[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cóż, była pod ręką. Początkowo spotykaliśmy się u niej, ale paranoicznie się bała, że Scott nas
przyłapie. Więc zaczęliśmy się umawiać Pod Aabędziem. Wtedy& Pamiętasz, jak było z nami, Anno?
Na początku. Pamiętasz ten dom przy Cranham Street? Dlatego pewnie zrozumiesz.  Zerka przez
ramię i puszcza do mnie oko.  Umawialiśmy się tam z Anną w starych, dobrych czasach.
Przekłada córeczkę na drugą rękę i Evie opiera się o jego ramię.
 Pewnie myślisz, że jestem okrutny, ale to nieprawda. Mówię tylko, jak było. Sama tego chciałaś.
Prosiłaś, żebym przestał kłamać.
Anna nie podnosi głowy. Siedzi sztywno, kurczowo ściskając rękami brzeg stołu.
Tom głośno wzdycha.
 Szczerze mówiąc, ulżyło mi.  Mówi teraz do mnie, patrzy mi w oczy.  Nie masz pojęcia, jakie
to wyczerpujące żyć z kimś takim jak ty. Kurwa, żebym chociaż nie próbował! Ale próbowałem,
robiłem wszystko, żeby ci pomóc. %7łeby pomóc wam. Jesteście& Kochałem was, naprawdę
kochałem, ale obie jesteście niewiarygodnie słabe.
 Wal się, Tom!  mówi Anna i wstaje.  Wrzucasz do jednego worka mnie i ją?
Nagle uświadamiam sobie, że dobrali się jak w korcu maku. Anna pasuje do niego dużo lepiej niż
ja, bo w nosie ma to, że jej mąż jest kłamcą i mordercą, przejmując się tylko tym, że porównał ją do
mnie.
Tom podchodzi do niej i uspokajającym głosem mówi:
 Przepraszam, kochanie. To było niesprawiedliwe.  Anna odpycha go lekko, a on przenosi wzrok
na mnie.  Robiłem, co mogłem, Rach. Byłem dobrym mężem. Wiele znosiłem, twoje picie
i depresję. Znosiłem bardzo długo, aż w końcu się poddałem.
 Okłamywałeś mnie  mówię, a on odwraca się w moją stronę zaskoczony.  Wmawiałeś mi, że
to moja wina, że jestem do niczego. Patrzyłeś, jak cierpię&
Wzrusza ramionami.
 Zdajesz sobie sprawę, jak nudna się stałaś? I brzydka? Zbyt smutna, żeby rano zwlec się z łóżka,
zbyt zmęczona, żeby wziąć prysznic albo umyć włosy? Chryste. Chyba nic dziwnego, że straciłem
cierpliwość. %7łe musiałem szukać rozrywek. To twoja wina, tylko twoja.
Zwraca się do żony i wyraz pogardy na jego twarzy ustępuje miejsca zatroskaniu.
 Anno, z tobą jest inaczej, przysięgam. Ta sprawa z Megan była tylko& tylko dla zabawy. Nigdy
nie traktowałem jej poważnie. Przyznaję, nie popisałem się, ale musiałem jakoś spuścić parę. Ot,
i wszystko. Nie zamierzałem tego ciągnąć. Tym bardziej zniszczyć nas i naszą rodzinę. Musisz to
zrozumieć.
 Ona&  Anna próbuje coś powiedzieć, ale nie może mówić.
Tom kładzie rękę na jej ramieniu i je ściska.
 Co takiego, skarbie?
 Ona opiekowała się naszym dzieckiem  syczy Anna.  Pieprzyłeś się z nią tutaj? Kiedy
doglądała Evie?
Tom zabiera rękę. Jego twarz jest ucieleśnieniem skruchy, głębokiego wstydu.
 To było straszne. Myślałem& myślałem, że& Naprawdę nie wiem, co myślałem. Nie wiem, czy
w ogóle myślałem. Postąpiłem zle. Bardzo zle.  Maska znowu się zmienia i Tom zaczyna ją błagać,
z jego twarzy, jego wytrzeszczonych oczu bije teraz czysta niewinność.  Wtedy jeszcze nie
wiedziałem, Anno. Musisz mi uwierzyć, nie wiedziałem, kim ona jest. Nie wiedziałem o dziecku,
które zabiła. Gdybym wiedział, nigdy nie dopuściłbym jej do Evie, wierz mi.
Bez najmniejszego ostrzeżenia Anna gwałtownie wstaje i odpycha krzesło, które przewraca się
z trzaskiem, budząc ich córeczkę.
 Daj mi ją.  Wyciąga ręce, ale Tom się cofa.  Daj mi ją, słyszysz? Daj mi ją!
Tom odchodzi, kołysząc Evie, szepcząc coś do niej, utulając ją do snu, a wtedy Anna zaczyna
krzyczeć. Początkowo powtarza w kółko:  Daj mi ją, daj mi ją , ale potem już tylko wyje z bólu
i wściekłości. Dziecko też krzyczy. Tom próbuje je uspokoić, nie zwraca uwagi na żonę, więc muszę
się nią zająć. Ciągnę ją do ogrodu i przemawiam do niej cicho i z naciskiem.
 Uspokój się. Rozumiesz? Musisz się uspokoić. Porozmawiaj z nim, zajmij go na chwilę, a ja
zadzwoniÄ™ na policjÄ™. Dobrze?
Anna kręci głową, cała się trzęsie. Chwyta mnie za rękę, jej paznokcie wbijają mi się w ciało.
 Jak on mógł?
 Anno! Posłuchaj mnie. Odciągnij go od drzwi, zajmij go czymś.
Anna wchodzi do domu. Biorę głęboki oddech i oddalam się od wyjścia. Nie idę daleko, przystaję
na trawniku. Odwracam się i patrzę. Są w kuchni. Idę trochę dalej. Zrywa się wiatr, upał niedługo
ustąpi. Jerzyki latają nisko, w powietrzu czuć deszcz. Uwielbiam ten zapach&
Wyjmuję komórkę. Trzęsą mi się ręce i nie mogę jej odblokować. Próbuję raz, drugi  udaje mi
się dopiero za trzecim razem. Postanawiam zadzwonić do detektyw Riley, do kogoś, kogo znam.
Przewijam rejestr rozmów, ale nie mogę jej znalezć  nie, zadzwonię pod 999. Właśnie wpisuję
drugą dziewiątkę, gdy Tom kopie mnie w krzyż. Padam bez tchu na trawę. Komórka wyślizguje mi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •