[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mężczyzny. A w szczególności dla ciebie.
- Z powodu moich owiec.
- 128 -
RS
- I Helen White. Zrobiłam wszystko, żeby wyrzucić cię z mojego serca.
Wiedziałam, że przegrałam. Nie chciałam jednak przyznać się do tego. Nawet
przed sobą. - Przytuliła się do niego. - Jesteśmy dla siebie stworzeni.
- Wiedziałem o tym od chwili, gdy po raz pierwszy cię pocałowałem.
Zdawałaś sobie z tego sprawę?
- Tak. I to mnie przerażało. Nikt przedtem mnie tak nie całował. Byłam
taka... niedoświadczona.
- Ja również. Ale wiedziałem od samego początku, że to właśnie ciebie
pragnÄ™.
- Byliśmy zbyt młodzi na taką miłość.
- Jaką? - zapytał, patrząc na nią z czułością.
- Prawdziwą miłość. Do końca życia.
- Och, Maggie - szepnął. Był taki szczęśliwy. Nareszcie spełniło się jego
największe marzenie.
Wziął ją w ramiona, delikatnie dotknął wargami jej ust. Wyjaśnili sobie
wszystko. Nic już nie stało na przeszkodzie ich szczęściu.
Leżeli wtuleni w siebie. Pokój tonął w świetle księżyca. %7ładne z nich nie
spało, chociaż taki mieli zamiar.
- Nie powinnam była ich o to prosić - powiedziała nagle Maggie.
- O co, skarbie?
- %7łeby sprzedali mi ranczo. Starałam się im udowodnić, że to tylko
skarbonka na pieniądze, o czym dobrze wiedzieli. W końcu jakoś sobie z tym
wszystkim radzili. Nigdy nie próbowaliby sprzedać rancza, gdyby nie ja.
- Brzmi to dość sensownie.
- Mama była przygnębiona, że zaproponowałam im pieniądze za coś, co i
tak miało kiedyś być moje. Może planowali przekazać mi je w najbliższej
przyszłości? Myślisz, że to możliwe?
- Chyba tak.
- 129 -
RS
- Ja naprawdę chcę wierzyć, że oboje dobrze wiedzieli, ile to ranczo dla
mnie znaczy.
- Jestem o tym przekonany. Milczała przez chwilę.
- Sloan, powiedziałam ci dzisiaj, że rodzice mnie nie kochali. To jednak
nieprawda.
- Byłaś po prostu przygnębiona i wściekła. W złości człowiek mówi różne
rzeczy.
- Oni sÄ…... trochÄ™ inni. I tak bardzo ze sobÄ… zwiÄ…zani.
- Za co powinnaś być im wdzięczna.
- Pewnie, że tak. Tylu rodziców moich przyjaciół rozwiodło się.
- Niektórzy zmarli.
- Tak mi przykro, przepraszam - powiedziała, zdając sobie sprawę z tego,
że wywołała w nim smutne wspomnienia.
Milczeli przez chwilę. Sloan czekał na jej decyzję. Był pewien, że już do
niej dojrzała.
- Chyba będę musiała odsprzedać im ranczo, prawda?
- Niczego nie musisz, Maggie.
- Chyba się zle wyraziłam. Rozważam możliwość odsprzedania rancza
rodzicom - powiedziała i rozpłakała się. - Wiesz, jak to boli!
- Wiem.
- Miałam takie wspaniałe plany.
- Wiem - powtórzył.
- Les i ja pracowaliśmy tak ciężko. Zamierzałam jeszcze zająć się polami.
No i bydło, które kupiłam! Moje klacze... a jeszcze do tego Bonnie i Clyde. Tak
bardzo chciałam mieć te psy!
- Przecież możesz je mieć - powiedział cicho. - Konie również.
- Jak to?
- Uważałem, iż nie wolno mi się wtrącać w twoje sprawy, że musisz sama
sobie poradzić i podjąć decyzję. I zrobiłaś to. A teraz posłuchaj. Prosiłem cię,
- 130 -
RS
żebyś za mnie wyszła, a ty mówiłaś o ranczu. Wiem, ile ono dla ciebie znaczy,
więc nie nalegałem. Wierzyłem, że uda nam się znalezć jakiś sposób, żeby być
razem. I tak się stało. Ani ty nie chciałaś takiego rozwiązania, ani ja. Mówiłaś,
że postąpiłaś niewłaściwie, namawiając rodziców do sprzedania ci rancza. Nie
chcę cię osądzać. Zrobiłaś to, co uznałaś za słuszne. Teraz sytuacja uległa
zmianie i podjęłaś kolejną decyzję.
- Tak - westchnęła ciężko.
- Oferuję ci wszystko, co mam. Możesz zajmować się swoimi końmi na
moim ranczu. Możesz tu sprowadzić Bonnie i Clyde'a. Niestety, nie ma tu
miejsca dla bydła. Jak wiesz, jest to ranczo, na którym od wielu lat hoduje się
owce. To jest jedyna rzecz, której nie mogę dla ciebie zmienić. Mam nadzieję,
że potrafisz to zrozumieć. Ale cała reszta - dom, ziemia, ja - to wszystko jest
twoje, jeśli tylko zechcesz. Twoi rodzice potrzebują rancza, żeby na nim
mieszkać. Są jeszcze młodzi. Nie wróciliby tu, gdyby nie musieli. Może to, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •