[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjmujÄ…ce ludzi.
- WykonujÄ™... wyeliminowane.
- Teraz wyeliminuj wszystko to, co zostało zamówione przez trzy restauracje w Quichancha.
- WykonujÄ™... wyeliminowane.
- Ile pozycji pozostało?
- Cztery.
- Czy wszystkie cztery należały do tego samego ładunku?
- Nie. Znajdowały się w dwóch ładunkach, dostarczonych w odstępie dziesięciu dni.
- Dla kogo były przeznaczone?
- Dla Vrief Domo.
- Kto lub co jest Vrief Domo?
- Krajowiec z Alfy Crepello III.
- Błękitny Diabeł?
- Stwierdzenie prawdziwe.
- Wiedziałem, że ona nie może odżywiać się bez przerwy tym cholernym tutejszym mięsem!
- wykrzyknął triumfalnie Indianiec. - Czy możesz mi pokazać, jak wygląda Vrief Domo?
- Tak. Cisza.
- No to zrób to, do cholery! - wrzasnął Indianiec.
Na miejsce hologramu Chandlera zjawił się przedstawiający Vriefa Domo.
- Gówno! - mruknął Indianiec. - Oni wszyscy wydają mi się jednakowi. - Przerwał. - Jakie
dane masz na jego temat?
- Vrief Domo jest urzędnikiem rządu Alfy Crepello III.
- Rządu planetarnego, nie zarządu Quichancha? - przerwał mu Indianiec.
- Stwierdzenie prawdziwe. - Jaką pełni funkcję?
- Nie wiem.
- Gdzie urzęduje?
- W Domu Prawa.
- Domu Prawa? - powtórzył marszcząc brwi Indianiec. - Co to takiego?
- Dom Prawa jest kompleksem budynków, z którego rządzi się Alfą Crepello III.
Indianiec rozważył informację, a potem potrząsnął głową.
- Roi się tam pewnie od ochroniarzy. - Po chwili dodał: - Musisz coś jeszcze wiedzieć na
jego temat. Podaj mi wszystko, co masz.
- Co dziesięć dni Vrief Domo odbiera w kosmoporcie Quichancha ładunek żywności dla
ludzi. Jest to jedyna informacja na jego temat, jakÄ… mam.
- Gdzie zawozi tę żywność?
- Wykonuję... - Dość długa cisza. - Przeznaczenie nieznane.
- Czy wiesz, gdzie on mieszka? - Nie.
- Czy możesz ustalić, gdzie? - Wykonuję... tak.
- Czy mieszka w Quichancha? - Tak.
- Jaki jest jego adres?
- W Quichancha nie ma adresów w rozumieniu ludzi.
- Czy możesz pokazać jego miejsce zamieszkania na planie miasta?
- Tak.
Indianiec czekał cierpliwie.
- To zrób to, do jasnej cholery!
Hologram Vriefa Domo został zastąpiony trójwymiarowym planem miasta, na którym mary,
błyskający punkt oznaczał mieszkanie Błękitnego Diabła.
- PotrzebujÄ™ wydruku tego hologramu. - WykonujÄ™... wykonane.
- I potrzebuję także wydruku hologramu Vriefa Domo. Do przyjęcia jest odbitka
dwuwymiarowa. - WykonujÄ™... wykonane.
- Gdzie one sÄ…?
- Moja drukarka znajduje się w dużej szufladzie twojego biurka po prawej jego stronie.
Znajdziesz tam wydruki.
- Jak daleko od ambasady może znajdować się mieszkanie Vriefa Domo?
- W przybliżeniu 1173 metry.
- W przybliżeniu? - Dokładnie, 1173,239 metra.
- W linii prostej czy licząc wzdłuż ulic?
- W linii prostej.
- Jak daleko to będzie wzdłuż ulic?
- Najkrótsza trasa wynosi w przybliżeniu 4,2 kilometra.
- Bardzo dobrze. Zapewnij, aby nikt nie miał dostępu do tego, o czym właśnie
rozmawialiśmy.
- Już umieściłeś wszelkie interakcje ze mną pod Zakazem Priorytetowym.
- Tylko ci przypominałem.
- Nie jestem zdolny do zapominania.
- Zwietnie. Wyłącz się.
Komputer zamarł, Indianiec zaś wstał i podszedł do biurka. Otworzył prawą szufladę i
wyciągnął dwa wydruki. Starannie złożył mapę i wsunął do kieszeni munduru, następnie podniósł
do góry portret Vriefa Domo, jego pierwszego uchwytnego powiązania z Wyrocznią.
- Mam cię, skurwysynu! - powiedział.
Gdyby jego głowa nie zaczęła właśnie boleśnie pulsować, nawet mogłoby mu być żal
Błękitnego Diabła.
15
Indianiec odczekał dwa dni.
Przez ten czas ból zanikł, a porucznik poczynił dyskretne kroki, by upewnić się, czy pięć
milionów kredytów jest w drodze. Oczywiście Trzydzieści Dwa tropił je, ale Indianiec był pewien,
że okaże się to coraz trudniejsze z każdą kolejną transakcją, aż wreszcie całkiem niemożliwe.
Polecił komputerowi porównać garstkę przybywających ludzi ze znajdującą się w
ambasadzie listą przewidywanych gości i nie był zaskoczony, gdy się całkowicie zgodziły. Jeśli
Gwizdacz był choćby w połowie tak dobry jak sądzono, dla odnalezienia go trzeba byłoby czegoś
więcej, niż komputera ambasady.
Wreszcie, gdy poczuł się całkiem dobrze, wezwał do siebie Broussarda.
- Jak się pan dziś czuje? - spytał młody człowiek wchodząc do pokoju. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •