[ Pobierz całość w formacie PDF ]

katka wisi za wysoko.
Jak mogła podejmować tak ważną życiową decyzję na
podstawie uczuć do mężczyzny, który pojawił się w jej
życiu dwa tygodnie temu? I dlaczego w ogóle Garrett
pojawił się w jej życiu? Wiedziała, że coś było nie tak z
jej zaplanowanym małżeństwem. A mogła uczynić Reeda
szczęśliwym - mogła się ustatkować - gdyby Garrett nie
wrócił do domu.
Odsunęła się od ściany i zagryzła wargę. Teraz powiesiła
makatkÄ™ za nisko.
Wciąż nie mogła sobie z nią poradzić, kiedy zobaczyła
podjeżdżający srebrny van z logo Zluby u Felicity. Chwi-
lÄ™
S
R
pózniej przez drzwi wpadła platynowa blondynka, na
kosmicznie wysokich obcasach i w krótkiej, frywolnej
sukience pasującej do jej również krótkiej i frywolnej
fryzury.
- O, świetnie, masz wolną chwilę!
Emma spojrzała na pudła ustawione pod ścianami.
-Felicity...
Jej przyjaciółka w jednej ręce trzymała butelkę wina, a w
drugiej dwa kryształowe kieliszki.
Ty i ja sobie porozmawiamy. Teraz. I nawet nie próbuj
dyskutować.
Nie dyskutujÄ™. Zawsze cieszÄ™ siÄ™, widzÄ…c ciÄ™, ale...
O nie. %7Å‚adnych ale. Rusz siÄ™, kochana, i zamknij drzwi.
Następne pół godziny posiedzimy tutaj same, tylko z bu-
telkÄ… wina.
Felicity wyglądała jak młoda Meg Ryan, tyle tylko, że
Meg grała zawsze role miłych kobiet, a osobowość Feli-
city miała więcej wspólnego z czołgiem niż z czymkol-
wiek innym.
Felicity usiadła za biurkiem Emmy z czereśniowego
drzewa i poszukała w torebce korkociągu. Otworzyła wi-
no, napełniła jeden kieliszek po brzegi i odsunęła papie-
ry, żeby postawić go przed Emmą.
Posłuchaj - powiedziała zdecydowanie. - Wiem, że Reed
zaczął już planować miesiąc miodowy, co oznacza, że
musieliście już wybrać datę. Ale nie zadzwoniłaś do
mnie.
Wiem. Przepraszam. To nieładnie z mojej strony... -
Spojrzała na kieliszek. - Felicity, naprawdę, nie jestem w
stanie pić w środku dnia.
Oczywiście, że jesteś. Musimy porozmawiać, a ty za bar-
dzo się spinasz. A teraz posłuchaj mnie. - Felicity popra-
wiła
S
R
się na wykładanym czerwonym aksamitem krześle i po-
łożyła swoją bardzo długą nogę w bucie na bardzo wyso-
kim obcasie na bezcennym biurku Emmy. - Przechodzi-
łam przez to milion razy. Znam panny młode jak nikt
inny. BojÄ… siÄ™. To nic nowego, nic, czego trzeba by siÄ™
wstydzić. A ty masz jeszcze więcej powodów do obaw
niż większość.
Dlaczego tak myślisz? %7łe mam więcej powodów do
obaw?
Dlatego, że podchodzisz do małżeństwa bardziej po-
ważnie niż większość z nas - powiedziała Felicity, jakby
to było coś oczywistego. - Przyznaj to. Chcesz, żeby two-
je małżeństwo było raz na całe życie, prawda?
No cóż, tak.
Więc widzisz. Jesteś beznadziejnie naiwna. Ale nie o to
chodzi. Zluby u Felicity są właśnie dla takich osób, które
denerwują się tak jak ty. A ponieważ chodzi o ciebie, a ja
cię kocham, nie przeszkadza mi, że wszystko trzeba bę-
dzie zrobić na ostatnią chwilę. Ja wszystko załatwię. -
Felicity wypiła kolejny łyk wina. - Chociaż muszę przy-
znać, że twoja matka doprowadza mnie do szaleństwa.
Chce, żeby wszystko było tak, jak ona sobie wymyśliła.
Emma słuchała. No dobrze, nie słuchała. Od wielu dni
nie słuchała nikogo ani niczego. Od tamtego popołudnia
z Garrettem jej umysł zobojętniał na wszystko dookoła,
w kółko powtarzając tamte chwile. Kiedy chwycił ją za
nadgarstek i stali zaledwie kilkanaście centymetrów od
siebie. Kiedy pożądanie obudziło się w niej jak pożar.
Chciała wtedy, żeby ją pocałował, bardziej niż pragnęła
życia i powietrza. W jej głowie i sercu niebyło nic inne-
go, nic. Jakby porwała ją potężna fala przypływu.
S
R
Garrett.
Aatwo było się ustatkować, kiedy wydawało się, że nie
ma nic lepszego niż letnie uczucia. Ale teraz zdawała so-
bie sprawę, że wcześniej nie wiedziała nawet, co może ją
w życiu czekać.
Hej! - Felicity strzeliła palcami. - Obudz się. Pamiętaj, to
ja kupiłam to świetne wino.
Tak. To bardzo miło z twojej strony. I przepraszam za
mojÄ… matkÄ™.
Felicity machnęła ręką.
-Matki panien i kawalerów zawsze takie są. Dam sobie
z tym radę. I mogę sobie poradzić również z twoimi ner
wami, jeśli tylko mi na to pozwolisz. Więc albo za-
czniesz 1
ze mną rozmawiać, albo dostaniesz klapsa.
Emma zrozumiała, że teraz powinna się roześmiać. Ale
zamiast tego z jej ust wyrwało się pytanie:
Myślisz, że jestem zimna?
Co takiego? Mówiłam o przedślubnym stresie, nie o
oziębłości.
Ale powiedz, czy uważasz, że jestem zimna? To znaczy.
.. chodzi o seks... czy jestem zimniejsza niż inne?
-O rany. - Felicity dolała sobie wina. - Skarbie, żadna z
dziewczyn, z którymi dorastałyśmy, nie powinna mieć na
ślubie białej sukni. Jeśli wiesz, co mam na myśli. Cho-
ciaż. .. - Zmrużyła nagle oczy. - Rany koguta. Chyba nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •