[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak uczestnik pojedynku. - No, chodzże już! Mówiłeś, zdaje się, że nie mamy dużo czasu.
Nigdy tego nie mówiłem, pomyślał Lowboy. Głośno nigdy. Lecz podbiegł, a potem
poszedł za nią do końca peronu. Wisiał tam monitor, nad przepełnionym koszem na śmieci;
Emily spojrzała w niego i machnęła ramionami. Ekran był podziobany i zakurzony,
przesuwały się po nim sennie potulne postacie.
- Co to jest? - spytał Lowboy.
- Ludzie. - Pomachała raz jeszcze, ale nic się nie stało. - Ludzie z tyłu za nami.
Stali pod monitorem i czekali. Dwie potulne postacie przybliżyły się.
- Miałeś rację - powiedziała Emily. - Naprawdę tak wyglądają.
- Jak?
- Jakby wszyscy nosili tÄ™ samÄ… twarz.
Znów nie pamiętał, żeby coś takiego mówił. Peron oddzielała od tunelu niska
aluminiowa bramka, podobna do tych, którymi rodzice niemowląt zabezpieczają schody w
domu. Wylot tunelu zalatywał słodkawo moczem. Porzućcie Wszelką Nadzieję, Wy. Kiwnął
głową do Emily i otworzył bramkę. Wy, Którzy Tu Wchodzicie, powiedział sobie. Głosy
przyznały mu rację. Zawiasy były czarne od smaru i nie wydały żadnego dzwięku.
Z chwilą gdy przekroczyli bramkę, głosy zaczęły sobie poczynać swobodniej. Wciąż
rozlegały się w drugim pokoju, ale już bliższe, bardziej błagalne, dobijające się do kruchej
ściany działowej. Gdy Lowboy zagwizdał albo zanucił, przycichały, lecz tylko nieznacznie.
Mówienie działało lepiej. Tylko o czym mówić, spytał sam siebie. Musi być coś takiego.
Emily prawie się teraz nie poruszała, ciągnęła obiema dłońmi po ścianie i przeklinała się w
miarowych, mysich syknięciach. Co powiedzieć, żeby jej nie przestraszyć. Gzyms był dość
szeroki, żeby po nim iść, ani za szorstki, ani za śliski, z wnękami co sześć, siedem kroków.
Lowboy nie mógł nie pomyśleć o poprzednim razie, o Heather Covington podążającej przed
nim bez wysiłku przez mrok i szurającej plastikowymi torbami, którymi miała okręcone
stopy.
O tym, jak Heather Covington sięgnęła w tył i pociągnęła go, potykającego się, za
sobą. Mały dzidziuś, powiedziała. Dolarek. Emily całkiem przestała się ruszać, a następny
pociąg nadjeżdżał. Lowboy spróbował ją wyminąć, ale złapała go za koszulę. Kurde, Jezu,
Heller, nie popędzaj mnie. Powiedz mi coś. Opowiedz mi jakąś historię. Popatrzył na nią,
dotknął jej twarzy i zastanowił się. Dobra, Emily, rzekł w końcu. Opowiem ci. Ruszyli dalej
razem, chwiejąc się jak nieprawidłowo złożona konstrukcja, i Lowboy opowiadał Emily, jak
było w szkole. Nie mógł uwierzyć, że jej to opowiada, i ona też nie. Nawet głosy wstrzymały
oddech i nasłuchiwały.
Wsadzili mnie do takiej jakby sypialni Emily. Jeszcze ktoś tam był. Zabrali mi ubranie
fajki benson & hedges 100 kredki i portfel z twoim zdjęciem w środku i wsadzili mnie do
pokoju z gumowymi łóżkami. Ktoś leżał zawinięty w koc. Kto to jest powiedziałem. Kazali
mi się zamknąć. Duże piękne brązowoskóre pielęgniarki które posyłają ci całusy jednocześnie
kopiąc cię w dupę. Co to ma być za szkoła zapytałem. Co to za nauka. To jest szkoła letnia
Williamie powiedziały. Wyjrzyj na zewnątrz! Podszedłem do okna i zobaczyłem wysokie
watowane chmury i żółte liście i swoją własną twarz i żaglówki na rzece. Zobaczyłem
wszystko co miałem zobaczyć. Widzę wszystko powiedziałem im. No widzisz skarbie
powiedziały. Stąd widać na odległość wielu mil jesteśmy bardzo wysoko. Nasz ośrodek
nazywa się po hiszpańsku Aadny Widok. Szczęściarz z ciebie. Posłały mi całusa i zamknęły
drzwi. Ja nie chcę być wysoko szepnąłem. Nie chcę widzieć wszystkiego. Nie mogę. Ale one
już sobie poszły korytarzem.
Osoba w kocu wcale mnie nie widziała to był facet. Leżał zawinięty rzęził cmokał i
darł się do sióstr żeby go wypuściły z łóżka to im powyżera cipy. Raz dziennie przychodziły
po dwie trzy turlały go na łóżko obok i ścierały gąbką gumowy podkład. Jak go tylko
dotknęły uspokajał się siedział z rozdziawioną gębą i wzdychał. Miał miękkie babskie ciało i
spał w kocu z gołą dupą i wkładały mu krótki kaftan i mówiły na niego Dzidziuś. Jak mu dały
czysty koc uśmiechał się i śmiał się głośno do nich i sikał pod siebie. A one też się
uśmiechały ściągały mu kaftan zwijały w kłębek i tym go wycierały a potem wychodziły i
zamykały za sobą drzwi. Ktoś mi mówił że on kiedyś był policjantem.
Próbowałem cię narysować jak już mi pozwolili mieć ołówek ale do tego czasu
zapomniałem jak wyglądasz. Nie śmiej się Emily. Z czytaniem miałem problem przez
lekarstwa a w dodatku niektóre słowa nie znaczyły tego co się wydawało. Zwiatło na przykład
znaczyło Dziewczyna a Kopniak znaczył Dom ale Kopniak znaczył też Aóżko. Góra znaczyła
Dół a Gorące znaczyło Zimne i tak dalej. Zegary pokazywały czas w stopniach zamiast w
godzinach. Odczytywałem czas z lodu na East River. Napisałem do ciebie list jak pozwolili
mi mieć papier właściwie kilka listów jeden po drugim. Pamiętasz? Ale mówili mi że ty się
już przeprowadziłaś. I jeszcze mi mówili że masz trzydzieści osiem lat.
Mniej więcej wtedy zaczęły się Sztuczki Z Temperaturą. Oglądałem letnią olimpiadę.
Doktor którego wcześniej nie znałem zabrał mnie do siebie mówili mi że na nazwisko ma
Fleisig a jego imię znaczy Koniec Naszych Dni. Wziął mnie z sobą do pokoju Emily i dał mi
lekcję. Ten pokój wyglądał jak sala telewizyjna bez telewizora. I bez gier planszowych. Na
środku stał stół z taką jakby wbudowaną kanapą i ten doktor mnie bardzo uprzejmie poprosił
żebym się tam położył a potem wprowadził mi stopnie do ciała. Wiem że to zrobił Emily
czułem to a zresztą widziałem na monitorach. Najpierw tylko parę stopni ale potem
kilkadziesiąt aż wreszcie całe sześćdziesiąt stopni Celsjusza. Dlaczego Celsjusza Emily? To
było interesujące.
Jak się czujesz Will? spytał mnie. Dobrze panie doktorze tylko w tym momencie
trochę mi gorąco. No a co my zażywamy zapytał. Sprawdzmy. Proszek rozweselający panie
doktorze chciałem powiedzieć geodon. No tak powiedział. I jak uważasz stary dobrze ci on
robi? Chyba tak panie doktorze tylko w tej chwili jest mi bardzo gorąco właściwie nie mogę
oddychać. No dobrze Will to ja ci powiem co zrobimy. Uderzenia gorąca to znane działanie
uboczne geodonu ale mogę ci dodatkowo przepisać risperidone jak chcesz. Risperidone
pomaga na te stany ale wiąże się z nim minimalne ryzyko otyłości a szkoda by było żebyś
przytył bo taki przystojny z ciebie gość. No więc co ty na to amigo?
Kto? spytałem. Ty oczywiście powiedział Fleisig. Ty jesteś amigo. Wielmożny pan
William Henry Heller. Chciałbyś żebym ci zmienił ustawienie leków? Miałbyś na to ochotę?
Zamknąłem oczy usta i nie odpowiedziałem. Poza tym niewiele mogę zrobić powiedział. Cały
świat robi się podobno coraz gorętszy. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego. Cały świat co
robi? Nic powiedział odchrząknął wyjął ze mnie swoje stopnie wypisał mi risperidone na
kremowej recepcie. Zobaczymy jak się po tym będziesz czuł amigo mio. Potem wezwał
pielęgniarki żeby przyszły i mnie odprowadziły ale za pózno bo do tego czasu cud już się stał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •