[ Pobierz całość w formacie PDF ]

79/139
głowie, jak gdyby, poczuwając się do porwania
kuropatwy, obawiał się jakiego niebezpieczeńst-
wa, kiedy my wszyscy i ty nawet, wodzu straży
królewskiej, jesteśmy bez pancerzy, bez hełmów.
Patrzże, jak brwi zmarszczył, kiedy teraz zbliżył się
Mestwin do niego i cóś mu po cichu powiedział;
patrz, jak się nagle wzruszył i położył rękę na
sztylecie.Na Boga,zdaje mi się, żem na łowach.
My wszyscy jesteśmy psami, król dojeżdżaczem,
Wszebor myśliwym, a książę Zbigniew dzikiem os-
aczonym... A co, czym nie trafił?
 Ale wiele psów legnie pod jego kłami, nim
się podda odparł Sieciech. Lubię Zbigniewa;
dzielny, a choć czasem popełni zbrodnię, lubię
go jeszcze.Trudno obejść się bez gwałtu na tym
świecie. Jaka postać rycerska, jakie męskie rysy,
jaka piękna na nim zbroja! Lubię go za to...
 Ale co to się znaczy  rzekł sokolnik
królewski  że naszego wysokiego i wielce miłoś-
ciwego pana dotąd nie widać, czy nie zasłabł cza-
sem?
 Może się boi przyjść do nas lub jeszcze nie
pokończył pacierzy  odpowiedział Sieciech.
Lecz wtem ucichły rozmowy i żarty, a król
Władysław wszedł do sali.
80/139
Czoło Sieciecha pokryło się chmurą, wszyscy
powstali. Wszedł król drzwiami bliskimi tronu,
opierając się na ręku synowca, i zbliżając się do
tronu, lekkim ukłonem zgromadzonych panów
powitał. Twarz jego nosiła piętno boleści i rozdzier-
ających duszę smutków; szedł powolnym krokiem,
z koroną na głowie, z berłem w ręku, szerokim
białym otoczony płaszczem, na którym srebrne
błyszczały orły. Podawał mu rękę Mieczysław w
kształtnym niebieskim stroju; nie miał pancerza
na piersiach, zamiast ciężkich rycerskich rękawic
białe z giętkiej skóry pokrywały mu ręce. Aańcuch
złoty, oznaczający godność rycerza, spadał mu na
piersi. Płaszcz książęcy w lekkich fałdach spły-
wał mu z ramion, a zamiast czapki z piórami,
stosownej do tego ubioru, miał na głowie ciężki
hełm stalowy, ze spuszczoną przyłbicą, w skutku
uczynionego ślubu, że nie odkryje twarzy, dopóki
nie wykryje śladów lub nie dowie się o losie Hanny
z Ciechanowa.
Szmer dotąd panujący w sali zamienił się na
głośne okrzyki:  Niech żyje król Władysław! niech
żyje Herman! chwała jemu i błogosławieństwo!
Ale kiedy król usiadł na tronie, wrzawa ta,
pochodząca bardziej ze zwyczaju niż z przywiąza-
nia do monarchy, ucichła. Wszyscy oczy zwrócili
na Władysława, wzrok i słuch natężając. Jeden
81/139
Zbigniew został niewzruszony przy tronie; za
zbliżaniem się króla kroku nie postąpił ani cofnął,
żadnego znaku wzruszenia nie okazując. Czasem
tylko, za przelatujÄ…cym wspomnieniem, lekki ru-
mieniec występował mu na lica, które wkrótce
potem wracały do grobowej bladości, i gdyby nie
to jedyne znamię życia, można go było raczej wz-
iąść za martwy posąg niż za żyjącą istotę. Mest-
win stał za nim; ale ile razy chciał mówić, niez-
nacznym prawie ruchem ręki nakazywał mu
książę milczenie, i musiał rycerz niemiecki
przestawać na szyderskim uśmiechu, który nigdy
jego ust nie opuszczał.
 Panowie tu zgromadzeni  rzekł król
słabym głosem  i dzielni rycerze zebrani za
naszym rozkazem, postanowiliśmy dzisiaj
roztrząsnąć sprawę przyczyniającą nam wiele
zmartwienia i smutku; bo nasze serce ojcowskie
ubolewa nad nieszczęściami naszych poddanych,
nad kłótniami i niezgodą naszych panów, nad
gwałtami i zdzierstwami naszego rycerstwa.  To
mówiąc, pomimowolnie rzucił okiem na Zbig-
niewa, ale książę stał na tym samym miejscu i
najmniejszej zmiany w tej chwili nie można było
dostrzec na jego twarzy.  Dniem i nocą w włas-
nym zamku i w kościołach błagaliśmy Boga o
wrócenie pokoju, o oddalenie zamięszań i rozbo-
82/139
jów. Ale ciężkie musieliśmy popełnić grzechy,
kiedy Pan Niebios nie raczył się do naszych próśb
przychylić; owszem, widziemy ze smutkiem na-
jgłębszym, że co dzień złe się wzmaga, co dzień
szerzą się kłótnie i łupiestwa, co dzień ponawiają
się mordy, zajazdy, łupiestwa i klęski pogrążające
naród w nędzy i porządek spółeczny wywracające.
Nie ma zakątka w Polszcze, gdzie by zacięte nie
odbywały się walki między ziomkami, między
synami spólnej ojczyzny. Krew się leje, a nasza
powaga królewska nie może jej wstrzymać ani
namową, ani prośbą, do której król by nigdy nie
powinien się zniżać; nie zdołamy skrócić namięt-
ności poddanych i burzliwych poskromić gniewów.
Czyż piekło nasłało hufce złych duchów na naszą
ziemię? czyż dzikie, otaczające nas narody prze-
lały swe uczucia w serca naszych panów i naszej
szlachty? A jednak bywały dawniej czasy porząd-
ku i wewnętrznego pokoju! Za Bolesława
Wielkiego, założyciela naszej chwały i potęgi, w
pierwszych latach panowania nieszczęśliwego
mego brata nikt nie śmiał dobywać na braci oręża,
i wszystkie szable polskie skierowane były w pierś
wrogów. Ale teraz ojciec w niezgodzie z synem!
stryj zagrabia synowca majątki! brat podnosi oręż
na brata, wszędzie zamięszanie i szczęk broni,
a tymczasem kościoły puste daremno wzywają
83/139
na modlitwę rycerzy dzwiękiem niesłuchanych już
dzwonów, groby świętych opuszczone i w poga-
rdzie miane. Sami tylko kapłani zapełniają przy-
bytki Pańskie, a wszędzie naokoło krew rumieni
ziemię i Polak ściera się z Polakiem. Nie, poddani
moi, nic nie przesadziłem w tym opisie. Samiście
tego świadkami i sumienie wasze zgadzać się
musi z naszymi słowy. Przykład tego  właśnie
teraz się wydarzył. Oto...
Ale w tym miejscu król zamilkł; wystawiał
dotąd ogólne zarysy, ogólnie do wszystkich prze-
mawiał, ale kiedy przyszło do opowiadania wypad-
ku dotykajÄ…cego tak blisko przytomnych i
mogącego ściągnąć na syna nieszczęśliwe skutki
 dowiedział się bowiem Władysław od Skarbimi-
ra o opowiadaniu Bardana  nie czuł już w sobie
potrzebnej do tego mocy. Myśl, że wypełnia świętą
powinność, nakazaną przez niebiosa, utrzymy-
wała go dotąd w zamiarze, ale teraz jakiś ciężar [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •