[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do przodu, z trudem odklejając się od ściany, z którą była zrośnięta jak
płaskorzezba. Miała wrażenie, jakby jej ciało zostało w tej ścianie, a ona
jest tylko zimnym płomieniem, który pełga z miejsca na miejsce. Ten
płomień dotarł do dziewczyny, leżącej na podłodze piwnicy. Miała ona
otwarte usta, z których wydobywała się dodatkowa przerazliwa cisza.
Spodnie dziewczyny (była ubrana w spodnie do konnej jazdy) i bielizna
rozcięte były w kroku nożem. Ten nóż wystawał z jej piersi. Wątłe światło
wpadające przez wybitą szybę piwnicznego okienka nie wydobywało całej
możliwej czerwieni z krwi, którą zalane były piersi, szyja, nawet twarz
dziewczyny. Jej oczy były zamknięte. Jakie to szczęście, że zamknięte,
pomyślała Babka Meir. Poznała dziewczynę po bryczesach, ale nie
pamięta imienia. Zginęło na wojnie. Nie pamięta, jak wyjmowała nóż z
ciała, jak wyszła z piwnicy w słońce i dokąd wtedy poszła. W takich
razach idzie się przez jakiś czas donikąd. Ale miała nóż. To był nóż na
Boga.
Na tym nożu skupiała swą uwagę, swoje myśli, swoją siłę do końca
po-wstania. Dzięki niemu mogła iść po trupach, przenosząc z walącej się
piwnicy do następnej, jeszcze całej, swoją umierającą na raka matkę, która
jej nie kochała. Matka Babki Meir była w życiu wesoła, lubiła
towarzystwo, a papierosy paliła w długich szklanych lufkach. Miała
kamienicę w Warszawie i wiejski mająteczek. Była śliczna, bardzo
podobała się panom, mąż ją wielbił, za dziećmi (także własnymi) nie
przepadała, lecz przecież do dzieci jest bona.
Ale coś jest takiego w życiu, że może się ono nagle w jeden dzień
zmienić w coś całkiem innego. Jakby ciemną nocą ktoś komuś świat
sprzedał, za drewniane dwa złote, i budzisz się gdzie indziej, w innym
sobie, bez żadnej rzeczy, która byłaby twoja. Wszystko jest cudze, a ty
sam jesteś nie zagojoną blizną po ranach, których sprawca jest ci nie
znany... Twoje życie jeszcze żyje, ale ty już nie.
Babka Meir miała osiemnaście lat, miała nóż i miała siłę, by siedzieć
na podłodze piwnicy z matką na kolanach i patrzeć, jak umiera w bólach ta
ciągle jeszcze młoda, dawniej wesoła, lekkomyślna kobieta, która kiedyś
miała na imię Mama...
Widziałam ten nóż. W szufladzie biurka Babki Meir. Był czysty, bez
śladów krwi. Musiała go umyć, zimną wodą, kiedy? Poczułam niemiły
dreszcz na myśl, że żyję z nim pod jednym dachem. Miał więcej niż jedno
ostrze. W zasadzie był to nóż wielofunkcyjny. Można takim otworzyć
puszkę i wyczyścić paznokcie. (I zabić dziewczynę. I zaczaić się na Boga.)
SkÄ…d ja znam tÄ™ historiÄ™? Czy szlachetne serca otwierajÄ… siÄ™ wobec
tych, którymi pogardzają? Tak, pod wpływem alkoholu.
Pije go rzeznik, którego codziennością jest szlachtowanie świń, który
babrze się we krwi i skóra mu się od tego maceruje na rękach.
Pije ksiądz celebrans ze wspaniałej katedry wrocławskiej, wznosząc
kielich i oczy swe ku sklepieniu, nad którym górują dwie wieże
zwieńczone kusymi hełmami. Od tych hełmów, świeżo nałożonych na
wieże, śmiesznych jak czapeczki po młodszej siostrze (Katedralce?
Katedrusi?), zaczęła się nasza rozmowa, a skończyła całkiem na czymś
innym...
Jakimś cudem po wigilijnej kolacji roku pańskiego któregoś tam
trafiłyśmy razem z Babką Meir do jednej łazienki, na papierosa. Babka
Meir pstryknęła zapalniczką i niebieskawy płomyk oświetlił na moment jej
czarne, okrągłe oczy. Pełne łez. Tarninówka własnej roboty jej męża ten
cud sprawiła. Jednorazowy cud spoufalenia przeklinającego z
przeklinanym, pogardzajÄ…cego z pogardzanym, nienawidzÄ…cego ze
znienawidzonym.
Paliłyśmy marlboro, siedząc na brzegu wanny i strzepując popiół do
muszli. Słuchałam jej opowieści i oczywiście przestawała być dla mnie
Babką Meir, zimnokrwistą jaszczurką, która patrzy na mnie z każdego kąta
domu nieruchomym wzrokiem. Tego wieczoru w jej żyłach płynęła nagle
rozmrożona rozpacz...
Słuchałam w strasznym napięciu, czułam szczękościsk i sztywność
paków trzymających kolejnego papierosa i patrzyłam na wiszące na
przeciwległej ścianie lustro, w którym odbijała się jej postać raz po raz
zasnuwana dymem. Miałam ochotę ją pokochać i pragnęłam, by ona także
pokochała mnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •