matta,
zadrżał i zesztywniał. Z trudem łapiąc oddech, Bonnie wyjrzała na zewnątrz. W
świetle świtu zobaczyła ciała zwierząt.
Oboje z Mattem rozejrzeli siÄ™ zdumieni.
W końcu przestał padać śnieg.
Elena powoli otworzyła oczy.
Wokół niej było cicho i spokojnie.
Krzyki na szczęście ustały, zniknął ból, który jej sprawiały. Znów miała
wrażenie, jakby jej ciało wypełniało światło- ale tym razem nie sprawiało bólu.
122
Miała wrażenie, że unosi się w powietrzu- wysoko i lekko, jakby w ogóle nie
miała ciała.
Uśmiechnęła się.
Obrót głowy też nie sprawił jej bólu, ale wzmógł uczucie bezcielesności.
W plamie bladego światła na podłodze zobaczyła tlące się resztki srebrnej
sukni. Kłamstwo Katherine sprzed pięciuset lat stało się prawdą.
To był już koniec. Elena odwróciła wzrok. Nikomu nie życzyła teraz zle i
nie chciała tracić czasu na myślenie o Katherine. Było tak wiele dużo
ważniejszych spraw.
- Stefano - powiedziała i westchnęła- uśmiechając się. Czuła się bardzo
dobrze, tak jak musi czuć się ptak.  Nie chciałam, żeby tak to się potoczyło -
wyszeptała łagodnym i smutnym tonem.
Jego zielone oczy były wilgotne. Wypełniły się łzami, ale odwzajemnił
jej uśmiech.
- Wiem. Wiem, Eleno.
Rozumiał. To dobrze- to było ważne. Aatwo było teraz dostrzec rzeczy
naprawdę ważne. A zrozumienie Stefano liczyło się dla niej bardziej niż
cokolwiek innego.
Wydawało jej się, że minęło dużo czasu, odkąd ostatnio naprawdę na
niego patrzyła. Mogła teraz znów dostrzec, jaki jest piękny, z ciemnymi
włosami i oczami zielonymi jak Uście dębu. Widziała w jego oczach jego
duszę. Było warto, pomyślała. Nie chciałam umierać, wciąż nie chcę. Ale
zrobiłabym to wszystko jeszcze raz, gdybym musiała.
- Kocham ciÄ™, Stefano.
- Wiem - odpowiedział, ściskając jej dłoń. Otoczyło ją dziwne
światło. Ledwie czuła dotyk Stefano.
Zdziwiło ją, że się nie boi. To dlatego, że Stefano był przy niej.
- Ludzie na balu - nic im nie będzie, prawda? - zapytała.
- Ocaliłaś ich.
- Nie zdążyłam się pożegnać z Bonnie i Meredith. Ani z ciocią Judith.
Musisz im powiedzieć, że je kocham.
- Powiem.
- Możesz im to sama powiedzieć - wtrącił inny głos, słaby i ochrypnięty.
Damon czołgał się w ich stronę po podłodze. Jego twarz spływała krwią, ale w
ciemnych oczach płonął ogień. Wpatrywał się w Elenę. - Wytęż wolę, Eleno.
Masz dość siły...
123
Uśmiechnęła się do niego z wahaniem. Znała prawdę. To, co się działo,
było tylko dokończeniem tego- co zaczęło się dwa tygodnie temu. Miała
trzynaście dni, żeby wszystko uporządkować- wyjaśnić sprawy z Mattem i
pożegnać się z Margaret. Powiedzieć Stefano, że go kocha. Ale teraz jej czas
minÄ…Å‚.
Ale nie miało sensu ranić Damona. Jego również kochała.
- Spróbuję - obiecała.
- Zabierzemy cię do domu - powiedział.
- Ale jeszcze nie teraz - odpowiedziała łagodnie.  Poczekajmy jeszcze
chwilÄ™.
Spojrzała w jego oczy i zrozumiała, że on też wie.
- Nie boję się. No, może trochę. - Poczuła senność, jakby zasypiała w
wygodnym łóżku. Rzeczywistość odpływała.
W klatce piersiowej pojawił się ból. Nie bała się- ale żałowała. Było tyle
rzeczy, które miały ją ominąć, tyle rzeczy- których nie zdążyła zrobić.
- Och- jakie to dziwne.
Zciany krypty wyglądały, jakby się roztapiały. Były szare i zamglone.
Było w nich coś, jakby drzwi, tak jak te do podziemnego pokoju. Tyle że za
nimi było światło.
- Jakie to piękne - wyszeptała. - Stefano? Jestem bardzo zmęczona.
- Możesz teraz odpocząć.
- Nie zostawisz mnie? -Nie.
- Więc się nie boję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •